Aegea oparła się o Mavena, decydując się na poczekanie na krasnoluda. Wcześniej widziała Mbutu2 i Byka, którzy ewidentnie stworzyli jakieś małe party, tak więc doszła do wniosku, że lepiej właśnie w tę stronę, niż razem w takim tłumie. Loot większy, a i pogadać jest z kim. Jej planem było stworzenie małej drużyny właśnie z Mavenem i Garnathem. Ot, tak po prostu wyszło. Krasnolud był rozgarnięty, wilkołak miał krzepę - razem dadzą radę tym lochom.
- Póki co, mam wszystko, czego mi potrzeba - odparła amazonka. - Poczekamy tutaj, przed barierą, w razie gdyby nasza pomoc z zewnątrz okazała się niezbędna.
- Spokojna głowa, zaraz ruszymy dalej - dodała jeszcze do Mavena.
- Te, długouchy, zważaj na słowa. - Pogroziła magowi mieczem.
- Co sądzicie o małych zawodach drużynowych? Odrobina rywalizacji nigdy nie przeszkodzi, a i tak zauważyłam, że tworzą się grupki, więc dlaczego tego nie wykorzystać? - rzuciła do wszystkich. - Która drużyna ostatnia przejdzie cały dandżon stawia reszcie kolejkę piwa? Na przykład...
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |