Zasłaniając sobą księgę Galvin stał w miejscu obserwując uważnie Siobana. Widząc że zdołał go przykładnie znokautować piwowar zaczął mówić tonem, jakby ktoś przerwał mu opowieści.
- Thazzok w swojej chciwości popadł w paranoję i zaczął wszędzie dostrzegać spiski. Każda nawet najmniejsza plotka była dla niego pretekstem do przeprowadzenia egzekucji. Wykorzystywał bezczelnie swoich gwardzistów którzy złożyli mu przysięgę posłuszeństwa, aby wykonywali brudną robotę, lecz widzieli w nim szaleńca, a nie króla i byli wierni tylko słowu które dali. Thazzok był tak zaszczuty i chciwy, że nie przejmował się śmiercią swoich żołnierzy podczas najazdu orków, tylko tym że nie będzie komu wydobywać złota. Posłańca który przyniósł wieści o skradzionych wozach ze złotem bez słowa ściął. Jego słowa były pełne jadu i bluźnierstwa. Kopalnie spływały niewinną krwią, a im więcej jej było tym w Thazzoku narastała coraz większa żądza bogactw. Po śmierci został pochowany gdzieś w tej twierdzy.
Przez moment zapanowała cisza, a Galvin, widać, że niechętnie podzielił się tymi informacjami, rzekł. - Sądzę, że ten uczony cipkoludek. - wskazał głową trupa w szacie - Zrobił coś co przywołało duszę upadłego władcy. Czy powtarzał jego imię, czy też żądza odkrycia tajemnicy ściągnęła złego ducha... |