...I po chwili poczuł ciężkie, żelazne łańcuchy zaciskające się na jego chwili. Arturo zapewne w tej chwili przeklinał całe to miasto, a w szczególności ten okropny wóz, ale Ragnara to nie obchodziło. Obchodziło go tylko jedno- umknąć tym rębajłom, a później... Może odwiedzi tego całego Reinfrida? Kto wie... - Spokojnie. Nie uduszę cię, duchownego podobno grzech. Zresztą, jebać grzechy...- mówił, wciągajac powoli mnicha między paczki- Zdejmuj ciuszki i... Chociaż nie, odpada. Duchowni to ponoć lubią sobie pod te kiecki zaglądać, a mojej dupy nawet biskup nie ruszy... Zrobimy to inaczej.- przerwał i oblizał swoje wargi, jakby wpadł na jakiś genialny pomysł - Podejdziesz do właściciela wozu i nagadasz mu tak, żeby przez miesiąc się w tym nie połapał. Każ mu zawieść nas do portu, niech znajdzie tam statek Reinfrida de Remacourt, to... - przerwał na chwilę- mój przyjaciel.- skłamał, uśmiechając się sam do siebie. - Bez żadnych sztuczek, przyjacielu, a nasza znajomość będzie owocna. A jeżeli zaczniesz gadać, to ci rycerze idący właśnie ulicą zamkną cię w dybach na conajmniej dzień za pomoc zbiegowi, o którą rzecz jasna cię oskarżę... No, ruszaj się!
Ragnar Troens był skurwielem, każdy to wiedział. Ale danego słowa dotrzymywał, przynajmniej się starał. A teraz był gotów dać naprawdę dużo za pomoc w ucieczce...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |