Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2014, 21:39   #144
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Taki z ciebie profesur, to następnym razem sam se gadaj z dziewkami, zobaczymy, co poruchasz. Chyba głuche tylko i ślepe, a najtańszym kurwom z ulicy będziesz płacił w złocie. - warknął Quinn, sprawdzając odzienie i ekwipunek, czy nastąpiły jakieś straty. Szczęśliwie obeszło się bez żadnych.

Los za nic miał sobie, jak wychodziło, sprawiedliwe ich traktowanie. Wydawać by się mogło, że po dotychczasowych przygodach, przez jakiś czas będzie z górki, tak dla równowagi.
Wszelako, los nie porozumiał się w tej kwestii ze sprawiedliwością, rzucił im bowiem kolejną kłodę pod nogi.
Quinn był równie niechętny pluskaniu się, co i jego towarzysz, z innych jednak względów.
Nie, żeby sam mył się codziennie, woda nie stanowiła dla niego takiej przeszkody, jak dla Borysa, który miał do niej stosunek podobny, co diabeł do święconej, doświadczenie i instynkt samozachowawczy podpowiadały jednak, iż po dotychczas zaprezentowanym lokalnym kolorycie, wchodzenie do jeziora było mało rozsądne.
Z zawodowym zainteresowaniem przyglądał się więc pływackim wysiłkom krasnoluda, który bez wahania władował się do akwenu.
- Ktoś chce się założyć dokąd dopłynie, nim go coś wpierdoli? - rozejrzał się po towarzyszach.
Od niemoralnego hobby w postaci hazardu bardzo szybko odciągnęła go propozycja, wydawałoby się jednoznaczna, Neth.
Ze wzrokiem utkwionym w dziewczynia i paskudnym uśmiechem, ruszył ku dziewczynie, lecz nagle zatrzymał się w pół kroku. Jej krasnoludzki towarzysz, którego mina i postawa nawet normalnie nie zachęcały do nawiązywania kontaktów, a kontaktów tego rodzaju, na który liczył już w ogóle.
Obrzucił niecodzienną parę podejrzliwym spojrzeniem, podczas gdy w jego umyśle chuć walczyła z wrodzoną nieufnością.
W końcu, z żalem zarówno w duszy, jak i wymalowanym na twarzy, odwrócił się i dołączył do Borysa.
- Ani, kurwa, słowa. - syknął. - Dlaczego ten drugi karzeł nie poszedł popływać, żeby to chuj. - dodał po chwili ze słyszalnym smutkiem.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline