Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2014, 08:17   #145
K.D.
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Głód i ból.

Tylko te dwa sygnały odbierał jego mózg. Oba doprowadzały do szaleństwa, wywracały na lewą stronę. Miotał się w obłoku własnej krwi, czuł jej słodycz, ale nie pomagało mu to w zaspokojeniu tej zwierzęcej żądzy. Zamiast tego smak pobudzał tylko jego agonię. Zbyt słaby by zapolować, czuł, że musi oszczędzać siły, pozwolić głębokim ranom wypłukać się i zasklepić. Opuszczenie kryjówki było zbyt ryzykowne, nie mógł sobie pozwolić na takie luksusy, nie wtedy, gdy w mroku czekają inni.

Głódgłódgłódgłód.

Coś naruszyło materiał ponad nim. Niczym pająk w centrum swojej sieci wyczuwał te drgania, delikatny puls elektromagnetyczny który otaczał każdą żywą istotę. Każde jedzenie. Pokusa była kolosalna. Boleśnie skurczony żołądek popychał go do działania, przeszywający ciało ból odebrał zdrowy rozsądek. Zebrał siły i skoczył, pozwalając by materiał tańczył mu na oleistej skórze. Niczym czarna kometa z ogonem z mułu i kości wzniósł się w przestworza.

*
Yorn zamachał dla rozgrzewki przypominającymi sękate pniaki ramionami. Zanurzył w ciemnej tafli podziemnego rezerwuaru duży palec stopy i aż mu kuśka podeszła pod grdykę. Krasnolud nie zdawał sobie dotychczas sprawy że woda może mieć taką temperaturą i nie zamieniać się w lód. Nic to, za późno żeby się wycofać, zbroję już zdjął...

Centymetr po centymetrze, wojownik zanurzał się w niegościnnej toni. Krasnoludy może i nie zostały stworzone do pływania, ale fakt ten Yorn mógł złagodzić zaciekłością która towarzyszyła mu także we wszystkich innych dziedzinach życia. Ponadto, gruba skóra i gęste ofutrzenie ciała okazały się nienajgorszymi rekompensatami ze pewne problemy z balastem i wypornością.

*
Zatrzymał się gwałtownie. Jego węch zdradził mu naturę jego ofiary na długo zanim ją zobaczył. Górski lud... Łowca był stary. Bardzo stary - w istocie, tak wiekowy, że z dumą obnosił się z szóstym już zestawem uzębienia, gdy wielu jego pobratymcom nie było dane zobaczyć trzeciego. Ale nawet dla niego smak górskiego ludu był tylko opowieścią przekazywaną z ojca na syna. Czyżby brodacze wrócili po swoje? A może... a może są w zmowie z poprzednimi? Z ludźmi, którzy zrobili mu tyle krzywdy?

Gdzieś zniknął głód, zapomniał o bólu. Wspomnienie spotkania z ludźmi pozostawiło w nim tylko ślepy szał. Ruszył ponownie, niczym strzała wypuszczona z łuku – cicho i błyskawicznie.

*
-Nie jest tak źle!- Krzyknął Yorn do obserwujących go z brzegu kompanów, szczękając zębami zza mokrej brody. Biorąc płytki wdech, krasnolud zanurzył się po czubek głowy by przyzwyczaić każdy cal swojej skóry do panującej w wodzie temperatury. I wtedy to zobaczył.

*
Ostrzegawcze przekleństwa Borysa i Quinna zderzyły się z eksplozją wody wokół Yorna kakofonią dźwięków. Wszyscy rzucili się na równe noge, drżące dłonie sięgnięły po broń. Pierwsi byli jednak dwaj bandyci – reszta drużyna mogła podziwiać ich koordynację podczas wspólnej walki. Yorn cudem uniknął zderzenia z napastnikiem, który ze znacznym impetem przeciął taflę wody i częściowo się z niej wyłonił. Cięciwy zaśpiewały, bełty podążyły w stronę celu niemal za rączkę. Jakikolwiek rodowód przedstawiał stwór, był słusznych rozmiarów, ale szybkość z jaką się poruszał i gruba warstwa śmieci Matki Natury w którą był obleczony. Nieartykułowany ryk który wydobył się z jego płuc gdy bełty sięgnęły celu ściął poszukiwaczom przygód krew w żyłach, by odbić się od ścian jaskini i powrócić do nich nie mniej mrożącym echem.

Krasnolud wodny nie dawał się prosić – jego krótkie witki poruszały się z nadzwyczajną prędkością popychając go ku zbawiennemu suchemu lądowi. Stwór szamotał się chwilę w miejscu, bez wątpienia zdegustowany dodatkiem drewna i żelaza do swojej wodorostowej opończy, ale kilka sekund później wyraźny kilwater rzucił się w pogoń za sapiącym krasnoludem... Yorn był już niemal u celu, ale monstrum było piekielnie szybki w wodzie, szybszy nawet niż krasnolud któremu coś próbowało odgryźć jajca...
 
K.D. jest offline