Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2014, 17:09   #37
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Goniec uwinął się nad wyraz szybko i sprawnie. Powszechnie na takich miejskich gońców wybierało się niepiśmiennych prostaczków, coby im nawet do głowy nie wpadło samemu się z treścią zapoznać, zamiast dostarczyć ją do adresata. Dla kupców, którzy zwykli pisać o wielkich sumach był to fakt nie do przecenienia. Dla Francescy korzyść była taka, że prostaczkom płacono od dostarczonej wiadomości, więcj uwijali się jak w ukropie. I tak oto godzina nie minęła, a wampirzyca już stanęła w cztery oczy z krawcem, w umówionym miejscu.
Dobrze cię widzieć ukochany, czas żeby nasz plan się wypełnił. Proszę cię jeszcze o jedną rzecz, ściągnij proszę Ansbacha w umówione miejsce, albo dowiedz się dokąd w najbliższych dniach będzie się udawał. To bardzo ważne. - Na koniec Francesca uśmiechnęła się wesoło.- Jestem niezmiernie rada, że wkrótce to się skończy, a Ty zajmiesz należne tobie miejsce.
-Z poznaniem jego planu dnia nie powinienem mieć problemu, Diana z pewnością go zna. Ale nie mam na mistrza żadnego wpływu, jeśli rozchodzi się o to, gdzie by chciał, a gdzie nie chciałby się udać - odparł, wyraźnie ucieszony z widoku de Riue.
-Ale zawsze możesz się z nim umówić w "pilnej sprawie". No, ale to w razie czego jeśli plan dnia będzie nam trudnością.
-Ależ Francesco, jeśli uczeń ma pilną sprawę, to sam się musi do mistrza udać, a nie na odwrót.
- No dobrze to się go zapytasz, kiedy znajdzie dla ciebie czas - westchnęła, no tak to przecież człowiek.
-I co wtedy? - dopytywał krawiec.
-Spotkam się z nim i wtedy to już się wszystkim zajmę. - Nie chciała się wdawać w szczegóły, żeby nie prowokować zbędnych pytań.
-Czyli dziś się czegoś ważnego dowiedziałaś? - niestety ciekawski sam znalazł sobie temat do pytań.
- Można tak powiedzieć, ale to teraz nie jest istotne ukochany. Jak już będziesz wiedział o jego planie dnia, proszę dostarcz mi go najszybciej jak to możliwe- złapała go za rękę i spojrzała w oczy.
-Ależ oczywiście, zrobię to bez zwłoki - natychmiast odparł mężczyzna, wpatrując się w Liska wzrokiem tak maślanym, że prawie ją zemdliło.
- Cieszę się, uważaj na siebie i bądź ostrożny, nikt nie może się dowiedzieć o naszych zamiarach - puściła go i wysłała mu tęskne spojrzenie.

Lisek miała kilka możliwości rozwiązania sprawy niziołczego krawca, ale po prawdzie cała ta intryga zaczynała ją nużyć. Tyssaia mogła mieć cierpliwość do tych całych politycznych gierek, ale Francesca była dziewczyną czynu. Im szybciej rozwiąże tę sprawę, tym szybciej będzie mogła zająć się czym innym. Na przykład Damazą, który najwyraźniej zapomniał, że miał wyciszyć sprawę skradzionych przez Liska kosztowności.


Krawiec spisał się nad wyraz sprawnie, bowiem już następnego dnia po południu do elfiej gospody w której zatrzymywała się Francesca dotarł posłaniec z krótką wiadomością:
“Bądź o zmroku przy magazynie koło Wiesiołków. Przyprowadzę niziołka”.
Lisek nie była pewna, czy jej nowy ‘ukochany’ był idiotą na codzień, czy tylko przy niej przestawał pracować mu mózg. Z doświadczenia wszak wiedziała, że mężczyźni nie mają dość krwi, aby jednocześnie dostarczać jej swej łepetynie i kuśce. A krawiec zdawał się być całkiem kompetentny, kiedy nie było jej w pobliżu.
Tak czy siak wampirzyca zdążyła się odpowiednio przygotować i jeszcze przed wieczorem oczekiwała pod wzgórzem, na którego szubienicach ku uciesze gawiedzi wieszani byli okoliczni przestępcy. Pod Wiesiołkami znajdował się tylko jeden magazyn, jako że większość kupców wolała korzystać z droższych, ale bezpieczniejszych magazynów portowych, nie wspominając już o wszystkich przesądach jakie wyrosły wokół wzgórza. Kto chciałby trzymać swoje dobra gdzieś, gdzie straszy po nocach? Cóż, najwyraźniej chytry niziołek. Który w dodatku nie liczył tylko na przesądy, aby chronić swą własność przed kradzieżą. Magazynu pilnowało od zewnątrz dwóch strażników, w dodatku wyglądających na całkiem trzeźwych. I o ile Francesca znała się na swoim fachu, to w środku był przynajmniej jeszcze jeden. A to oznaczało, że krawiec jednak był idiotą - cały plan de Riue opierał się bowiem na tym, by się Ansbacha pozbyć bez świadków. Z drugiej strony - cóż to niby był za problem, aby świadków odpowiednio wcześniej się pozbyć?
 
Zapatashura jest offline