Piękne meble, złote kielichy, obrazy i zwierzęce skóry zdjęte z dzikich zwierząt spowodowały że Gundram poczuł się przytłoczony wszechobecnym bogactwem. W dodatku wszechobecna straż barona jeszcze bardziej świadczyła o jego potędze. Tym bardziej dziwiło go to czemu chce zatrudnić zbieraninę z karczmy, miast użyć swoich oddziałów. Gdy wspomniano o sekcie mina oprycha nie była zbyt wesoła.
Przyjął jednak zaliczkę, bo pieniądze w odróżnieniu z zadaniem za które są, nie śmierdzą. Obawiał się sekciarzy, plotki o ich zmutowanych ciałach i rękach zamienionych w macki budziły w nim odrazę i strach.
Gdy nakazano mu się przedstawić, od razu odparł: - Jens Shnapper, do usług - po czym ukłonił się zamaszyście. Miał na dzieję że kompani zorientują się w jego fortelu i go nie wydają. Zawsze lepiej zachować swe imię dla siebie. |