Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 14:38   #104
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Od dawna ni zabić niczego. Nie zepsuć niczego. Elfiaki jeść dawać, ale mało. Zabić- zjeść. Elfiak dobry, elfiak słodki.

Tak, Toka-Toka, zdecydowanie lubił mięso, a w elfickim gustował zdecydowanie. Gdy przybył w bezsłoneczne głębiny, początkowo myślał że będzie często jeść słodką elfinę. Okazało się jednak, że ostrouchy o ciemnej skórze są okrutnie niedostępne. Chować się za skorupą, mieć ostre kłuje i blasko-bolącą abrakadabrę, myślał Toka-Toka i raczej jadł inne rzeczy. Szczury. Kawałki padłych towarzyszy, jak zdążył przed pająkami. Okazało się więc, że gdy inni więźniowie często tracili siły, on zyskiwał.

Dlatego szybko awansował. Najpierw siedział w klatce z dziwnym napisem "Żyweracjeżywnościowedlapająków" jak wytłumaczył mu siedzący wraz z nim stary i dziwnie mówiący ludź. Klatki szybko się opróżniały - pewnie inni też szybko awansowali - aż w końcu przyszła kolej na niego. Przyczepiono mu łańcuch do obroży i kazano kąsać każdego kto podejdzie. Tak pilnował jakiegoś miejsca - nie wiedział nawet jakiego. Był dobry w tym - zjadł w życiu tyle psów, że robotę miał we krwi. Pies dobry, myślał goblin, ale elfiak lepszy!.
Teraz znów awansował. Jakiś elfiak go zobaczył i uznał, że taki kawał goblina może ciągnąć wózek z urobkiem w małym korytarzu razem z niewolnymi krasnoludami.
Ale tak naprawdę to raczej była degradacja. Ciągnąć-nie ciągnać-Ciągnąć - nie ciągnąć. To męczy. A karło-ludzie żylaści. Tęsknił do łańcucha i miski, szczurów, które łapał oraz tych, co czasem odpędzał.

Teraz elfiak kazać iść z jednym karło-ludziem i dużym ludziem. Co robić - iść. Strasznem elfiaki jak każą i nie zrobić, to bólbólbólbólból. I nie można oddać.
Toka-Toka nie miał nic przeciwko bólowi, jeśli mógł się odwdzięczyć. Ja mieć własne krzywdo-rzeczy. Zdziero-kamień i żelazny kłuj, z zadowoleniem poklepał się po cuchnącym futrze, które nosił, gdzie schował pięściak i zaostrzony, pięciocalowy gwóźdź. Nikt mi nie zabrać! I któregoś dnia zjeść słodkiego elfiaka!

I wtedy spotkali tamtych. Mieli kłuje i skorupy elfiaków. Ale nie byli elfiaki. Toka-Toka był rozdarty, nie wiedział co robić. Z nadzieją spojrzał na towarzyszy, bo wiedział już że wygodniej czasem się posłuchać niż samemu zrozumieć dziwny świat. Nie dziwny - Cy-wi-ly-zo-cwany, jak mu orzekł jakiś karło-ludź. Potem Toka-Toka zjadł rękę tego karło-ludzia, jak go przysypało w kopalni, ale po kryjomu. Karło-ludzie nie lubili jak się zjadało ich współplemieńców. Na wszelki wypadek szczury i robaki też jadł po kryjomu, bo kto ich tam wie?

Dlatego goblin postanowił spytać, co zrobić?
- Blagla bu wla kro blam! Blam?!

Wielkiemu orkowi, który był wśród tamtych lekko uniosła się powieka. Cokolwiek to jest, takiej mowy zielonoskórych nie słyszał. To wogóle mowa?

- Wram! Uuuum Bla! Mniam! - zniecierpliwił się Toka-Toka, podskakując energicznie w miejscu i pokazując na elfie zwłoki.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 18-03-2014 o 14:42.
TomaszJ jest offline