Omnis
Zimny wiatr uderzył w twarz Omnisa, gdy ten wylądował na krawędzi dachu. Na tej wysokości porywy były dość mocne i sprawiały, że deszcz padał pod dużym kątem. Agent Ligi zasłonił twarz dłonią i ujrzał, że kilkanaście metrów przed nim stoi czarnoskóry mężczyzna. Był on ubrany w szerokie spodnie z precyzyjnie wyprasowaną kantkom , białą koszulę oraz kaszmirową kamizelkę ze złotymi guzikami. Na głowie miał on zawadiacko przekrzywiony melonik, a w jego dłoni spoczywała drewniana, finezyjnie rzeźbiona laska.
- Krupier - pomyślał Omnis. Jeden z ludzi Mortmana. Po tym, jak Law zrzucił Pana Śmierć do rzeki, Krupier także się rozpłynął i słuch o nim zaginął. Ten gość od zawsze współpracował z Mortmanem i jego obecność tutaj na pewno nie była przypadkowa. Wiedział, że ktoś z Ligi się tutaj zjawi i zaczaił się tutaj w oczekiwaniu na jego przybycie.
- I czego się gapisz kundlu? - warknął Krupier - Przekaż swojemu kapitankowi, że już niedługo zatańczy ze śmierciom. Jego czas się już zbliża.
Omnis zauważył, że Krupier sięga do kieszeni spodni. Znał sztuki tego typa. Dymne kule, karty wykonane z cienkiej, zaostrzonej stali, wybuchające sztony i wypełnione trującym gazem kości.
Co tym razem spoczęło w dłoni złoczyńcy? Omnie nie miał wiele czasu na reakcję. Zacinający deszcz, silny wiatr i śliski dach na pewno będą utrudniać walkę, czy pościg, ale Omnis stał zbyt blisko krawędzi dachu, aby móc rozważać wycofanie się. Christian Johnson
Na słowa Johnsona mężczyzna uśmiechnął się, splunął i mruknął:
- A co my do cholery w jakimś Wersalu jesteśmy, czy na balu u prezydenta? Paniczyku, jest ważna sprawa i dobrze radzę chodź ze mną.
Christian wiedział, że nie ma wiele czasu do namysłu. Za sekundę zza rogu wyskoczy podążający za nim mężczyzna, a ta wąska alejka była doskonała do tego, aby go zgubić.
Z drugiej strony podejrzany typ nie zachęcał do tego, aby ochoczo skorzystać z jego propozycji.
Agent Ligi wpatrywał się w panujący w wąskim przejściu mrok i próbował wypatrzeć, czy ktoś się tam nie czai. Nikogo nie zauważył, ale miejsce to było doskonałe na zasadzkę, jak i wykończenie kogoś bez świadków.
- To jak paniczyku? Idziesz, czy nie? - nalegał gość.
__________________ "Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans |