Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2014, 21:42   #117
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Zenon Piętka. Wielki Mag Murpcheł. Czy jakoś tak. Rzeczywistość nie pamiętała właściwie jak zwał się Zenon, bo i on nie zawiera pamiętał o rzeczywistości. Ostatnimi czasy błądził po różnych dzielnicach, na krawężnikach, za śmietnikami, a nawet poza polem widzenia kogokolwiek kto żyw. Był w bardzo głębokiej umrze. Praktycznie, że umarł, ale w końcu wyszedł. Na wolność. W końcu. Ze swojego domu widział jak znany mu obywatel Ryszard Kocięba razem z Zdzichem jakimśtam i Velem (bliższych danych nie zna) stoczyli bój z jakimiś małolatami wracającymi z dyskoteki. Sądząc po stanie grzyba na ścianie w mieszkaniu można by wywnioskować, że są wczesne godziny poranne. Oświetlenie również na to wskazywało. Właśnie zgasły latarnie i zrobiło się dość ciemno. Zaraz jednak powinno być widno. Przecież aż tak bezczelnie nie oszczędzanoby na oświetleniu. Zbliżający się syreny sugerowały, że zaraz wszyscy będą mieli problemy. Okazało się jednak, że znani mu obywatele ostro pobili nieznanych mu młodocianych obywateli. Nasi górą jak to mówią.

Gdy tak obserwował sytuację zauważył, że w budynku bezpośrednio przy sprzeczających się teraz Ryszardem i Velem (Zdzichu utracił przytomność z podniecenia lub wycieńczenia walką), na pierwszym piętrze dzieją się dość dziwne rzeczy przy zapalonym świetle. No może nie tak dziwne, bo ktoś na stole ruchał małolatę na pieska. Ktoś starszy, ale to nieistotny szczegół. Co było istotne to dwa wielkie noże wbite w plecy małolaty, które tamten wciąż trzymał robiąc ruchy frykcyjne, czy jak im tam. Do tego jej oczodół nie zawierał oka, a kawałek szkła od butelki.
- O ja pierdolę. - powiedziałeś mimo wolnie do siebie. Leżący na szafce fakt na pierwszej stronie krzyczał w twoją stronę o starym pedofilu mordującym dzieci, żeby popsuć Święta. Ta dziewczyna dzieckiem nie była, ale i pewnie nie była pełnoletnia. To mógł być on. Wychyliłeś się, żeby ostrzec Ryszarda i Vela (chodziły wici, że szukają pedofila, żeby mu dopierdolić; Zenio sam nie wiedział skąd kiedy i gdzie to słyszał, niewiele w ogóle pamiętał), ale odgłosy syren były już za głośne. Dwójka obywateli razem z nieprzytomnym obywatelem i dziwacznym wózkiem wyładowanym kradzioną (no bo jaką?) elektronią wjechali w mroczny zaułek. Po chwili dwa radiowozy zjawiły się na scenie. Trzech policjantów wbiegło również w zaułek. Jeden został przy samochodach i rannych, leżących na trotuarze małolatach. Dwadzieścia sekund później zjawił się ambulans.

Niedługo później z zaułka wyprowadzono skutego w kajdanki Vela i wyciągnięto nieprzytomnego Zdzicha. Ryszard zbiegł. A właściwie Zenek - czemu tak stoisz? Twój wzrok przeniósł się na piętro, gdzie jeszcze przed chwilą gwałcono trupa nastolatki. Było tam zgaszone światło teraz. Gdybyś natomiast chciał szukać Ryszarda to z laptopem, który miał przewieszone przez ramię mógł udać się tylko do Złomoklety. Żula, który niegdyś był specem w Dolinie Krzemowej, ale zachlał pałę i do tej pory zachlewa.

Ryszard tym czasem nie był zbyt daleko. Na tyle jednak daleko, że go nie dopadli. Miał ze sobą kradziony laptop i to mu wystarczyło. Próbował przemówić do rozsądku Velowi, ale nie dało się. Dał się schwytać. Znów? W sumie to... dziwne, ale masz dwa zestawy pamięci. W jednym chałupa Vela spłonęła, a on poszedł do gliniarzy, a w drugim chałupa Vela nie spłonęła i po zamordowaniu akwizytora pożegnał się z wami na ulicy i poszedł pić z Waldkiem (nieświadomym jakim świrem jest Vel). Tyleś widział Waldka, więc może i on jest kropnięty na amen? Robi się gorąco. Już niemal widać wschód słońca. Przyspieszyłeś kroku. Po kilkunastu minutach dotarłeś do mieszkania Złomoklety [możesz je opisać, Złomokleta jest w domu i ci otworzy, tyle że spał, więc przygotuj się na kurwy lecące w twoim kierunku]
 
Anonim jest offline