Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2014, 13:02   #32
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie dane było Marco rozkoszować się towarzystwem i mniej niż zwykle ukrytymi wdziękami Kateriny. I nie tylko dlatego, że dziewczyna zaraz wróciła do swego pokoju. Piętro niżej rozgrywały się sceny z pewnością nie bardziej interesujące, ale ważniejsze, przynajmniej dla życia paru zainteresowanych osób.
Niestety niekiedy nie dało się połączyć dwóch przyjemnych rzeczy, zaś słowa człowieka-szafy definitywnie przekreśliły szanse na uzyskanie jakiekolwiek porozumienia.
I wnet się też okazało, że przywódca opryszków jest nad wyraz odporny na materialne argumenty - nie dość, że wytrzymał ostrzał z dwóch kusz i muszkietu, to jeszcze miał siłę, by zająć się karczmarzem. Najwyraźniej było godzien obu członów swego miana.
Niestety Marco nie miał czasu na osobiste zajęcie się hersztem. Opryszek, który, zapewne zwabiony wdziękami Kateriny, uparcie usiłował wejść na pięterko, miał pewne pojęcie o władaniu bronią i upłynęło kilka chwil, nim po celnym ciosie zleciał po schodach i dołączył do swego kompana, który wcześniej legł, przytłoczony ciężarem gatunkowym szafki.

Radość z pozbycia się oprychów została zdecydowanie przyćmiona faktem, iż ktoś się włamał do pokoju Renato.
Czy była to dywersja? Marco szczerze w to wątpił. Raczej ktoś skorzystał z okazji, jaką stanowiło najście grubego wymuszacza haraczu.

Marco rzucił na ziemię kuszę i bełty, a potem - korzystając z pomocnych dłoni kompanów - opuścił się z okna i skoczył na ziemię. Może nie zrobił tego z gracją kota, ale nic sobie nie złamał ani nawet nie skręcił. Miał nieco wprawy w opuszczaniu komnat w taki sposób, chociaż - nie da się ukryć - z nieco innych powodów. Ale w końcu i tak liczą się efekty. A wychodzenie frontem i obieganie gospody trwałoby całe wieki. Nie mówiąc o możliwości napotkania strażników i konieczności tłumaczenia się.

Ledwo zdołał pozbierać kuszę i bełty usłyszał okrzyk Kat. Dziewczyna wychylała się z okna i wskazywała kierunek, w jakim pobiegł złodziej.
- Od tej strony cię nie znałem - mruknął Marco, z niedowierzaniem przyglądając się Katerinie. Widok był przedni. Zdecydowanie bardziej interesujący, niż jakieś szkatułki.
- Goń go! - krzyknął obiekt jego obserwacji, co sprawiło, że Marco oderwał wzrok od dziewczyny i, ładując w biegu kuszę, pobiegł za złodziejem.
 
Kerm jest offline