Kriger:
Kelnerka wskazała palcem mężczyznę z czarną jak smoła kozią bródką siedzącego na stoliku wokół którego zgromadziły się zaciekawione tłumy. W ręku trzymał lutnię szarpiąc za struny za każdym razem, gdy robił budującą napięcie pauzę. Jego opowieść o straszliwych smokach, mężnych rycerzach, pięknych księżniczkach i chciwych władcach zgromadziła połowę klienteli Starej Czaszki. Podchodząc bliżej usłyszałeś część opowiadania:
-
...a wtedy zatopił swój lśniący złotem miecz aż po rękojeść w masywnym ciele smoka! - Znowu zadźwięczały struny, chociaż nieco fałszywie. -
Księżniczka była wolna! - Llewellyn widząc zbliżającego się zbrojnego zeskoczył ze stolika, podszedł do Ciebie i szarpnął za ramię wciągając między zahipnotyzowaną opowieścią gawiedź. -
A wtedy objął ją czule w pasie i namiętnie pocałował. Chwała Godfrydowi! - Chwycił twoją okutą żelazem dłoń i wzniósł ją wysoko w powietrze.
-
Chwała! - Ryknął tłum wznosząc kufle pieniącego się piwa.
-
A teraz… - ściągnął z głowy kapelusz z rondem odwracając go wewnętrzną częścią do góry -
...pozwólcie, że poproszę was o dofinansowanie mojego skromnego talentu.
Złoto i srebrniki sypnęły się szybko zapełniając kapelusz Llewellyna po brzegi. Bard szturchnął Ciebie łokciem cedząc przez zęby. -
Dzięki chłopcze. Już dawno tyle złota żem nie zgarnął. Garnath:
Szedłeś za nieświadomym Twojej obecności Krigerem kiedy nagle zostałeś gwałtownie pociągnięty za rękaw. Ocierając z brody i twarzy wylane z kufla piwo zrozumiałeś, że trzech groźnie wyglądającym mężczyzn w pustynnych strojach otoczyło Ciebie. Pchnięty w kąt sali z dala od reszty towarzystwa sięgnąłeś po broń w obawie przed napastnikami, ale przed atakiem powstrzymał Ciebie głos mężczyzny odzianego w podróżne szaty, który wyłonił się zza pleców południowców. -
Wybacz, że kazałem im tak Ciebie potraktować, ale nie mogę prowadzić interesy w otoczeniu moich rywali. - Wyciągnął rękę do Ciebie dodając –
Nazywam się Pfinster i słyszałem od uroczej Luny, że Ty i twoi towarzysze jesteście zainteresowani dobrze płatnym zleceniem. Mam jedno takie, które wymaga dyskrecji.
Wskazał głową naznaczonego bliznami faceta siedzącego przy szynkwasie. -
Koleś zebrał sporą fortunę z rabowania przejezdnych karawan. Nazywa się... - Pfinster podrapał się po brodzie próbując przypomnieć sobie jego imię -
...Jamble, ale niektórzy mówią do niego Oko. Kilka nocy temu przechwalał się po pijaku, że większość zrabowanych bogactw schował gdzieś za wioską. Dorwijcie go w nocy jak będzie wracał do chaty i wyciągnijcie z niego informacje. Sam bym to załatwił, ale ostatnio zbyt dużo szumu narobiło się wokół mnie, więc nie chcę ryzykować. - Mężczyzna sięgnął po sakiewkę ukazując jej pokaźną zawartość.
-
Oferuję wam połowę zysku oraz 100 sztuk złota, ale pamiętaj, że nie zawaham się powiadomić straże jeśli mnie oszukacie. Potrafię przy pomocy złota wcisnąć im każdą bajkę... - dodał z obrzydliwym uśmiechem na twarzy.
Do reszty:
Siedzieliście sobie wygodnie przy stoliku zastanawiając się jakiego zlecenia się podjąć, kiedy nagle za plecami Drusila pojawiło się czterech zakapiorów z których to drwiliście kilkanaście minut wcześniej. Napruty jak messerschmitt przywódca zgrai rąbnął otwartą dłonią w tył głowy nieświadomego ich obecności druida, który odbił się twarzą od stołu niczym piłeczka pingpongowa. -
No i co teraz lalunie? - Powiedział do Tiary i Urhara, którego najwyraźniej pomylił z kobietą. -
Gdzie jest ten wasz rycerzyk, co? Moi koledzy z chęcią sobie pochędożą takie młode i niedoświadczone he he he, co nie? - Powiedział odwracając się do reszty stojących za jego plecami pijanych towarzyszy, którzy w odpowiedzi zawtórowali mu głośnym rechotem.