Jaśnie pan baron musiał nieźle doić swoją trzódkę, skoro stać go było na takie luksusy. Lea nie miała w zwyczaju wtykać nosa w nieswoje sprawy, dlatego też bez strzelania oczyma po bokach szła z resztą petentów.
Szczęście, że ich przyszły pracodawca nie należał do osób, lubujących się w brzmieniu własnego głosu. Prosto i klarownie odpowiadał na postawione pytania.
Traktował ich uprzejmie, choć w jego głosie dało się wyczuć protekcjonalną nutkę, świadczącą o poczuciu wyższości nie tylko za względu na bogactwo, lecz i urodzenie. Dziewczyna pokiwała głową pobłażliwie, słysząc jak szlachetka chełpi się posiadaną władzą. Mógł odziewać się w aksamity i jeść na złotych talerzach, jednak gdyby któryś z najemnych postanowił zwiać z cennym klejnotem, jaśnie pan by pękł ze złości, a zbieg pozostałby poza jego zasięgiem. Wystarczyła odrobina sprytu, zresztą po co pchać się przez pół świata z gorącym towarem? Każdy paser ucieszyłby się z podobnego kamyczka. Nawet pocięty na mniejsze, stanowił iście królewski łup.
Niestety taki plan mógł wprowadzić w życie tylko ktoś obeznany w sztuce pozostania żywym na bezdrożach, szybkim przemieszczaniu i ukrywaniu swej obecności. Ona co najwyżej mogła sobie pomarzyć, tego nikt nie mógł jej zabronić.
- Lea von Kammler - rzekła cicho, gdy przyszło do podpisania dokumentu. Zainkasowane złoto wsunęła do sakiewki i wróciła do podpierania ściany.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |