Upuścił peta i z przyklęku w jakim się znajdował skoczył na śmietnik, odbił się i złapał za barierkę schodów przeciw pożarowych. Przesadził ją jednym płynnym ruchem, a wiatr załopotał połami czarnego płaszcza. Zastukały szybkie kroki na kratownicy schodów i już kilka chwil potem ostrożnie wyjżał zza krawędzi dachu. Zapowiadał się pościg po dachach podczas ulewy. Deszcz zacinał ostro. Krople rozbryzgiwały się na rondzie kapelusza i spływały na ramiona. |