Oleg Sergiejew - zapłaszczony kapturnik Przed willą Rabatowa
Oleg słuchał tej nowej w milczeniu ale z niedowierzaniem. Odezwał się dopiero jak tamta się trochę oddaliła rozmawiając z kimś innym. - Rrrany to po cholerę my szukamy kogoś takiego? - spytał raczej retorycznie komentując listę rzeczy których do dziadygi nie wolno, nie można było mówić albo mógł to uznać za obrazę. - Od razu go może zastrzelmy z jakiejś snajperki i po kłopocie... - mimo słabo widocznej pod obszernym kapturem twarzy można było bez problemów odczytać jego zaskoczenie. - A umowa jest umowa. Zawsze. - dodał już nieco głośniej tym razem nie zwracając uwagi czy ta nowa Chinka go usłyszy czy nie. Podziemny Arabat
Oleg średnioradośnie przyjął podział na grupy. A dokładniej to, że nie trafił do tej z braćmi. Z drugiej strony przynajmniej ta nowa z nimi nie szła. Nie wyrobił sobie jeszcze o niej opinii ale jakoś nie mógł zrozumieć ani to co mówi, ani jak, ani dlaczego. A wolał pracować z kimś z kim nie trzeba tłumaczy do wszystkiego.
Same poszukiwania udały im się na tyle, że złapali całkiem porządny ślad tego mumiaka ale nie samego mumiaka. Z pewną ekscytacją wrócił z powrotem do lokalu Komosa ale z rozczarowaniem które nie było jawne tylko dlatego, że twarz pozostawała zacieniona, stwierdził, że nie było Jedwabistej tylko... No ktoś inny. - Aaa ten, no... A gdzie jest ta pani co tu była wcześniej? Taka brunetka... - spytał gdy czekali aż się satyr do nich wytoczy.
Nie miał zbyt dużo czasu na towarzyską konwersację bowiem po przyjściu właściciela lokalu zaczęli gadkę o biznesach. Tak dokładnie to mówili głównie Komsa i Nadia z ich strony i Oleg stwierdził, że idzie jej całkiem nieźle. Przynajmniej lepiej niż jemu by pwenie poszło. Sympati do półkozła jakoś nie żywił więc jak Nadia pofolgowała sobie w słowach wywołując jego irytację a może i gniew spawiło to Kapturnikowi prawdziwą satysfakcję. Zastanawiał się jak wesprzeć koleżankę w rozmowie ale nie był nawet tak gabarytny jak Sasza by się napinać a rozmowa toczyła się dla niego zbyt szybko więc ostatecznie pozostał w cieniu. Pokój z dziwkami
Do wskazanego pokoju wszedł ostatni. Rozglądał się po drodze nie tylko swoim zwykłymi oczami ciekaw co tu się dzieje. Choć głównie przeszukiwał przestrzeń w poszukiwaniu Ludzi - Cieni. Jakby ich nie było to chyba by oznaczało, że raczej są związani z czarownikami niż z miejscem. Przerwał gdy Nadia zaczęła gadkę z tymi czterema kobietami leżącymi na jednym łóżu. Wyglądały na raczej zmęczone. - Ekhm... Aa ten, no... A czym wam zapłacił? Miał przy sobie jakieś plecaki, torby albo co... - trochę si wtrącił w przepytywanie. O ile znał działanie burdeli to kasę zdaję się dawało się przed numerkiem więc coś ten zdechlak dać w zamian im musiał. A z tego co o nim wiedzieli do tej pory na zbytek rubli, dolców czy euro czy innej standardowej waluty skarżyć się nie mógł. - I nie jesteśmy szkolną wycieczką tylko od pana Rabatowa. - dodał na koniec komentując wypowiedź leżącej wywłoki. Nazwisko ich szefa miało na ogół całkiem sporą siłę przebica. Może Kosma zgrywał twardziela ale jego szeregowe pracownice niekoniecznie musiały naśladować ten styl. |