Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2014, 21:28   #11
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Wędrówka nieswoim tempem, bezsensowny przystanek, a nade wszystko przymus współpracy z ludźmi, których nie znała i którym nie ufała sprawiły, że Jana była coraz bardziej podirytowana. Jasne, mogła odmówić Taranowi; na jej miejsce znalazłby na pewno kogoś innego. W taki, czy inny sposób. Ale nie odmówiła. Domyślała się czemu stary wybrał akurat ją. Młoda dziunia, śliczna - więc głupia, mikra - więc słabowita, niezagrażająca byczkom z Polis ani na ringu, ani w polityce. Koperta z nieznaną, kuszącą zawartością leżała bezpiecznie w wewnętrznej kieszeni kombinezonu.

Mały kucyk trojański z Aviation.

Poza tym Taran wiedział, że miała dość Metra. Zbyt wiele czasu spędzała na górze by cieszyć się z własnego uprzywilejowanego pokoju - klitki raczej w porównaniu z najmniejszymi nawet mieszkaniami w blokowiskach; z obiadu z bladych warzyw i świnek morskich (nie znosiła ich przenikliwego wizgu; za każdym razem gdy była w okolicy stacji świniarzy załatwiała interesy najszybciej jak mogła), czy przebieżek wte i nazad po zakurzonych tunelach, których każdy podkład i wykrot znała na pamięć. Nawet świat widziany przez zamglone szkła maski gazowej był lepszy niż ten na dole; nawet powietrze wdychane przez węglowy filtr pomieszane z gumowym zapachem maski smaczniejsze niż te zatęchłe opary, śmierdzące dymem, potem i beznadzieją. Niestety tu, nad tunelami nie było nic. Natomiast dalej - już tak. Tam był świat, gdzie można było żyć na powierzchni, bez masek i sztywnych kombinezonów. Jasne, nadal niebezpieczny i skażony - ale czy nie z tym właśnie miała do czynienia na co dzień? Axel powiedziałby, że nie. Że tutaj mają tylko mutki - znajome, przewidywalne. Tam, dalej czaił się Moloch ze swą niezrozumiałą dla kogoś, kto urodził się po wojnie komputerową inteligencją i nieznanym celem działania. Że Moloch jest gorszy niż najgorszy mut. Że powinna zostać w LA a nie leźć w nieznane z bandą polisowców, którzy nie mają pojęcia o czarnej robocie stalkera. Zresztą w zasadzie to powiedział.

Z zazdrością spojrzała na idących przodem “Grzybiarzy”. Zgranych, zwartych, sprawnych. Ona wlokła się za nimi z cipowatym kurierem, gliną i miłośnikami broni białej, na którą Jana spoglądała z trudno skrywaną pogardą. Miecze mogły być dobre w metrze; na powierzchni nic nie sprawdzało się lepiej niż porządny gnat.

I jakby na życzenie, szlag by to, rozpoczęła się kanonada. Jana zupełnie odruchowo padła, strzeliła i przeryglowała broń. Skrajem świadomości zarejestrowała, że nowi towarzysze również użyli swoich pukawek, po czym zapadła cisza. Tylko posłaniec jęczał bezradnie na ziemi. Dziewczyna miała ochotę kopnąć go w twarz. Wiedziała, że nie jest to jęk rannego człowieka; te słyszała nie raz i rozpoznawała znakomicie. Wiedziała też, że Mitch i Joe dostali, a teraz leżeli najbliżej wroga; podobnie jak Adam. Najpierw pozbyć się przeciwnika, potem ratować towarzyszy. Stalkerka zacisnęła zęby aż chrupnęło, po czym omal nie podskoczyła gdy glina ryknął jak osioł w rui. Ale na drugim końcu korytarza błysnął wystrzał. Ułamek sekundy później nacisnęła spust. Kolejny przeciwnik padł. Miała dziś dobry dzień. Szkoda, że tylko ona.

Gdy Geoffrey sprawdził teren chwyciła swoją latarkę i podbiegła do rannych. Wyjęła swoje cenne medykamenty i zaczęła łatać chłopaków, nie patrząc im w oczy. Nowy, lepszy gnat nie ucieszył jej teraz wcale, mógł jednak przydać się później. Na razie interesowało ją tylko dostarczenie rannych na Crenshaw. Potem będzie martwić się resztą. O ile będzie jakaś reszta - czwórka poszukiwaczy zaginionej arki ruszała przecież sama na Vermonth; kto wie jak ich tam przywitają; zwłaszcza jeśli zobaczą przy nich fanty własnych ludzi?
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 19-03-2014 o 22:56.
Sayane jest offline