Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2014, 02:02   #23
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
]- Musiałbym sprawdzić ludzi, być może znaleźć jeszcze kogoś jeśli nie będą pasować - a część z nich zupełnie się nie nadaje - i zrobić porządne rozeznanie. To potrwa. Na kiedy miałoby być? -
Garnath przy okazji wypatrzył sobie, który zbir wyglądał na najmniej ogarniętego (a więc najłatwiejszego do ominięcia) i przygotował się by w razie czego zacząć drzeć mordę.
- Widzę, że nadają się lepiej niż przypuszczałem. - Odpowiedział marginalizując wypowiedź krasnoluda. - Takim sprytnym występem łatwo sobie zjednoczą przyjaciół, a wtedy nikt nie będzie ich podejrzewał o napaść i kradzież rzekomej własności Jambla, który zresztą ma skłonności do picia. - Pfinster poklepał brodacza po twarzy z uśmiechem na twarzy. - To jak będzie? Zabieracie się za akcję tej nocy, czy mam poszukać sobie innych ochotników. - Powiedział błyszcząć pożółkłymi zębami.
Garnath stłumił chęć by przehandlować Pfinsterowi nieco rozumu w zamian za zęby przy pomocy młotka i powiódł wzrokiem w miejsce, gdzie patrzył tamten. Szybko ocenił sytuację:
- Gnom jest lepszy niż myślałem. Wciąż widzę tam kuszę i miecz, czyli tylko gnom. -
- Dziś w nocy to zbyt duże ryzyko. Nie bedę z nimi tego omawiał przy otwartym stole. Muszę ostrożnie ich wypytać, w końcu nie chcesz, żeby się wieść niosła? I nie robię roboty bez przygotowania. Nawet do srania trzeba sobie przygotować coś do podtarcia i znaleźć miejsce, gdzie cię nie najdą z gołym zadem i nikt nie poczuje smrodu. Jak nie chcesz brudzić sam na własnym podwórku, to wstrzymaj kupkę i pozwól mi to zrobić po mojemu, bo inaczej wszyscy wylądujemy w tym gównie. Cztery dni, panie Pfinster. -
- Urzekło mnie Twoje charyzmatyczne przemówienie, ale niech Ci będzie... - Pfinster sięgnął ręką do sakiewki, wyciągnął dwa tuziny złotych monet i wręczył je krasnoludowi. - To na zachętę. Cztery doby i ani jednej godziny dłużej. Widzimy się w Starej Czaszce, a jeśli zobaczę, że próbujesz się wymigać to gorzko tego pożałujesz. - Południowcy rozsuneli się wypuszczając z kręgu lekko nastraszonego krasnoluda, a przynajmniej na to w duchu liczyli.
Garnath w duchu napluł sobie w brodę - tamten za szybko się zgodził. Teraz jednak było za późno, a krasnolud nawet nie miał ochoty dalej dyskutować. Natychmiast ruszył poza krąg, jednak zrobił zaledwie jeden krok i zwrócił się ponownie do "zleceniodawcy"
- Co jeszcze wiesz, Pfinster? Bo połowa udziału za informację, którą słyszało pół karczmy... Gdzie mieszka Jamble, którędy wraca do domu, ktoś na niego czeka? Co potrafi, ma jakąś ukrytą broń, przyjmuje gości, dysponuje jakąś magią, ma jakieś zwyczaje, nawyki, nałogi poza chlaniem? Wrogów, na których można by zwalić winę? Przyjaciół, którzy mogą sprawiać kłopoty? - zarzucił tamtego pytaniami dla pobudzenia pamięci... Ewentualnie by mieć podstawy do negocjacji ceny. W razie czego powtórzy powoli i po kolei i wymyśli wiecej.
- Im mniej będę zmuszony pytać, tym lepiej. I nie łudź się że nikt nas tu nie widział, więc najlepiej byłoby gdybym nie musiał pytać nikogo więcej. Nie wszystko da się załatwić zwykłą obserwacją... -
Pfinster wzruszył ramiona. - Jego chata znajduje się dwa domy stąd w kierunku Wieży Ashaby. Wiem, że mieszka sam, ale ma kilku znajomych, którzy czasem go odwiedzają. Poza tym nic więcej nie wiem; nie jestem stąd. A teraz wybacz mi, ale zbyt długo rozmawialiśmy... - Handlarz odwrócił się na pięcie nie mówiąc nic więcej i razem ze swoimi ciemnoskórymi siepaczami udał się w kierunku szynkwasu.
- Jasne. - rzucił cicho Garnath do pleców Świństera. Ze skwaśniałą miną udał się w swoją stronę. Bynajmniej nie wrócił do stołu, choć nie pilnowany Kriger wrócił już od grajka. Zamiast tego postanowił sam poszukać Gadatliwego, po drodze przerzucając w myślach setki sprytnych wariantów, które miały ukryć jego właściwie motywy i zainteresowania. W końcu miał trochę złota, a dodatkowe informacje też nie zaszkodzą, mógłby więc z masy pytań uczynić zasłonę...
Barda nigdzie nie było. Garnath wyglądał jak po zjedzeniu beczki solidnie ukwaszonych ogórków, zapijanych octem do smaku.
W końcu postanowił obejrzeć sobie dyskretnie dom Jamble'a, póki ten jeszcze chlał. Nie miał dale ko i nie zamierzał wchodzić - ot, ocenić ściany i drzwi, rozejrzeć się którędy dałoby się wejść... Nie zamierzał długo się tam kręcić.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline