Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2014, 09:41   #36
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Anzelm wiele widział w swoim życiu, ale ta dziwna sytuacja lekko go zaskoczyła. Grupa zakapturzonych postaci stojących w okół posągu, z czego jeden zawodził jak stara baba na targu, nie wyglądała zbyt poważnie… Choć gdy “chórek śpiewaka” wyjął broń, dla szlachcica okazało się jasne, że Ci nie mają ochoty prowadzić dysput na temat muzykologii. Cóż, kto mieczem wojuje z ręki Helva ginie, jak mawiał Anzelm lecz nie zamierzał pozwolić by towarzysze sami stanęli do walki. Szanse trzeba było jakoś wyrównać więc Wujaszek przypuścił atak na jednego z zakapturzonych. Proste pchnięcie, wykonane niedbale, jakby chciał wypróbować swojego oponenta, dosięgło celu. Pierwsza krew została przelana, i gdy Wujaszek już myślał że jego przeciwnik weźmie się w garść i wykaże kunsztem szermierczym, ten zaatakował nie dość że powolnie to strasznie niedbale. Sam Anzelm machał mieczem jak cepem, lecz jego przeciwnik przebijał go o głowę nieudolnością walki bronią białą. Nie było jednak czasu na zagrzewanie dodatkowe go do walki, bo jeszcze “ignorancja” Wujaszka obróciła by się przeciw niemu więc nasz bohater przypuścił kolejny atak. Tym razem zamarkował uderzenie na wysokość głowy a ostrze skierował w lewą rękę przeciwnika. Ciemne ubranie zakapturzonego zaczęło przesiąkać krwią lecz nim ten coś zrobił, Max dobił go idealnie. Szybka współpraca zaczęła przynosić efekty. Widząc, że jego towarzysz idzie do “spiewaka” Wujaszek ruszył do Helva by z nim ramię w ramię odciągać przeciwników od Maxa.

Stojąc przy Khazadzie Wujaszek próbował dorównać swojemu ochroniarzowi i towarzyszowi i choć zranił mocno przeciwnika to decydujący cios zadał Helvgrim, kładąc kolejnego przeciwnika trupem.

Mimo ataków Maxa jeden z zakapturzonych wyśpiewał swoją litanię do końca a pomnik zaczął się rozpadać powoli. Pot pojawił się na czole naszego biednego Anzelma i strach zajrzał mu w oczy po raz kolejny. Krwawa ofiara z córki kupca posłużyła za bramę, a może coś innego lecz chaosyta, bo nim okazał się śpiewak, przywołał istotę z innego wymiaru. Demona. Ten rozszarpał tego, który go przyzwał a potem swój morderczy wzrok skierował na naszych bohaterów. Anzelm czuł jak nogi każą mu po prostu spierdalać jak najdalej, coś w jego głowie krzyczało “uciekaj” lecz duma nie pozwoliła. Wiedząc że nie ma szans z tak potężna istotą rzucił się na kolejnego kultystę zatapiając ostrze w jego ciele, gdy tymczasem Helgrim udowodnił, że Khazad ma jaja twarde i wielkie jak rycerski hełm płytowy.
Potężny cios przepołowił demona...Zwycięstwo… Jednak nie.. Usta szlachcica otworzyły się ale nie dźwięk nie mógł się z nich wydobyć żaden. Strach zwyciężył...a demon zdawał się być nie pokonany...bowiem...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline