Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 19:23   #129
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
Gunther nie podzielał opinii reszty, że śmierdzące rozlewiska to najlepsze pod słońcem miejsce na nocowanie. Jakkolwiek nie byłby zmęczony, kładzenie się do snu pośród bagiennych wyziewów mogło skończyć się w jego opinii wyłącznie źle. Gdy braciszek i Leśnik dywagowali nad zawartością jamy w ziemi, a Kieska marzący o kolacji pozbywał się buciorów, wykidajło łaził niespokojnie na granicy szuwarów niepewny, czy zagonić towarzyszy do dalszych poszukiwań, czy też odpuścić i złapać nieco odpoczynku. Może to, a może nadzwyczajna czujność bosego mytnika ostrzegła ich w porę przed czyhającym w zaroślach niebezpieczeństwem.

Gunther zoczywszy wrażego łucznika w pierwszym odruchu rzucił się za przewalony pień drzewa, do połowy już zatopiony w błocie. W drugim zaklął pod nosem, kiedy łapa zanurzyła się w zimnej brei. Bolesny okrzyk Hansa nie był najlepszą wróżbą na początek starcia. Upiorny myśliwy wiedział co robi i był w tym dobry. Przez dziurę w pniu, którą systematycznie powiększało kłębiące się w niej robactwo, osiłek obserwował jak pogorzelec składa się do kolejnego strzału. Gunther odłupał kawał przewalonego pnia i złapał go za sękaty konar niby tarczę. Pozostawało tylko odczekać moment aż tamten wypuści strzałę i w tym momencie rzucić się biegiem w jego kierunku. Jeśli szczęście dopisze stare drzewsko przyjmie jedną kluczową strzałę, nim osiłek dobiegnie do celu.

Siekiera w ręku tylko by go spowolniła, dlatego Leuden nie kłopotał się by ją dobywać. Wykidajło i bez broni potrafił sobie poradzić, czego dowodem były połamane nosy i braki w uzębieniu niejednego amatora karczemnych bijatyk w tych stronach Ostermarku. Drab uśmiechnął się do siebie na myśl o nadchodzącej walce. Pokaże temu gamoniowi jak smakują Guntherowe pięści. Zresztą, gdyby Gustaw jakimś cudem nie przewrócił się pod naporem biegnącego kolosa, zawsze był scyzor zatknięty za pasem.
 
Dziadek Zielarz jest offline