Jak przez mgłę dotarł do mnie głos Reyusa ,, - Welf, Ja tu posiedzę z Mortiusem i Gahnem przyda im się trochę odpoczynku, a ty powinieneś pójść za Viliathen, jako jedyny znasz okoliczne tereny i mógłbyś jej pomóc w pogonią za tancerką – ”
Tak miał rację. Wstałem i wyszedłem na zewnątrz karczmy. Deszcz padał niemiłosiernie. W strugach deszczu zobaczyłem leżącą w błocie Viliathen, jak najszybciej podbiegłem do niej, w myślach wyrzucając sobie, że pozwoliłem je samej wyjść. Z ulgą stwierdziłem, że jest tylko nieprzytomna. Postanowiłem wziąć ją na ręce i wnieść z powrotem do karczmy. |