Mrok, wszechogarniający, nieprzenikniony mrok. Jednych przytłaczał, innych zaś porażał swym bezkresem. Johnowi zawsze wydawał się on doskonałą metaforą ludzkiej duszy. Mrok jest w każdym z nas - zwykł mawiać gdy za dużo wypił. Cóż zdaniem Johna każdy człowiek rodził się winny pytaniem pozostawał tylko czas i wymiar kary. Gliniarz do czasu swego wyroku postanowił, że będzie walczył ze złem ale by być skutecznym stwierdził, że musi zaakceptować swój charakter i de facto zwalczać ogień ogniem. John więc codziennie podsycał swój żar pilnując by przelewał się na innych przy każdej okazji.
Rewolwerowiec w końcu postanowił przerwać milczenie. - Jestem tu od niedawna. Jak rozumiem jesteś miejscowym sędzią, prawda? - Nie, kurwa czy ja wyglądam jak papug? Jestem zwykłym gliną, no czasem też katem. - rechot wydawany przez glinę wskazywał na dowcip. - U was sędziowie też noszą odznaki? - Niektórzy. Na przykład z Nowego Jorku tylko, że tam też mówią na siebie Policja. Teksas Rangerzy również mają odznaki i parę innych sędziowskich organizacji. Wielu jednak to ludzie z bronią mający się za ostatnich sprawiedliwych, mszczących krzywdy własne lub swoich rodzin. Tutaj chyba macie to bardziej zorganizowane, Twoja jurysdykcja sięga na całe metro? - Jestem funkcjonariuszem Los Angeles Metro Police Department. Tak mogę działać wszędzie. Przynajmniej w teorii. Jebana kurwa polityka. – słowa zostały poparte siarczystym splunięciem. - Niech zgadnę, mniejszości etniczne i weganie robią problemy? - No, tak naprawdę to ludzie robią problemy. Każdy marudzi w jakim to gównie żyjemy ale sam swoje nasra. Jakby kurwa ciężko było być dobrym obywatelem. Chyba wszędzie tak jest nie? - Było, jest i będzie. Ale nie dziwię się, że ludziom tu odwala. Zamknięta, mała przestrzeń, ciągle te same ściany, te same rzeczy, brak słońca, nowości… Ciebie to nie irytuje? - Jak im źle to niech na górę wypierdalają. Da się tam żyć, nikt nic nie broni. Tu ma być porządek i spokój bo jak nie... a chuj sam widzisz jak jest i to mnie wkurwia. - Boją się. Większość z nich to, za przeproszeniem, cipy. Tutaj chroni ich policja, stalkerzy i reszta. Czasem tylko przypałęta się jakaś bestia. To łatwiejsze niż żyć w nieustannym zagrożeniu. A narzekają bo taka natura ludzka. Tak jak mówiłeś, zawsze im źle ale wziąć sprawy w własne ręce za ciężko i za strasznie. Pozwolisz, że spytam czemu zostałeś policjantem? Żeby to zmienić? - Ktoś musi ten syf ogarniać, by reszta mogła jako tako żyć. Może kiedyś będziemy na tyle silni i zgrani by pozbyć się komuchów i narkoli? Chciałbym żeby Williamsowie i tym razem zrobili swoje. - Uważasz, że powinno się ich odstrzelić?
- Część na pewno. Napełnić serca bojaźnią bożą, jak mawiają księża. Reszta od razu spokornieje. Ludzie powinni się prawa bać. [/i] - Ludzie w metrze już ledwo wytrzymują psychicznie. Pękają przez co dochodzi do aktów przemocy, uciekają w używki. Myślisz, że wojna nie rozsadzi metra? - Na pewno, ale nie możemy zabierać tego gówna z sobą. A jebać to nie ja jestem od myślenia. – John zirytowany nagle machnął ręką. Zrobił zaciętą minę i ruszył do przodu pozostawiając swego rozmówcę samemu sobie. Mrok przyzywał ich zachęcająco
__________________ Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść. |