Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2014, 11:08   #11
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Nie mam zamiaru powodować chryi, jak i przyłączać się do niej bez znaczącego powodu. A sam chyba widzisz drogi Gerhanoriselbennorze jak tamte moczymordy kilka stolików dalej łypią na nasz, czekając na powód do wszczęcia burdy. To miałem na myśli, wzmiankując o szlachtowaniu – chłopak dopił trunek do końca, kufel obrócił do góry dnem i postawił obok kamionkowego dzbana. – Kto zaufa rycerzowi który wszczyna bitki w gospodach. Albo chociażby bierze w nich udział… – dodał bez oczekiwania na odpowiedz.

Tiara oplotła się znów wokół szyi Krigera. Rycerz przywykł do interesowności jej czynów i wymogów dostępnych z reguły tylko dla księżniczek lub królowych. Prawdziwa pani dworu, która chadza w jedwabiach, a najmniejsze nawet ziarenko grochu pod materacem łóżka przynosi lament o poranku z powodu braku wygód. Dama jadająca najwykwintniejsze potrawy, zapijając to winem którego cena przewyższa roczne dochody do skarbca w niejednym mieście. Ciężko było wytłumaczyć damulce, dlaczego karczmę zaznaczoną na mapie spaliła banda orków i trzeba spać na posłaniu z gałęzi i ściółki jedząc złowioną rybę z ogniska. Młodzieniec jednak przywykł do tego, przestało go to drażnić. W końcu jest kobietą, zrzędliwą, materialistyczną, przeliczającą wartość rycerza na monety które dostaje za wykonywane zadania.

- Nie przesadzaj moja droga. I nie podpuszczaj pozostałych by chcieli przetestować moje umiejętności – spojrzał kątem oka na Tiarę, jakby samo spojrzenie miało sprawić by zamilkła lub przynajmniej nie fantazjowała. – Doskonale wiesz, że nie należę do grona ludzi którzy pędzą przed siebie kierowani jedynie brawurą i chęcią zysku. I stu zakapiorów pozbawiłbym żywota według twego rachowania, niestety zapewne dałbym radę gdyby sami się związali i grzecznie czekali aż wymierzę im sprawiedliwość.
- Sądzę, że zabawę będziemy czerpać wszyscy – kontynuował. – Sama zresztą zastrzegłaś sobie prawa do jednego z nich. Nawet pójdę Ci na rękę i odrąbię mu nogę by nie miał Ci jak zwiać. Wykończysz go na sposób, jaki uznasz za stosowny – zażartował na koniec, przypuszczając, że Tiara nie potraktuje tego jako żart.

Kriger strzelił palcami u rąk. Charakterystyczne łupnięcie nie było zbyt słyszalne, lecz nad wyraz przyjemne.
- Porozmawiam z Llewellynem – stwierdził rycerz zakładając rękawice ze skóry wzmocnione metalowymi blaszkami. – Jego imię i przydomek pasują mi na barda, a bardowie lubią rycerzy i jego towarzyszy. Są świetnym materiałem na opowieści. Może nie będzie oczekiwał pieniędzy za informacje i zadowoli się jakąś historyjką.

Wstał, zagadnął kelnerkę o wskazanie odpowiedniej osoby zostawiając miedziaka za pomoc. Kiedy odchodził, wziął dwa kufle porteru, który nalała wcześniej jedna ze służek i udał się na rozmowę z Gadatliwym.
 
Tiras Marekul jest offline  
Stary 19-03-2014, 20:25   #12
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Garnath poświęcił Tiarze dłuższe spojrzenie, jednak ani się skrzywił, ani odezwał.
Nie podobała mu się ta domniemana księżniczka. Pomijając już przymioty charakteru, jak na razie wydawała się zaledwie męczącym dodatkiem do rycerza - zgarniając pełny udział w złocie. Który jak dotychczas wynosił okrągłe nic, więc nie było jeszcze powodu do protestów... Niemniej jednak przewidywał kłopoty.
Z drugiej strony Merrem był szkodliwy tylko dla samego siebie - do tego stopnia oderwany od rzeczywistości, że właściwie stracił głos w dyskusji. Cóż, można mu było to wybaczyć, biorąc pod uwagę jego umiejętności - gnomom często brakowało dyscypliny i skupienia, nadrabiały to jednak naukowym geniuszem. Chociaż miewały też skłonność do dziwnych figli - jeśli był to jeden z nich, to Garnath nie bardzo go rozumiał. Postanowił jednak zadbać w razie czego o gnomie interesy, przynajmniej w części z powodu ogólnej sympatii.
- Wedle woli - odpowiedział Krigerowi z wyraźnie ograniczonym entuzjazmem, i niemal pozwolił, by ten oddalił się w poszukiwaniu domniemanego barda, gdy przypomniał sobie, metaforycznie rzecz ujmując, że ten smok ma dwa łby, z czego ufa zaledwie jednemu, a i to nie całkowicie.
- Wiecie co, panie rycerzu, pójdę z wami, co dwie głowy to jednak nie jedna. A handel informacją to trudna sztuka, więc przyda wam się pomoc.
Tym sposobem nieco niechętnie, bowiem miał wcześniej inne plany, krasnolud ruszył z Krigerem, przygarnąwszy po drodze kufelek i dla siebie.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 19-03-2014, 21:51   #13
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację

Kriger:
Kelnerka wskazała palcem mężczyznę z czarną jak smoła kozią bródką siedzącego na stoliku wokół którego zgromadziły się zaciekawione tłumy. W ręku trzymał lutnię szarpiąc za struny za każdym razem, gdy robił budującą napięcie pauzę. Jego opowieść o straszliwych smokach, mężnych rycerzach, pięknych księżniczkach i chciwych władcach zgromadziła połowę klienteli Starej Czaszki. Podchodząc bliżej usłyszałeś część opowiadania:
- ...a wtedy zatopił swój lśniący złotem miecz aż po rękojeść w masywnym ciele smoka! - Znowu zadźwięczały struny, chociaż nieco fałszywie. - Księżniczka była wolna! - Llewellyn widząc zbliżającego się zbrojnego zeskoczył ze stolika, podszedł do Ciebie i szarpnął za ramię wciągając między zahipnotyzowaną opowieścią gawiedź. - A wtedy objął ją czule w pasie i namiętnie pocałował. Chwała Godfrydowi! - Chwycił twoją okutą żelazem dłoń i wzniósł ją wysoko w powietrze.
- Chwała! - Ryknął tłum wznosząc kufle pieniącego się piwa.
- A teraz… - ściągnął z głowy kapelusz z rondem odwracając go wewnętrzną częścią do góry - ...pozwólcie, że poproszę was o dofinansowanie mojego skromnego talentu.
Złoto i srebrniki sypnęły się szybko zapełniając kapelusz Llewellyna po brzegi. Bard szturchnął Ciebie łokciem cedząc przez zęby. - Dzięki chłopcze. Już dawno tyle złota żem nie zgarnął.

Garnath:
Szedłeś za nieświadomym Twojej obecności Krigerem kiedy nagle zostałeś gwałtownie pociągnięty za rękaw. Ocierając z brody i twarzy wylane z kufla piwo zrozumiałeś, że trzech groźnie wyglądającym mężczyzn w pustynnych strojach otoczyło Ciebie. Pchnięty w kąt sali z dala od reszty towarzystwa sięgnąłeś po broń w obawie przed napastnikami, ale przed atakiem powstrzymał Ciebie głos mężczyzny odzianego w podróżne szaty, który wyłonił się zza pleców południowców. - Wybacz, że kazałem im tak Ciebie potraktować, ale nie mogę prowadzić interesy w otoczeniu moich rywali. - Wyciągnął rękę do Ciebie dodając – Nazywam się Pfinster i słyszałem od uroczej Luny, że Ty i twoi towarzysze jesteście zainteresowani dobrze płatnym zleceniem. Mam jedno takie, które wymaga dyskrecji.
Wskazał głową naznaczonego bliznami faceta siedzącego przy szynkwasie. - Koleś zebrał sporą fortunę z rabowania przejezdnych karawan. Nazywa się... - Pfinster podrapał się po brodzie próbując przypomnieć sobie jego imię - ...Jamble, ale niektórzy mówią do niego Oko. Kilka nocy temu przechwalał się po pijaku, że większość zrabowanych bogactw schował gdzieś za wioską. Dorwijcie go w nocy jak będzie wracał do chaty i wyciągnijcie z niego informacje. Sam bym to załatwił, ale ostatnio zbyt dużo szumu narobiło się wokół mnie, więc nie chcę ryzykować. - Mężczyzna sięgnął po sakiewkę ukazując jej pokaźną zawartość.
- Oferuję wam połowę zysku oraz 100 sztuk złota, ale pamiętaj, że nie zawaham się powiadomić straże jeśli mnie oszukacie. Potrafię przy pomocy złota wcisnąć im każdą bajkę... - dodał z obrzydliwym uśmiechem na twarzy.

Do reszty:

Siedzieliście sobie wygodnie przy stoliku zastanawiając się jakiego zlecenia się podjąć, kiedy nagle za plecami Drusila pojawiło się czterech zakapiorów z których to drwiliście kilkanaście minut wcześniej. Napruty jak messerschmitt przywódca zgrai rąbnął otwartą dłonią w tył głowy nieświadomego ich obecności druida, który odbił się twarzą od stołu niczym piłeczka pingpongowa. - No i co teraz lalunie? - Powiedział do Tiary i Urhara, którego najwyraźniej pomylił z kobietą. - Gdzie jest ten wasz rycerzyk, co? Moi koledzy z chęcią sobie pochędożą takie młode i niedoświadczone he he he, co nie? - Powiedział odwracając się do reszty stojących za jego plecami pijanych towarzyszy, którzy w odpowiedzi zawtórowali mu głośnym rechotem.
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 20-03-2014 o 03:09.
Warlock jest offline  
Stary 19-03-2014, 22:12   #14
 
Tiras Marekul's Avatar
 
Reputacja: 1 Tiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnieTiras Marekul jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rycerz wciągnięty przed publikę przez barda omal nie wypuścił trzymanych w lewej ręce kufli. Sytuacja zdziwiła go, jednak szybko otrząsnął się przybierając dumny wyraz twarzy i zwycięską pozę które idealnie wpasowały się do słów barda. Gdy ludzie wrócili do stolików i atmosfera się przerzedziła, młodzieniec zaczął.
- Mistrz Llewellyn Gadatliwy jak mniemam? – zapytał odrobinę niepewnie. - Szukałem mistrza, jednak nie spodziewałem się, że będę miał okazję wystąpić nawet przez tak krótką chwilę.

Llawellyn pochłonięty był wrzucaniem złota to trochę zbyt małej sakiewki. Po uporaniu się z problem odpowiedział.
- Owszem, to ja - skłonił się nisko. – Co sprowadza do mnie rycerza z pieśni i legend? - Dodał z uśmiechem na twarzy.

- Zechcesz przepłukać gardło w mym towarzystwie? – Rycerz postawił kufle na stoliku, z którego bard wcześniej zeskoczył. – Nazywam się Kriger Ved-Slaget, błędny rycerz i poszukiwacz wrażeń – ukłonił się nisko. – Wraz z towarzyszami znaleźliśmy ogłoszenie, jakoby sprzedajesz informacje. Prawda to, panie?

Bard ruszył bez słowa w kierunku małych drzwi na końcu sali, które prowadziły na taras. Otworzył je szeroko, zapraszając rycerza gestem dłoni.
- Nie lubię prowadzić interesów w takim tłoku. - Wychodząc na zewnątrz napotkali kilku mężczyzn pochłoniętych paleniem fajkowego ziela. - Plotki można kupić, nie wynająć. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to drugie czynią niektórzy plotkarze, ale niestety dla Ciebie moje informacje są w cenie - Llewellyn oparł się o balustradę, po czym sięgnął za pazuchę po butelkę wina, którą następnie odkorkował. - Napijesz się? - Zapytał.

- Każdy bard jakiego do tej pory spotkałem pisał ballady – Kriger podążył za bardem biorąc porter ze sobą. Odmówił trunku ruchem reki. Pociągnął z kufla. - Zwykle były one mocno przekoloryzowane, hiperbolizowały głównego bohatera. To jednak przyciąga pospólstwo które jak wiadomo ma miedziaki. Jak każdy bard, materiału na opowieści musisz szukać. Jednak co, jeśli owy materiał przyjdzie sam? Jestem rycerzem, to i owo widziałem i wiele rzeczy chciałbym jeszcze zrobić. I jak każdy rycerz chciałbym zostać zapamiętany. A z Tobą jest jak? Gawiedź nie oczekuje nowych ballad, mistrzu? – Rycerz uśmiechnął się życzliwie.

Llewellyn machnął ręką. - Akurat we wciskaniu kitu jestem dobrym, nie potrzeba mi materiału na opowieść - pociągnął z butelki, po czym kontynuował. - Ale podobasz mi się. Umiesz się targować, więc dla Ciebie będzie tanio. Jeden miedziak za zwykłą plotkę, jeden srebrnik za informację, jedna sztuka złota za ciekawszą informację, a 10 sztuk złota za prawdziwy rarytas. Wybór należy do Ciebie. - powiedział kłaniając się ostentacyjnie.

- Skoro podoba Ci się moja postawa, może pierwszą informację podarujesz mi bez płacenia? Nie codziennie spotykasz kogoś kto potrafi się do Ciebie odezwać bez zająknięcia. Nie wspominając, że gdyby nie ja, w Twojej sakiewce byłoby teraz kilka monet mniej, panie. Może nawet kilka złotych monet mniej! – wyraźnie podkreślił ostatnie zdanie próbując dobić się do dobrej części barda, jeśli takowa jeszcze nie została wypchnięta przez dumę i samozachwyt. – Więc… – nie czekał na odpowiedź. – Na ile sobie cenisz informacje odnośnie rekonesansu w podziemiach pod wieżą? Sądzę że to wręcz rarytas, ale odejmijmy od tego monety które masz dzięki mnie.

- Podziemia wieży Ashaby? Hmm… Mogę jedną podarować - chrząknął, po czym kontynuował tajemniczym, dramatyzującym wręcz głosem. - Lord Mourngrym obawia się tuneli pod swoją siedzibą. Podobno strażnicy zaniechali oczyszczenia ich z pułapek i zaryglowanych drzwi wiedząc, że ich przełożony nie zechce nawet sprawdzić wyników ich pracy. Ta była warta miedziaka, za resztę będziesz musiał zapłacić…

- Dobry z Ciebie człowiek – chłopak uśmiechnął się życzliwie. Wyjął z sakiewki przy pasie srebrną monetę i wręczył ją bardowi. – Mówiłeś miedziaka, jednak nie chcę Cię zanadto wykorzystywać. Powiedz mi tylko jeszcze gdzie leży gospodarstwo farmera któremu skradziono bydło i nie będę Cię więcej niepokoił.

Llewellyn pochwycił chciwe srebrną monetę szybko wrzucając ją do sakiewki. - Jego dom znajduje się w zachodniej części wioski na drodze do wieży Ashaby. Nie było to warte srebrnika, ale dzięki chojny rycerzu - nim Kriger zdążył coś odpowiedzieć bard zwinnie ulotnił się z karczmy.

Ved-Slaget wrócił do głównej sali w karczmie. Przypomniał sobie, że krasnolud szedł za nim, jednak przez całe te zamieszanie gdzieś go wcięło. W drodze do stolika ujrzał wspomnianą przez Drusila grupę, która odstąpiła od swojego stolika. „Miał przeczucie skubany” – pomyślał. Dobył broń.
- Jakiś problem, panowie? – Spytał postępując w kierunku zgromadzenia, zatrzymał się dopiero na odległości miecza. – Nie psujmy miłej atmosfery panującej dziś wieczór i załatwmy to na zewnątrz.
 

Ostatnio edytowane przez Tiras Marekul : 20-03-2014 o 12:08.
Tiras Marekul jest offline  
Stary 20-03-2014, 17:23   #15
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Krasnolud początkowo trochę się wystraszył... Teraz był tylko trochę zagniewany. Ale miał też nieco praktyki w robieniu interesów, przynajmniej na tyle, by nie rozdzierać ryja o byle głupotę.

- Garnath Gerhanoriselbennorr. Miło poznać, panie Pfinster - rzekł zimno, podając tamtemu rękę. Ostatecznie, drobne uprzejmości nic go nie kosztowały.

Już wysłuchawszy pierwszych słów Pfinstera wiedział, że nie chce tej roboty. Była trefna od początku do końca - od informacji opartych na byle pijanym widzie, przez iście kretyński plan godny wsiowego, tępego osiłka, aż po szczegóły, takie jak wkładanie "kupcowi" do rąk liny, na której łatwo mogli zawisnąć. Wszystko to, jak i sposób nawiązania kontaktu oraz wygląd fagasów Pfinstera łatwo pozwalało go okresić jako typowe chytre bydlę - a chytrość to jeszcze nie inteligencja. Na zmarznięte tyłki przodków, ten przygłup bezpośrednio wskazywał cel i bełkotał o dyskrecji. Właściwie ciężko było się naprawdę przestraszyć, gdy się dostrzegło wzór wjego zachowaniu - pewnie nawet z mamusią tak się witał.

Wciąż jednak mógł być groźny, szczególnie że był na swoim terenie. Garnath nie potrzebował wrogów,szczególnie nie że miał w pobliżu żadnych przyjaciół. Należało mu więc tak ostrożnie i z gracją powiedzieć "spierdalaj" tak, by nikt nie poczuł smrodu. Najłatwiej można to było zrobić przekonując tamtego - poniekąd zgodnie z prawdą - że trafił na niewłaściwych ludzi.

- Obawiam się, jednak, że nic z tego. Sam tego nie spróbuję, a moi towarzysze... Mam tam rycerza, który bełkocze o sprawiedliwym osądzie i w tej chwili popędził już na ploteczki do niejakiego Gadatliwego, gnoma gadającego co mu ślina na język przyniesie, aroganckiego dzikusa i kapryśną "księżniczkę". Powiedzieć im cokolwiek to jak samemu podrzynać sobie gardło. Mogą mieć pewne zastosowania, ale dyskretna robota do nich nie należy. Chociaż być może coś dałoby się zrobić, mamy w końcu trochę czasu... Sprytnie pan to ustawił, jeśli zacząć przygotowania już teraz, wszystko bedzie gotowe w sam raz gdy sprawa przyschnie. -

Właściwie nie kłamał, nawet jeśli chodziło o rozważenie sprawy - ostatecznie mając trochę czasu możnaby się zorientować w okolicy, wykoncypować lepszy plan, przebadać Jamble'a... A gdyby rzeczywiście okazał się takim łajdakiem,to warto byłoby odzyskać te pieniądze - można je przecież wykorzystać lepiej, niż na sponsorowanie pijatyk jakiejś swołoczy. A i na Pfinstera coś by się znalazło, żeby nie kombinował czasem. Garnath wcale by się nie zdziwił, gdyby sprawa z bydłem okazała się tym czymś.

Zawczasu przygotował się na kolejną porcję gróźb, zamierzając wyglądać na odpowiednio wstrząśniętego - nie było powodu, by psuć oprychowi zabawę, jeśli dzięki temu będzie siedział spokojnie na dupsku.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 20-03-2014 o 17:30.
Someirhle jest offline  
Stary 20-03-2014, 20:56   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeśli poszukiwali zleceń - okazało się, ze parę było wartych zainteresowania. Na początek coś drobnego, potem coś bardziej... dochodowego.
Jeśli szukali kłopotów... Nie, tych nie szukali, bowiem kłopoty rzadko kiedy oznaczały profity.
Ale niestety, jak to zwykle bywa, kłopoty przylazły do nich same. Pijane w sztok i pełne chęci do awantur, na dodatek w liczbie sztuk czterech.

Pod niektórymi względami karczma stała jednak poniżej ogólnie przyjętych standardów. Nigdzie nie można było zauważyć wykidajły, który wszak powinien pilnować porządku i wypraszać, w mniej czy bardziej delikatny sposób, wszystkich, którzy zakłócali spokój innych gości.
Najwyraźniej będą musieli poradzić sobie z intruzami na własną rękę. Czy jednak szanowna gospodyni, właścicielka tego lokalu, nie będzie mieć nic przeciwko porozbijanym meblom, albo trudnym do zmycia plamom krwi na podłodze.

Siedzenie po odpowiedniej stronie stołu miało wiele zalet. Na przykład nikt nie mógł zajść i zaskoczyć człowieka od tyłu. I niektóre rzeczy można było robić, bez zwracania na siebie uwagi.

Gdy tylko Kriger zagadał do intruzów, Unhar sięgnął pod stół, a po paru sekundach wychylił się z powrotem, trzymając w dłoniach gotową do strzału kuszę.

- Panowie już wychodzą! - powiedział, mierząc do herszta.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-03-2014, 22:22   #17
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Stała z dłońmi opartymi o swoje biodra uśmiechając się sztucznie na przepychanki słowne, w których każdy chciał wyjść na swoje. Jednak nie ciągnęła dalej uznając rzeczy postanowione już przez nią za satysfakcjonujące. Gdy Kriger odszedł od stołu, ta nie wróciła na swoje miejsce tylko podsiadła go, tak samo podciągając nogi pod brodą. Tą natomiast oparła lekko między kolanami czekając jak wierny kundel na swojego pana. Nie ruszając głową oglądała to, co mogła widzieć przed sobą siedząc bokiem. Kolejne chwile mijały a Tiara sama nie zauważyła kiedy jej powieki same opadły. Mimowolnie wsłuchiwała się w gwar panujący w karczmie. Nie były to warunki dogodne na uśnięcie, którego w sumie aż tak na gwałt nie potrzebowała, jednak na chwilę odprężenia był w wystarczający. Po paru dłuższych chwilach niestety po pobliskim uderzeniu odezwało się grubego głosu, chwilowy wypoczynek musiał zostać przerwany.

Widząc dryblasów nie odzywała się z początku szybko ważąc swoje własne możliwości na niewystarczające, by im wszystkim uradzić. Szczęście było w tym, że nie była sama. Nie ruszając się, jedynie z otwartymi oczami czekała na reakcje innych, nie wiedząc jak samej zareagować i wyjść z opresji na czysto. To jednak się opłaciło, bo reszta towarzyszy zareagowała dość sprytnie i odpowiednio, by Tiara mogła poczuć się wystarczająco bezpiecznie i bezkarnie w swojej obstawie. Tyle było trzeba, by dołożyć swoje popisywanie się i raz jeszcze minimalnie dopiec Krigerowi.

- Oh, nie musisz się przejmować, me serce. Panowie wychodząc chcieli tylko wyrazić wyrazy uznania na temat Twej wybranki i szczęścia, którego musisz doświadczać mając ją u boku. Nie mieli akurat tyle śmiałości, by powiedzieć to przy Twojej obecności. Cóż... Możemy im tylko na odchodne życzyć powodzenia i mieć nadzieję, że nie będą szukali nigdzie problemów. Wielką szkodą byłoby, gdyby któremuś stała się niepotrzebna krzywda - zakończyła uśmiechem szczerej satysfakcji, by chwilę później spojrzeć na druida z lekko złośliwym politowaniem.
 
Proxy jest offline  
Stary 22-03-2014, 17:49   #18
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Gnom przysłuchiwał się wymianie zdań i przyglądał reakcjom zainteresowanych. Sprowokowani bywalcy oczywiście przyszli szukać bitki, a wojacy zebrani przy stole byli skorzy im ją zapewnić. Widząc, że sprawy przybierają nienajlepszy obrót, Merrem zaczął dłubać w nosie i zastanawiać się co by tu teraz zrobić.

Gnom wziął głęboki wdech, zeskoczył z krzesła, wycelował palcem w przestrzeń pomiędzy sufitem a stołami i zaczął recytować słowa zaklęcia. Choć dla normalnych czarodziei zaklęcie to było nieco bardziej skomplikowane, gnomy były mistrzami tej magii i dla Merrema była to dziecinna igraszka.

Nad stołami pojawił się obłok pary, z którego wyłoniły się trzy kobiety o Mulhorandzkich rysach oplecione wielokolorowymi welonami. W ciszy, bezszelestnie zaczęły tańczyć, zamieniając się w burzę kolorów i ciała. Zwinne dłonie tancerek machały welonami w rytm nieznanej, głuchej muzyki - muzyki, którą zapewne znał tylko gnom, który je przyzwał.

 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 22-03-2014 o 22:38.
Qumi jest offline  
Stary 24-03-2014, 01:29   #19
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Drusil bawił się bezmyślnie widelcem, kiedy blat stołu nadszedł niespodziewanie. Rudzielec otarł zroszone krwią usta krawędzią obrusu i sięgnął, otumaniony, po zapomniany wcześniej kielonek. Ten leżał smutno na brzuszku w kałuży rozlanej wódki, przewrócony dziejącą się wokoło stołu przemocą. Druid podniósł go, napełnił, i odstawił na to samo miejsce.

Do obrony jego majestatu ruszyła cała kompania, za oczywistym wyjątkiem Tiary i nieobecnego Garnatha. Dzielni chłopcy dobyli broni, a Merrem... cóż, Merrem zrobił to co potrafił najlepiej. Pląsające na stole tancerki z pewnością posłużą jako użyteczne odwrócenie uwagi, no nie?

W większości cywilizowanych krajów, naruszenie czyjejś nietykalności osobistej w szeroko pojętych granicach rozsądku nie kończyło się wyrokiem śmierci. Podobnie pijaństwo. W pewnym sensie, ten drugi występek był nieomal okolicznością łagodzącą dla pierwszego - w końcu, ten komu nie odpierdala na alkoholowym rauszu, niech pierwszy rzuci kamieniem. W każdej innej knajpie zachowanie czwórki mężczyzn skończyłoby się kilkoma chwilami karczemnej jatki, paroma zbitymi dzbanami, guzem czy dwoma - odrobiną nieszkodliwego burdelu.

W tym zaś przypadku chłopaki zadarli z bandą uzbrojonych po zęby poszukiwaczy przygód, osobników z definicji niespełna rozumu. Krwiożerczych bestii, które zabijały inne krwiożercze bestie za pieniądze. Ciekawe, jak sobie wyobrażali zakończenie tego tematu? W herszta mierzono właśnie ze śmiercionośnej kuszy, rycerz dobył broni. Jakkolwiek pizdowato wyglądała ich grupa, napastnicy musieli dokonać najważniejszego wyboru w ich życiach, utrudnionego na dodatek szumiącą pod czapkami gorzałką - czy chcieli je kontynuować?

Thant pochwalał tę gwałtowną, antyrozsądkową eskalację. Jakkolwiek nie powinien na siebie zwracać uwagi, szansa na uratowanie genetycznej przyszłości ludzkiej rasy usuwając z niej te cztery ślepe uliczki nie powinna zostać przeoczona. Korzystając z zamieszania i zdeterminowanej ingerencji jego kompanii, Drusil złapał za swoją butelkę i zważył ją w dłoni. W bójce nie przydałby się na za wiele. Miał ograniczone możliwości roztrzaskiwania żuchw i zastraszania innych imponującą posturą. Umiejętności jego i jego pupilków oscylowały wyłącznie wokół oddzielania kończyn ich oponentów od reszty ciała.

Druid zagwizdał piskliwie i, z powodu na spękane pocałunkiem z blatem usta, boleśnie, po czym wrócił do moczenia dzioba w wódce. W drzwiach gospody błysnęły czujnie ślepia Kussa, zaalarmowanego przez swojego pana. Jego młodszy brat warował posłusznie tuż obok, czekając na sygnał.


Ready Action: wydać psiakom polecenie ataku. Trigger: atak któregokolwiek z oprychów na którekolwiek z członków grupy.

 
K.D. jest offline  
Stary 24-03-2014, 23:21   #20
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Garnath:

- Czyli jak rozumiem podejmiesz się zlecenia? - Zapytał Pfinster mierząc Ciebie badawczym spojrzeniem. - Jest tu sporo najemników w okolicy, a wy wydaliście mi się odpowiedni do tego zadania. Nie mam zamiaru informować każdego potencjalnego zainteresowanego o żyle złota ukrytej za wioską, bo nic z tego nie będę mieć. - Handlarz z pewnością nie należał do osób z którymi można było bawić się w kotka i myszkę. Na pewno nie wtedy kiedy miał kilku groźnie wyglądających siepaczy za swoimi plecami.

***


Sytuacja przy stole nie była nader wesoła i wszystko wskazywało na to, że dojdzie do krwawej konfrontacji. Rycerz sięgnął po swój wierny miecz starając się ładnie wyperswadować przy pomocy oręża i zgrabnie dobranych słów, że nie warto zaczepiać uzbrojonych po zęby najemników, ale w odpowiedzi usłyszał tylko głośny rechot i charakterystyczny dźwięk wyciąganych z pochew sztyletów. Cóż, wyglądało na to, że nie wszyscy potrafią uczyć się na błędach, a sądząc po mordach zakapiorów był to ich nie pierwszy i zapewne też nie ostatni raz.
- Panowie już wychodzą! - usłyszeli stanowczy głos za swoimi plecami. Urhar, którego obraźliwie nazwali lalunią siedział z nogami opartymi o stół, zaś w ręku trzymał naładowaną kuszę wycelowaną w serce największego i najbardziej butnego moczymordy. Bycie między młotem, a kowadłem o dziwo nie zmusiło bandziorów do przemyślenia ich skazanej na porażkę pozycji, przeciwnie! Zupełnie nie przeszkodziło to w rzuceniu na wiatr paru kolejnych wyzwisk i żaden z nich nie chciał odpuścić pomimo, że uchlanym w sztok zakapiorom dwoiło i troiło się przed oczami. Na całe szczęście; tak dla reputacji świeżo upieczonej drużyny, jak i dla stanu materialnego karczmy przyszedł z pomocą pewien osobnik iście wątłej postury. Merrem, bo o nim mowa wyczarował ni to z rąk ni to z powietrza trzy piękne kobiety o Mulhorandzkich rysach, które tańcząc i wijąc się w rytm głuchej muzyki pomknęły prosto w ramiona bandziorów, a ich śladem podążyły tysiące hipnotyzujących barw.
- Wojna kurrrrrrwaaaaa! - Ryknął na całe gardło kompletnie pijany przywódca szajki machając sztyletem przed siebie, lecz ku jego przerażeniu tańczące kobiety nie zatrzymały się, a on sam próbując się cofnąć od widma potknął się o własny but i wylądował prosto na swoich towarzyszach posyłając ich wszystkich na ziemię tuż u stóp Krigera. Rycerz obserwując cały ten widowiskowy spektakl nie mógł ukryć uśmiechu na twarzy widząc jak mały iluzjonista rozbroił całą szajkę rzezimieszków nie ruszając przy tym tyłkiem z krzesła. Nagły raban spowodowany jednym celnym zaklęciem gnoma zwrócił uwagę nie tylko sporej części klienteli, ale także Jhaele Silvermane, która pobiegła zaalarmować siedzących gdzieś na tyle karczmy strażników miejskich. Najgrubszy z nich będący najprawdopodobniej dowódcą zbrojonego oddziału wyglądał na niezadowolonego tym, że w czasie przerwy zawraca im się głowę błahostkami; tym bardziej, że problem nadmiernie towarzyskich osobników został już rozwiązany. Poprawił pas na brzuchu i podszedł do leżących u stóp rycerza zakapiorów. - Ulf… - zwrócił się do największego z nich - Zawsze to samo, a po ostatniej bójce myślałem, że się czegoś nauczyliście. Dobra, panowie… - Powiedział tonem nieznoszacym sprzeciwu do reszty stojących za nim rekrutów. - Zabierzcie ich do garnizonu, dzisiejszą noc spędzą trzeźwiejąc za kratami.
Straż miejska wywlokła ich z karczmy ku uciesze oblizujących się ze smakiem wilków i jeszcze przez długi czas słychać było bełkot ciągniętych po ziemi bandziorów - “Potwór w skórze gnoma!”, “Czarno*Hic!*księżnik!”, “Strzeżcie się małego kanibala i szkarłatnego władcy bestii!

***


Niezadowolona z obrotu spraw Jhaele podeszła do stolika przy którym zebrani byli poszukiwacze przygód. - Pewnie jesteście z siebie zadowoleni, co? - Odparła z gniewną miną trzymając się za biodra. Może nie należała do najurokliwszych dziewczyn pod słońcem, ale z pewnością zła nie była, a ten gniewny wyraz twarzy tylko dodawał jej charakteru i urody. - Ta karczma jest dla porządnych ludzi i nie życzę sobie żadnych burd w tym lokalu, zrozumiano? - Dodała nie czekając za odpowiedzią. - Jeśli macie z kimś kłopot to powiedzcie to mnie zanim zaczniecie demolować wszystko dookoła; ja sobie z każdym chłopem dam radę. - Jhaele bardzo starała się utrzymać gniewny wyraz twarzy, lecz bardzo szybko dała za wygraną i na jej licu zagościł perlisty uśmiech. Strach w oczach siłą wyciąganych na zewnątrz lokalnych rzezimieszków był wart każdej ceny. - To jak? Będziecie tak dalej siedzieć na tyłku z poważną miną na twarzy udając, że czekacie aż złoto i sława walnie was w twarz, czy może zamówicie coś? Nie wiem czy zostajecie tu na noc, ale powoli kończą się nam wolne pokoje. Radziłabym wam podjąć tą decyzję już teraz nim się okażę, że resztę nocy będziecie musieli spędzić w stodole. - powiedziała z udawaną powagą wymownie sięgając po notes i pióro.

 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 25-03-2014 o 03:20.
Warlock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172