Zetknięcie się z Tworem krasnoludzkich konstruktorów przywołało głęboki zachwyt. W trakcie podróży nie miał styczności z kopalniami i twierdzami swoich pobratymców. Samych krasnoludów nie spotykał zbyt często. Yorn przyjrzał się dokładnie znalezisku. Choć zalana po części w wodzie, brama zapierała dech w piersiach w swojej okazałości. Uchylone wrota zionęły nieprzeniknionym mrokiem niezbadanych dotychczas korytarzy.
- Można by tratwę zbudować, gdyby były surowce. A tak dupa, trzeba będzie wpław popłynąć i zobaczyć co jest po drugiej stronie – rzekł Yorn jakby niezbyt zadowolony z istniejącej sytuacji. Zdjął plecak przy pobliskim kamieniu, tarczę ulokował na plecaku. Dłuższą chwilę zajęło mu zdjęcie zbroi – by poszło szybciej poprosił Eldona o pomoc. Chwilę później stał tylko w spodniach, z toporkiem zwisającym przy trochę luźnym pasie. Dość niepewnie wskoczył do wody. Zimno jakie uderzyło w niego z początku nieprzyjemne, po chwili zaczęło przyjemnie ochładzać oparzenia jakie pozostawiły po sobie zielone galarety. Dopiero teraz mógł się też z nich dokładnie obmyć.
- Eldon, popilnuj ekwipunku – zwrócił się do niziołka. - Żeby mi tam nikt rumu nie spijał. A Ty Quinn naciągnij kuszę i ubezpieczaj, jeno co mi tu się wynurzy z wody i zjeść mnie chciało będzie to strzelaj. I rozbijcie obóz.
Rzekłszy to, krasnolud powoli zaczął płynąc w kierunku uchylonych wrót. |