Arturo pociągnął solidny łyk z swojego bukłaczka, a alkohol mile rozlał się po całym ciele przywracając mnichowi dobry humor. Wóz, na, którym jechał w kierunku miasta wydał się mu nadzwyczaj wygodny zwłaszcza, gdy porównał sobie go z niewygodą, jaką cierpiał na statku.
Podróż do miasta nieco się dłużyła a głód stawał się coraz nieznośniejszy. Arturo postanowił bliżej przyjrzeć się zawartości pakunków na wozie. Nigdy niewiadomo, co można w nich znaleźć, może będzie w nich coś do jedzenia. No a przecież jedzeniem trzeba się dzielić z głodnymi, a on właśnie jest głodny.
Mnich nachylił się by zajrzeć w głąb wozu między paczki… |