- Wręcz przeciwnie, kołku - odparł Omnis - powiedziałeś mi więcej niż zamierzałeś. Mała zmiana planów.
Już bez popisywania się wymienił strzałkę na kolejną, zawierała wodzian chloralu. Odpinając kajdanki wbił dyskretnie strzałkę w ramię Krupiera. - To komar - mruknął do syczącego Krupiera. Odczepił go od komina i skuł mu ręce za plecami. Zabrał tobołek z rzeczami i ruszył do drzwi prowadzących z dachu do wnętrza budynku. Krupier już zaczynał odczuwać efekty. W tej chwili zapewne był także zdrowo wkurzony na Omnisa, jednak gdyby potrafił wybiec w przyszłość, tak z osiemdziesiąt lat, wtedy wiedząc do czego ten środek będzie używany martwił by się o wiele bardziej...
Gdy tylko zniknęli weszli do budynku, zamknął drzwi i oparł słaniającego się już Krupiera o ścianę. Ten już odleciał na całego. Szybko przeszukał ubranie wyjmując wszelkie wyglądające i niewyglądające na broń przedmioty.
Potem ubrał go z trudem, bo mokre łachy nie chciały wejść na właściciela.
Potem schował nieprzytomnego za kominem na poddaszu i przykrywszy go jakimiś szpargałami sam zaczaił się ukryty w cieniu na belce podtrzymującej dach. Miał czas, krupier ocknie się najprędzej za półgodziny, ale stawiał że może nawet po godzinie. Liczył, że cierpliwość skończy się podglądaczom szybciej niż jemu. |