Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2014, 18:25   #23
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Omnis
Zimny wiatr uderzył w twarz Omnisa, gdy ten wylądował na krawędzi dachu. Na tej wysokości porywy były dość mocne i sprawiały, że deszcz padał pod dużym kątem. Agent Ligi zasłonił twarz dłonią i ujrzał, że kilkanaście metrów przed nim stoi czarnoskóry mężczyzna. Był on ubrany w szerokie spodnie z precyzyjnie wyprasowaną kantkom , białą koszulę oraz kaszmirową kamizelkę ze złotymi guzikami. Na głowie miał on zawadiacko przekrzywiony melonik, a w jego dłoni spoczywała drewniana, finezyjnie rzeźbiona laska.
- Krupier - pomyślał Omnis. Jeden z ludzi Mortmana. Po tym, jak Law zrzucił Pana Śmierć do rzeki, Krupier także się rozpłynął i słuch o nim zaginął. Ten gość od zawsze współpracował z Mortmanem i jego obecność tutaj na pewno nie była przypadkowa. Wiedział, że ktoś z Ligi się tutaj zjawi i zaczaił się tutaj w oczekiwaniu na jego przybycie.
- I czego się gapisz kundlu? - warknął Krupier - Przekaż swojemu kapitankowi, że już niedługo zatańczy ze śmierciom. Jego czas się już zbliża.
Omnis zauważył, że Krupier sięga do kieszeni spodni. Znał sztuki tego typa. Dymne kule, karty wykonane z cienkiej, zaostrzonej stali, wybuchające sztony i wypełnione trującym gazem kości.
Co tym razem spoczęło w dłoni złoczyńcy? Omnie nie miał wiele czasu na reakcję. Zacinający deszcz, silny wiatr i śliski dach na pewno będą utrudniać walkę, czy pościg, ale Omnis stał zbyt blisko krawędzi dachu, aby móc rozważać wycofanie się.

Christian Johnson
Na słowa Johnsona mężczyzna uśmiechnął się, splunął i mruknął:
- A co my do cholery w jakimś Wersalu jesteśmy, czy na balu u prezydenta? Paniczyku, jest ważna sprawa i dobrze radzę chodź ze mną.
Christian wiedział, że nie ma wiele czasu do namysłu. Za sekundę zza rogu wyskoczy podążający za nim mężczyzna, a ta wąska alejka była doskonała do tego, aby go zgubić.
Z drugiej strony podejrzany typ nie zachęcał do tego, aby ochoczo skorzystać z jego propozycji.
Agent Ligi wpatrywał się w panujący w wąskim przejściu mrok i próbował wypatrzeć, czy ktoś się tam nie czai. Nikogo nie zauważył, ale miejsce to było doskonałe na zasadzkę, jak i wykończenie kogoś bez świadków.
- To jak paniczyku? Idziesz, czy nie? - nalegał gość.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline