Siedząca kobieta która najstarsza z całej grupy (na oko czterdzieści parę lat) uśmiechnęła się do ciebie. Z tego co zauważyłeś ma ciemniejszą karnację choć nie potrafisz ocenić czy jest latynoską czy indianką.
- Witaj Tommy, jestem Ellen to są Max Wskazała na bardzo szczupłą dziewczynę z karabinem z lunetą
- i Jamie. Postaraj się nie mylić, chociaż to przeciwne intuicji dodała ze złośliwym błyskiem w oku
na co dziewczyna parsknęła śmiechem a facet złożył ręce na piersi i coś mruknął.
Po dłuższej rozmowie dogadaliście się co do rozlokowania w pokojach (pozwolę sobie wykorzystać wcześniejsze spostrzeżenia Billego chyba że ktoś chce coś zmienić) w pierwszych przedziałach w wagonach sypialnych: Billy i Jamie następnie Tommy i John. po drugim końcu wagonów sypialnych kobiety i obok, przez ścianę z ambulatorium, Eric i Rob.
Pod wieczór zajechała ciężarówka z której pod okiem Sloana zaczęto przeładowywać jakieś skrzynie do wagonu towarowego i restauracyjnego.
Wieczorem udaliście się na spoczynek pozostawiając kwestię wystawiana wart Nowojorskiej Straży Przemysłowej.
Następnego dnia ruszyliście, ku waszemu zaskoczeniu parowóz nie ciągnie równomiernie jak samochód tylko posiada wyraźnie odczuwalne szarpnięcia w momentach kiedy występuje suw pracy. Na razie jest to dziwne odczucie ale najpewniej po paru dniach będziecie do tego na tyle przyzwyczajeni że nie będzie to przeszkadzało w zaśnięciu.
Dwa dni jechaliście po już rozpoznanych torach, prędkość nie była może zawrotna (a parę razy musieliście się zatrzymać i czekać na pociąg jadący z przeciwka) ale oddaliliście się od NY drugiego dnia rozpoczęliście normalnie warty: jedna osoba w lokomotywie, druga na podniesieniu w
wagonie hamulcowym
Trzeciego dnia zaczęły się atrakcję...
Jechaliście sobie spokojnie, Jamie i Max odsypiali nocną wartę, Eric porządkował ambulatorium wg własnego uznania, w czym towarzyszył mu Rob, Tommy pełnił straż w lokomotywie pocąc się jak w saunie od żaru bijącego od kotła (i to mimo że starał się trzymać w przewiewie blisko wejścia i z dala od kotła i pracującego pomocnika maszynisty) Billy siedział na podwyższeniu w wagonie hamulcowym z zainteresowaniem rozglądając się po okolicy starając się wypatrzeć jakiekolwiek zagrożenie.
Koło południa maszynista pociągnął za sznurek i głośny gwizd oznajmił wszystkim którzy mogli być w tunelu do którego zbliżał się pociąg że pora się zwijać albo przynajmniej odskoczyć od torów. Maszynista zapalił reflektory parowozu i światło rozświetliło ciemność przed wami. Niestety reflektory nie oświetlały wnętrza pociągu. Wjechaliście w ciemny tunel i i dla waszych nieprzyzwyczajonych oczu zapadła niemal całkowita ciemność.
Tommy niedługo po tym jak wjechaliście do tunelu pomocnik maszynisty krzyknął po czym powiedział:
-coś jest w tendrze!
maszynista ofuknął go i zamierzał wykpić kiedy usłyszeliście bardzo głośny skrzek...
John Siedziałeś sobie w spokoju w przedziale ze Sloanem który doszkalał cię w temacie budowy torowiska kiedy wjechaliście do tunelu, momentalnie zrobiło się ciemno i Sloan przerwał w pół zdania z palcem wskazującym na jakiś szczegół na rysunku technicznym. Usłyszałeś jakiś dziwny przytłumiony skrzek dobiegający z wagonu obok Sloan chyba też
-Co do cholery? Eric, Rob siedzicie sobie spokojnie w ambulatorium, Eric wprowadza swoje porządki wg sobie tylko znanego klucza ustawiając leki i narzędzia na półkach i w szufladach. Nagle zapadają kompletne ciemności i wtedy słyszycie krzyk dobiegający z jednego z pokoi znajdujących się obok.
Billy
Siedzisz sobie spokojnie w podwyższonej części wagonu. Po tym jak robi się ciemno i dym zbierający się pod sklepieniem tunelu zaczyna się przedostawać przez okienko postanawiasz je zamknąć. Po ciemku sięgasz do ramki okienka żeby ją przesunąć i zamiast drewnianej ramy i śliskiego szkła czujesz pod palcami małą ciepłą łapę z mocnymi pazurami, na chwilę zastygasz zdumiony, i wtedy słyszysz cichy skrzek.