Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2014, 11:08   #11
Tiras Marekul
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Nie mam zamiaru powodować chryi, jak i przyłączać się do niej bez znaczącego powodu. A sam chyba widzisz drogi Gerhanoriselbennorze jak tamte moczymordy kilka stolików dalej łypią na nasz, czekając na powód do wszczęcia burdy. To miałem na myśli, wzmiankując o szlachtowaniu – chłopak dopił trunek do końca, kufel obrócił do góry dnem i postawił obok kamionkowego dzbana. – Kto zaufa rycerzowi który wszczyna bitki w gospodach. Albo chociażby bierze w nich udział… – dodał bez oczekiwania na odpowiedz.

Tiara oplotła się znów wokół szyi Krigera. Rycerz przywykł do interesowności jej czynów i wymogów dostępnych z reguły tylko dla księżniczek lub królowych. Prawdziwa pani dworu, która chadza w jedwabiach, a najmniejsze nawet ziarenko grochu pod materacem łóżka przynosi lament o poranku z powodu braku wygód. Dama jadająca najwykwintniejsze potrawy, zapijając to winem którego cena przewyższa roczne dochody do skarbca w niejednym mieście. Ciężko było wytłumaczyć damulce, dlaczego karczmę zaznaczoną na mapie spaliła banda orków i trzeba spać na posłaniu z gałęzi i ściółki jedząc złowioną rybę z ogniska. Młodzieniec jednak przywykł do tego, przestało go to drażnić. W końcu jest kobietą, zrzędliwą, materialistyczną, przeliczającą wartość rycerza na monety które dostaje za wykonywane zadania.

- Nie przesadzaj moja droga. I nie podpuszczaj pozostałych by chcieli przetestować moje umiejętności – spojrzał kątem oka na Tiarę, jakby samo spojrzenie miało sprawić by zamilkła lub przynajmniej nie fantazjowała. – Doskonale wiesz, że nie należę do grona ludzi którzy pędzą przed siebie kierowani jedynie brawurą i chęcią zysku. I stu zakapiorów pozbawiłbym żywota według twego rachowania, niestety zapewne dałbym radę gdyby sami się związali i grzecznie czekali aż wymierzę im sprawiedliwość.
- Sądzę, że zabawę będziemy czerpać wszyscy – kontynuował. – Sama zresztą zastrzegłaś sobie prawa do jednego z nich. Nawet pójdę Ci na rękę i odrąbię mu nogę by nie miał Ci jak zwiać. Wykończysz go na sposób, jaki uznasz za stosowny – zażartował na koniec, przypuszczając, że Tiara nie potraktuje tego jako żart.

Kriger strzelił palcami u rąk. Charakterystyczne łupnięcie nie było zbyt słyszalne, lecz nad wyraz przyjemne.
- Porozmawiam z Llewellynem – stwierdził rycerz zakładając rękawice ze skóry wzmocnione metalowymi blaszkami. – Jego imię i przydomek pasują mi na barda, a bardowie lubią rycerzy i jego towarzyszy. Są świetnym materiałem na opowieści. Może nie będzie oczekiwał pieniędzy za informacje i zadowoli się jakąś historyjką.

Wstał, zagadnął kelnerkę o wskazanie odpowiedniej osoby zostawiając miedziaka za pomoc. Kiedy odchodził, wziął dwa kufle porteru, który nalała wcześniej jedna ze służek i udał się na rozmowę z Gadatliwym.
 
Tiras Marekul jest offline