WOLFGANG
Wolfgang wstał z łóżka z wielkim wysiłkiem. Do późnej nocy studiował historię zniszczenia Wolfenburga podczas Burzy Chaosu. Zamierzał w bliskiej przyszłości wybrać się do ruin niegdyś wspaniałego miasta, by odnaleźć to, co zostało w Świątyniach Sigmariańskich. Jednak wyjazd Mariusa van der Gaasta pokrzyżował jego plany. Chciał poprosić Łowcę Czarownic o pomoc w tej bardzo długiej, i z pewnością wyczerpującej podróży.
Ukląkł, i zaczął się modlić do Sigmara w intencji jego dobrego przyjaciela - Mariusa, zgodnie z daną mu obietnicą.
Wykonał poranne czynności związane z higieną i zaspokojeniem głodu, i wyszedł na ruchliwą ulicę. Zmrużył oczy w porannym słońcu. Dzień jak co dzień. Ludzie spieszący do pracy, do urzędu, a niektórzy za miasto.
Wolfgang poszedł do świątyni Sigmara, która znajdowała się dwie ulice od jego domu.
Gestem pozdrowił wchodzących do świątyni pielgrzymów. W oczy rzucił mu się człowiek ubrany w szare ubrania. Czemu nie wchodzi do świątyni...? Pomyślał. Witaj, bracie. Wyglądasz na... Zmartwionego. Pozwól sobie pomóc.
I czekał na odpowiedź dziwaka. |