Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 15:57   #34
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W pierwszej chwili Max nie wierzył własnym oczom. Spodziewał się mutantów, ale banda kultystów? A stało tu przed nim pięciu i odprawiali jakieś mroczne rytuały. I na dodatek mieli zamiar złożyć ofiarę z ludzi, czego dowodziły ciała, leżące na czymś na kształt ołtarza.

Max rzucił pochodnią w tego zakapturzonego kultystę, który wyśpiewywał jakieś zaklęcie. A nuż by się udało go podpalić? Albo chociaż rozproszyć...
Dobre chęci niestety nie znalazły odzwierciedlenia w praktyce i rzucona pochodnia rozminęła się z celem, sypiąc iskrami po zderzeniu się ze ścianą.
Trzeba było kultystę załatwić w inny sposób, najlepiej zimną stalą. Problem polegał jednak na tym, że na drodze do tamtego stało czterech zakapturzonych osobników, którzy jakoś nie zamierzali ustawić się w honorowy szpaler...
Max zaatakował pierwszego z brzegu kultystę, mając nadzieję, że kompani wspomogą go w walce i zajmą się pozostałą czwórką.
I tak zapewne było, bowiem podczas mniej czy bardziej udanej wymiany ciosów nikt nie wsadził Maxowi ostrza w plecy. A jego z kolei uderzenie, pierwsze z udanych, niemal przecięło na pół kultystę, który - zalany krwią - zwalił się bez życia na ziemię.

Pozostawiając kompanom trzech kultystów Max ruszył ku (jego zdaniem) najgroźniejszemu ze wszystkich - temu, który odprawiał rytuał. Ale cóż... Dobre chęci dobrymi chęciami. Mimo starań Maxa i Kat kultyście jakoś udało się ukończyć zaklęcie i zadać cios leżącej na ołtarzu dziewczynie.
Max zaklął.
Wszak zamiast próbować przerwać rytuał, mógł ściągnąć z ołtarza choćby dziewczynę.
Było jednak za późno na próżne rozważania.
Podłoga zaczęła się trząść, a Max z przerażeniem patrzył, jak posąg zaczyna pękać. Nie było to jednak trzęsienie ziemi, które mogło ich przysypiać żywcem, ale coś jeszcze gorszego.

Na widok demona Max uniósł miecz, próbując się osłonić, ale demon nie zainteresował się nim, ale - o dziwo - tym, który go przywołał. Potężny cios trafił w kultystę.
Czyżby ofiara nie była dziewicą, przemknęło przez głowę Maxa.
Zaraz jednak opanował się i zaatakował. Co prawda powiadają, ze wróg mojego wroga jest przyjacielem, to jednak Max za mniejsze zło uznał kultystę i za swój cel obrał demona.
Cios był celny, lecz demon przetrwał. Kolejne uderzenie Maxa chybiło celu, ale rewanż demona również okazał się nieskuteczny.
Na szczęście szarża Helvrima okazała się bardziej skuteczna i demon rozpadł się na dwie części.

Max odetchnął z ulgą.
Za wcześnie.
 
Kerm jest offline