Oleg Sergiejew - zapłaszczony kapturnik - Ojej... - wyjąkał przestraszony Oleg gdy dyskusja z tym obcym osiągnęła punkt kulminacyjny i ten "Pepe" obnażył swoją straszniejszą twarz. Odruchowo się cofnął o krok. Potwierdziło się to co mu się wydawało wcześniej, że nie chciał by go spotkać samotnie. Gdy tamten jednak dał się ułagodzić i odszedł gdzieś tam do baru Kapturnik odetchnął z ulgą co było widać nawet pomimo obszernego płaszcza i kaptura skrywającego twarz.
Dopiero wtedy skupił się na tym co mówili do niego Sasza w realu i Cyryl przez telefon. Z kolei ich geniuszowi w ich gronie streścił rozmowę Saszy z Bakuninem. Generalnie dodał, od siebie że wydaje się to wszystko dziwne. Wygląda jakby się wysypał nagle worek z informacjami o ich zgubie. Zupełnie jakby ktoś wiedział, że będą go szukać. Jednak Oleg nie był pewny czy to tylko takie wrażenie czy to tak na serio.
Gdy skończył rozmowę z Cyrylem z kolei Saszy i Nadii streścił co mu powiedział Cyryl czyli, że też kogoś znaleźli i że też im się to dziwne wydaje. Dopiero teraz trochę ochłonął. Sięgnął po coś do płaszcza i wyjął butelkę wódki. Widać było, że ręka mu trochę drżała. Najpier sobie golnął i syknął gdy już przełknął alkohol. Chwilę stał nieruchomo chyba wpatrzony w coś przed siebie i dopiero wówczas gestem zaproponował gestem alk pozostałej dwójce. Wyglądało jakby dopiero teraz ich zauważył lub przypomniał sobie, że wypada ich poczęstować. - Jej, ludzie... Czemu wy jesteście tacy nerwowi? Jeszcze chwila i trzba by się z nim szarpać. A wiadomo czy tu sam był i kogo zna? No? Jeeej... Dziabnijcie sobie to może trochę se dacie na luz... - wyrzucił z siebie pierwszą myśl jaka cisnęła mu się na usta. Jak dla niego było byt gorąco. - A ty Sasza... Wiesz... Jak już następnym razem będziesz dzwonił do kogoś ważnego, że ktoś chce się z nim spotkać to może chociaż spytasz się tego ktosia kto to jest i czego chce? Pan Bakunin był naprawdę wyrozumiały i łagodny dla ciebie. Bałem się, że się wścieknie na ciebie. Wtedy mógłby nam wszystkim pogonić kota. Rrraaanyy... Dobrze, że ci się udało i nic złego się nie stało. - wyrzucił z kolei drugą myśl która cisnęła mu się na usta od momentu gdy zorientował się, że Sasza naprawdę dzwoni i rozmawia z Bakuninem. - A poza tym wtrąciłeś się z tym dzwonieniem zanim ja skończyłem rozmawiać z tym kolesiem i to własnie jak miał powiedzieć kim jest i czego chce. No jak już musiałeś dzwonić nie mogłeś poczekać choć trochę aż nam to powie? - tym razem było słychać w głosie wyraźny wyrzut Kapturnika. Jak na swoje zwyczajowy jąkający i raczej cichy sposób mówienia składający się w sporej części z milczenia mówił teraz wyjątkowo składnie i pewnie. Czy to przez tą sytuację czy przez wódkę nie było jednak wiadomo.
Zamilkł na chwile i myślał co dalej robić. - Hmm... Noo... Ten... Myślę że lepiej tego Pepe na razie nie ruszać...Wiemy gdzie pije i mamy numer to się go złapie w razie czego... Ja to ten... Wolałbym spotkać się teraz z chłopakami... Może jak Cyryl zobaczy ten papier to na coś wpadnie... I trzeba pomyśleć co z tym zrobić bo jakoś wszyscy wiedzą o tym dziadydze... Bo to dziwne, że wszyscy o nim wiedzą? Stawiał się, że cała dzielnia go słyszała jak go łapali czy jak? Bo jak żeśmy wyjeżdżali od pana Rabatowa to jeszcze cicho było no nie? Co myślicie? - najwyraźniej się już uspokoił bo wrócił do swojego zwykłego trybu mówienia. Był ciekaw co powiedzą. Ale tak naprawdę wolałby się spytać o radę obu braci. Oni zawsze wiedzieli co robić i umieli się znaleźć w sytuacji. |