Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 17:16   #17
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Coś czułem, że jest nie tak skoro pojawia się tu łowca czarownic...- Magnus nachylił się by zamienić swój głos w szept - Udało mi się podsłuchać tego łowce. Czekają tu na kogoś, kogo ścigają od dłuższego czasu. Chyba chcą go spalić na miejscu. Nie wiem czy to odpowiednie miejsce na najbliższe parę dni.-
Rudy norsmen uniósł brew wsłuchując się w słowa Magnusa. Słyszał coś o łowcach czarownic, ponoć byli skurwysynami, którzy kryjąc się pod pod maską kościoła mordowali każdego, na kogo padał cień podejrzenia.
-Masz co na sumieniu, że chceta spierdalać?- odrzekł uśmiechając się lekko pod nosem.
Magnus zdziwił się troszkę odpowiedzią norsmena ale już po chwili uświadomił sobie, że jego rozmówca przecież nie jest z tych stron.
- Czasami nie trzeba mieć nic przeskrobane, by obawiać się łowców czarownic. Zależy od typa człowieka, ale z reguły lepiej ich omijać i nie mieszać się do ich spraw. Ten wygląda na wprawionego, więc może nie będzie torturował niewinnych. - uśmiechnął się lekko - A chyba faktycznie nie ma się czym przejmować.

Wielkolud wzruszył ramionami -Nie wyglądali na wojaków, których trzaby się było lękać. Myślisz, że trzech chłopów byłoby w stanie wyciąć w pień całą osadę?- zaśmiał się głupkowato -Tych jego przydupasów sam bym rozpruł w pół moją zabawką.- poklepał drzewiec topora, nie będąc świadomym faktycznym umiejętnościom łowcy i jego świty.
Spojrzał na norsmena i podrapał się po brodzie. - Pewnie masz racje. Po prostu trochę zdziwił mnie ich widok w takim miejscu, a tym bardziej ich rozmowa ale pewnie zrobią swoje i odjadą. - Magnus dopił piwo z kufla - Chyba czas powoli iść w betki.
-Idź.- rzekł do rozmówcy, po czym spojrzał na rudowłosą kobietę i uśmiechnął się do Magnusa porozumiewawczo
-Ja jeszcze mam misję tego wieczoru he he he...- zarechotał po czym wstał od stołu i skierował się do szynkwasu. Tam kupił jeszcze dwa kufle piwa i ruszył do celu swoich wcześniejszych obserwacji. Rosły rudzielec usiadł bez krępacji obok nieznajomej kobiety kładąc jej kufel piwa pod nos.
-W moich stronach chłopy oddawaliby Ci cześć jak bóstwu.- rzekł z powagą na twarzy.

Maltretując resztki wina Zoja układała w głowie plan działania na najbliższe dni. Złoto szybko topniało. Przed wyruszeniem w dalszą drogę wypadało jeszcze uzupełnić zapasy. Bez nich dalsza wędrówka stanowić mogła wyzwanie, któremu nawet ona nie będzie w stanie sprostać. Głupio by było złożyć kości na trakcie przez własną beztroskę...
Do rzeczywistości przywrócił ją głos olbrzyma. Zerknęła na postawiony przezeń prezent i spróbowała przywołać na twarz uśmiech. W końcu za darmo to i ocet słodki.
- Lepiej nie powtarzaj głośno podobnych herezji, o ile nie chcesz skończyć wśród płomieni - burknęła, mocząc usta w kuflu - Jeszcze mnie ze sobą pociągniesz, tak przy okazji.-
-Twoje uroki wznieciły płomienie w mym wielkim, niedźwiedzim, sercu. - rzucił bez mrugnięcia okiem i bez krzty krępacji, zupełnie jakby przed niewiastą nie siedział śmierdzący potem barbarzyńca rodem z Norski, a szarmancki i fircykowaty szlachcic korzystając z kwiecistej mowy, której nauczył się na dworku u boku podobnych sobie.
-Nie straszni mi i tacy twardziele.- rzekł zaciskając pokazowo pięść kilka centymetrów nad stołem.

- Dziękuję za komplement, zasłużony czy też nie, nieważne. Każda baba lubi słuchać, że z wyglądu do człowieka podobna, a nie do maciory, lub sowiej wypluwki - rudowłosa oparła łokieć o blat stołu i ułożyła brodę na zgiętej dłoni, gapiąc się na wielkoluda. Gdzieś na dnie bladozielonych oczu zalśniły i zgasły wesołe ogniki Wodziła wzrokiem po jego napuchłej twarzy, starając się zachować powagę. Taniec godowy zawsze wyglądał podobnie, zastanawiający był tylko sposób w jaki nosrmen się wyrażał. Co to się porobiło…
- Wstrzymaj konie, na razie to wódka przez Ciebie przemawia - westchnęła, klepiąc barbarzyńcę uspokajająco po przedramieniu. Chwilę ze sobą walczyła, lecz w końcu skapitulowała, wypowiadając następne słowa - Opuść te łapska, napij się. Jak Cię zwą?- Coś czuła, że będzie tego żałować.
-Jam jest Tyr. Syn Svena. Pogromca umrzyków i Obrońca kurhanu.- rzekł na jednym wydechu -Woj z krwi i kości, najemnik w chwili obecnej.- rzekł już spokojniejszym i mniej oficjalnym tonem -Wódki nie pijam. Budzi we mnie bestie he he...- zarechotał -Piwo. Ale prawdziwe, nie takie szczyny prosto z rynsztoku jak tu...- uniósł brew z niesmakiem oglądając kufel pełen żółtego "napoju".
-Sama podróżujesz? Nie strach Ci?- spytał zaintrygowany.

- Zoja - wzruszyła ramionami - Bez żadnych tytułów i przydomków, po prostu Zoja. Długie imiona są kłopotliwe. - zrobiła przerwę, by przepłukać usta - Gówno straszne tu leją, ale co zrobisz? Jak się nie ma co się lubi, to się pije co pod mordę podstawią. Jeśli kusi Cię wino...daruj sobie. Pomyje koszmarne - kwaśny uśmiech ozdobił blade oblicze - Nu… ale przynajmniej poniewiera. Nie jestem wybredna. -
Opuściła rękę pod stół, poprawiając leżący na kolanach łuk. Znajomy chłód broni uspokajał, dawał pewność, że cokolwiek złego by się nie działo istnieje szansa na obronę.
- A co, mam ze sobą ciągnąć stadko jełopów, robiących więcej hałasu niż stado dzików? Samemu wygodniej - podjęła temat - Jedna osoba przyciąga mniej uwagi. Działasz cicho, szybko i precyzyjnie. Tak...wygodniej. Co tu robisz? - spytała prosto z mostu, nie siląc się na skakanie wokół interesującego ją problemu.
-Samotna kobieta, która wyłoniła się z mroku lasu z dala od cywilizacji, to według Ciebie coś co bardziej rzuca się w oczy od bandy szukających roboty Norsmenów? Kpisz sobie ze mnie? Aż taki głupi nie jestem he he he...- zarechotał -Może dla wieśniaka mniej się w oczy rzucasz ale ci wasi łowczulki na pewno nie pominą takiego faktu.- puścił jej oko i zaśmiał się z politowaniem na myśl o łowcy czarownic -Podróżowałem niedaleko. Ogrzać się w końcu chciałem. Niedawno roztrzaskałem łby dwóch banitów nie tak daleko stąd. Bądź ostrożna.- rzucił po czym zwrócił uwagę na rzucone mu wyzwanie przez ochroniarza damy
-Jam jest Tyr, Obrońca kurhanu! Żadne wyzwanie dla mnie nie straszne!- rzekł po czym posłał Zoji porozumiewawczy uśmiech i podszedł bliżej do mężczyzn kładąc pulę srebrników niezbędnych do rozpoczęcia zawodów...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline