- Szto ty zrobil! - Huknął Grisza na Zbycha, wznosząc ręce w wyrazie niemej złości. Niestety, nie było teraz czasu na rozliczanie duraka z wyrządzonych krzywd. Chłop, nie myśląc wiele, zarzucił łańcuch przez ramię, związując go pod drugim. Rozejrzał się; do szkapy nie było daleko, tak więc puścił się biegiem, klucząc i kuląc się, w jej stronę. Oby tylko wskoczyć na grzbiet zwierzęcia, potem już powinno być z górki... A jeśli szkapa przypadkiem zapomniała, jak się biega, to cóż - Grisza Dobrynowicz znany jest z tego, że nikt go nie prześcignie - będzie zwiewał pieszo.
Rzucał tylko co chwilę spojrzenia w kierunku reszty bandy. Ciekawiło go, co też planują zrobić... Żywy dowód ich niewinności aktualnie jest martwy; słudzy Trybunału zapewne odsuną od siebie ewentualne podejrzenia. Głupio byłoby zostać w tej sytuacji samemu. Grisza dobrze znał mentalność 'mieszczuchów'. Skrzętnie wykorzystaliby okazję, aby obrzucić uczciwego chłopa gównem. I dlatego Dobrynowicz musi pilnować spojrzeniem kompaniji i nie dać im uciec.
Ostatnio edytowane przez Demoon : 18-03-2014 o 19:25.
Powód: gramatyka, te sprawy
|