Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2014, 16:08   #29
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Zbychu z doczepiony do siebie bełtami położyl się na miękkiej trawce. Był szczęśliwy. Pokonał wszystkich, bo przewidział, że zginie. Chwilę tak leżał.

Leżał.

...

Wciąż leży.

...

Po chwili z zatroskaną twarzą przyjrzał się otoczeniu. Wciąż żył. Najpierw opanowało go zdziwienie, a potem złość. Miętlił językiem próbując wypowiedzieć niewypowiedziane obelgi. Piana wciąż toczyła mu się z pyska i musiał mocno dmuchać z jednej dziurki nosa, żeby nie wróciła mu do jamy ustnej poprzez przegrody nosowe. Druga dziurka była zatkana krwią i glutami. Coś mu się przypominało, że pchnął ostrzem Fabiena. Pewnie już wiele pchnięć przyjmował ten pederasta, ale to było jego ostatnie. Sądząc po okrzykach schwytano też i innych. Wspaniale. Miał nadzieję, że wszyscy poniosą zasłużone konsekwencje za swoje wybryki. W końcu ten artysta był kagankiem oświecenia okolicznej hołoty i to przy użyciu czegoś tak niesamowicie pięknego jak kultura! Tak. Artysta pozytywnie wpływał na procesy socjalizacyjne tych gównojadów, a przez działania Fabiena musiał zginąć.

Zbychu uspokoił się. Nie ruszał się już. Kontemplowal śmierć. Zapytany zażąda rozmowy z dowódcą. Miał nadzieję na tortury z przypalaniem ogniem, a nie te z łamaniem. Nie lubił tych z łamaniem. Zdecydowanie wolał być smyrany przez ogień. W każdym razie dobrowolnie złoży wszelkie wymagane zeznania. O ile przeżyje rzecz jasna do czasu przesłuchania.
 
Anonim jest offline