Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2014, 11:44   #46
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD przez chwilę był otępiały od uderzenia. Nie miał szans w starciu z hrabiną? Co mógł zrobić? Powoli umysł odzyskiwał jasność. Brujah dopadł do krat korzystając z mocy Akceleracji i uważając, by nie dotknąć prętów zaczął przeszukiwać nieprzytomnego księcia. Niestety, zakres jego ruchów był ograniczony i Ashford mógł sprawdzić jedynie górne kieszenie marynarki oraz kieszeń koszuli. Znalazł kluczyki z breloczkiem Jaguara (fajnie, oby mogły się jeszcze przydać), długopis oraz zapasową spinkę do mankietu. Nie było to jednak nic, co by pomogło w obecnej sytuacji.

Wzrok JD spoczął na leżącej obok kraty lasce. Nie widział jej wcześniej u Mścisława. A jeśli była czymś więcej niż stylowym dodatkiem? Mężczyzna sięgnął po przedmiot i dokładnie go obejrzał. Bez trudu odnalazł niewielkie zagłębienie u spodu pozłacanej gałki. Gdy je nacisnął, błyszcząca pokrywa odskoczyła, ukazując na zakończeniu drążka mini-panel sterujący z pięcioma przyciskami bez oznaczeń.

JD przegryzł wargę, zastanawiając się nad następnym krokiem. Mógł wciskać każdy klawisz po kolei - któryś zapewne odblokowałby kraty. Z drugiej strony nie było to najbezpieczniejsze. Mścisław wydawał się na tyle szalony, by umieścić w kopalni zdalnie detonowane materiały wybuchowe, aby w razie największego niebezpieczeństwa wysadzić wszystko - pomieszczenia, sekrety, wrogów - w powietrze. Niczym nie poparta teoria, lecz wampirowi nie pozostawało nic innego, prócz fantazji i domysłów. Spekulacje o dynamicie mogły być nieco na wyrost - przyciski najprawdopodobniej aktywowały jakieś znacznie łagodniejsze mechanizmy obronne. Jednak i tak JD wolał ich nie wypróbowywać, a na pewno nie na oślep.

Lecz nie miał innego wyjścia. Mógł wyminąć Toreadorkę i zniknąć w przeraźliwie ciemnych oraz niezbadanych korytarzach jaskini, z której przybyła. Druga opcja - zaatakować ponownie. JD nie rozważał tego ani przez sekundę, wiedział, że nie ma szans. Wysoka postać wampirzycy ucieleśniała najgorszy koszmar tego świata, zarazem niepokonany, jak i niezniszczalny. Myśli Ashforda podryfowały gdzieś dalej i zastanowił się, który potwór zwyciężyłyby w otwartej walce - Aldona, czy Sascha Vykos. Prędko pokręcił głową, by odegnać absurdalną kwestię i skupić się na sytuacji. Choć hrabina wydawała się całkowicie pochłonięta masakrowaniem drobnej Katariny, Brujah odnosił nieprzyjemne wrażenie, że w rzeczywistości lustruje go przeszywającym grotem nieludzkich ślepi i nic jej nie umknie. Żaden atak, żaden krok.

W końcu uznał, że przesadza - Aldona nie była bogiem, przecież zdołał ją trafić. I to trzy razy. Po prostu zwyczajna broń jej nie groziła. Gdyby tylko zdołał jakoś oszołomić wampirzycę… wtedy być może zdołałby wyssać Vitae, którą dysponowała. I staremu, i młodemu wampirowi trudno leczyć się, gdy żyły puste. Ashford jednak nie miał jak dopuścić się diablerii, gdyż zwykły, choć nawet celny rzut kamieniem w czerep przecież nie wystarczyłby, by zaskoczyć i okiełznać monstrum. Ponownie spojrzał na panel skryty w lasce Mścisława. Jako, że nie istniało kryterium, którym mógłby się kierować, nacisnął pierwszy z brzegu przycisk. Prócz strachu, czuł lekką ekscytację, gdyż efekt działania był prawdziwie nieprzewidywalny. Jednak nic się nie stało, lub też - nic w zasięgu wzroku. Przesunął kciuk nad następny klawisz.

Wnet usłyszał upragniony zgrzyt, a ciężka, magiczna krata podniosła się. Nie myśląc wiele, wybiegł z pułapki, znów naciskając guzik i słysząc ponowne rzężenie mechanizmu. Biegł przed siebie - musiał znaleźć Mary.

Jeszcze tylko obejrzał się, spoglądając na matkę i córkę tkwiące w obrzydliwym, szkaradnym obrazku. Drobna postać Katariny zdawała się jeszcze bardziej filigranowa przy ogromnych rozmiarach drugiej wampirzycy.

„Lepiej ty zgiń, niż ja”, pomyślał, po czym ruszył ile sił w nogach.
 
Ombrose jest offline