Jovin
Krasnoludowi nie chciało się spać, nie pierwsza to jego noc bez odpczynku, na trasie wiele takic musiał przeżyć. otrzepał się z niepotrzbnego kurzu, pomachał trochę toporem mało głów kilku nie strącając z karku po czym uznał, że jest gotów do dalszej drogi.
- No ludziska, ruszajta dupska, nie będziemy tu chyba czekać, aż jakie inne paskudztwo przyjdzie po nas czyż nie? Po co ma się męczyć, nie będzie w stanie nas ubić, a jak my do niego przyjdziemy to i łatwiej mu będzie. - Zaśmiał się szyderczo do siebie. Nie wiedział czemu udziela mu się ten czarny humor, ale lubił go. Był już gotów do podróży. |