Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 20:42   #207
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Nie sposób było nie poznać gwizdka Jonasza, ten cholerny niewielki stalowy defender, który działał również na skulonego za przeszkodą Torcha. Nie było mowy o tym, żeby teraz miał się wychylać i strzelać do zdrajczyni. Zresztą, co z Jonaszem? Było to działanie obronne przed Ford, czy może wykorzystał zamieszanie na własną korzyść.
Zdołał zauważyć, że bełt trafił jeden z ekranów długo po tym, nim Oleg się schylił, jednak w natłoku wrażeń szybko odrzucił ten, wydawałoby się, nieistotny detal. Gdy tylko dźwięk gwizdka ustał i Torch otworzył oczy, główne źródła światłą były wyłączone. Świst wymusił na nim ściśnięcie powiek, nie wiedział czy to sztuczka Jonasza, czy Stein, ciągle ich obserwujący, chciał urozmaicić ich zabawę. Zaraz jednak wszystko się wyjaśniło.

Jasność przyszła nagle. Zamknięta do tej pory grodź rozsunęła się, wpuszczając do środka nachalne promienie światła otulające ludzką sylwetkę. Pierwsza myśl, Ortega; ale jednak nie, to da się poznać, nie on. Metalowa maska na twarzy, nie jakaś toporna, wygięta nożycami blacha, tylko misterna konstrukcja, której szczegółów nie mógł wychwycić przy tym świetle. Poza tym, uwagę Petrenki przykuwał dzierżony przez postać miecz. Jak widać, Stein chciał się pozbyć ewentualnych świadków, Przystań miała zarosnąć pajęczynami, zamiast nieść pomoc. Jaka to dla niego różnica, skoro odlatywał? Chyba, że nie odlatywał...

Nie było czasu na snucie teorii, zadziałał instynkt. Trzymany karabinek przyłożył do ramienia, wycelował, o dziwo trafił. Kawałek pręta wbił się w pancerz, sama postać targnięta została siłą uderzenia, nie wyglądało jednak, jakby przywiązywała do tego wagę. Tak naprawdę, to jedynym skutkiem strzału było zaproszenie gościa do środka. Do tej mory stał tylko w drzwiach, nieruchomy, ale nerwowość Olega, czy też raczej jego brak nadziei na dobre intencje rycerzyka, sprowokowały tajemniczego przybysza do wkroczenia do przyciemnionej sali.

Kolejny bełt przeszył powietrze, tym razem wystrzelony przez Carlę. Zerknął na nią, była skupiona na wspólnym wrogu. No tak, w obliczu zagrożenia ponownie muszą ze sobą współpracować, niezależnie od tego, co było przed chwilą. Musiał wyjść zza zasłony, napastnik był zbyt blisko. Jako iż bełty zdawały się nie działać, Oleg postawił na ogień. Jeśli w środku jest człowiek, zacznie mu być cholernie gorąco. A jeśli nie ma... Humanoidalny robot, i to bez żadnych działek, emiterów fali, czegokolwiek? Nie, to tylko zbroja. Zaawansowana, ale zbroja, a w środku kierujące nią mięso. Stein miał wiele czasu, żeby to opracować, może nawet te poodcinane części ciała były mu potrzebne do stworzenia wojownika do tej puszki?

Torch wyjął palnik z torby, wstrząsnął przed użyciem, bardziej na szczęście niż z potrzeby.
W środku na pewno jest człowiek.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline