Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-03-2014, 12:32   #401
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zasłaniając sobą księgę Galvin stał w miejscu obserwując uważnie Siobana. Widząc że zdołał go przykładnie znokautować piwowar zaczął mówić tonem, jakby ktoś przerwał mu opowieści.

- Thazzok w swojej chciwości popadł w paranoję i zaczął wszędzie dostrzegać spiski. Każda nawet najmniejsza plotka była dla niego pretekstem do przeprowadzenia egzekucji. Wykorzystywał bezczelnie swoich gwardzistów którzy złożyli mu przysięgę posłuszeństwa, aby wykonywali brudną robotę, lecz widzieli w nim szaleńca, a nie króla i byli wierni tylko słowu które dali. Thazzok był tak zaszczuty i chciwy, że nie przejmował się śmiercią swoich żołnierzy podczas najazdu orków, tylko tym że nie będzie komu wydobywać złota. Posłańca który przyniósł wieści o skradzionych wozach ze złotem bez słowa ściął. Jego słowa były pełne jadu i bluźnierstwa. Kopalnie spływały niewinną krwią, a im więcej jej było tym w Thazzoku narastała coraz większa żądza bogactw. Po śmierci został pochowany gdzieś w tej twierdzy.

Przez moment zapanowała cisza, a Galvin, widać, że niechętnie podzielił się tymi informacjami, rzekł.

- Sądzę, że ten uczony cipkoludek. - wskazał głową trupa w szacie - Zrobił coś co przywołało duszę upadłego władcy. Czy powtarzał jego imię, czy też żądza odkrycia tajemnicy ściągnęła złego ducha...
 
Stalowy jest offline  
Stary 28-03-2014, 14:18   #402
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lotar z pewnym niedowierzaniem spojrzał na piwowara.

Czyżby faktycznie gdzieś ostały się zapiski, w których truposz, zanim został trupem, odnalazł imię przeklętego władcy albo miejsce pochówku? Że w taki sposób przywołał jego ducha?
Jakieś cholerne brakoróbstwo ze strony kronikarzy. I cholerna ciekawość ze strony tego gryzipiórka.

- To by mogło tłumaczyć niektóre dziwne zachowania - stwierdził, nie wypowiadając na głos wcześniejszych myśli. - Duch obalonego władcy z pewnością pragnąłby się zemścić na krasnoludach.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-03-2014, 15:05   #403
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Sioban, leżąc niemal bez dechu, wsłuchiwał się w słowa swych kompanów. Drżąc z wolna trawił ich przesłanie. W końcu wydusił z siebie:

-Wielkie wrota...na górze
 
vanadu jest offline  
Stary 28-03-2014, 15:39   #404
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Wolf z zaskoczeniem obserwował całe zdarzenie. Dłoń bezwolnie powędrowała do noża wciśniętego za pas, ale mężczyzna powstrzymał się póki co przed dobyciem broni. Sioban oszalał, to było jasne. Oczywistym było to że szok i ból były przyczyną odejścia od zmysłów. Jednakże Wolf nie mógł odegnać natarczywej myśli, że zachowanie Siobana było łudząco podobne do zachowania Irasa. Możliwe że wszyscy w tej twierdzy po jakimś czasie popadali w szaleństwo pod wpływem czarnoksięskich mocy. Był w stanie w to uwierzyć, jako że widział w ciągu ostatnich miesięcy wiele dziwów, w tym zjawy i chodzące trupy. Legenda o duchu wielkiego, szalonego władcy nie była taka nieprawdopodobna.

- Cokolwiek to jest - odpowiedział na słowa Galvina podnosząc się z kucek - Duch, czy klątwa... wydaje się że nie zaprzestało zbierać żniwa na załodze tej stanicy. Jeśli jest tak jak mówisz Galvinie, trzeba znaleźć jakiś sposób, by tą klątwę zdjąć...

Dostrzegając zaś w postawie krasnoluda chęć pozostania na miejscu i czytania księgi kiwnął głową dając znak że zrozumiał. To było rozsądne. Jeśli księga zawiera informacje o Thazzoku, to może też zawierać informacje o radzeniu sobie z jego duchem. Spojrzał na leżącego Siobana.

- Trzeba go związać, aby nikomu więcej nie zaszkodził. To pomieszczenie to ślepy zaułek, więc z powodzeniem możemy się cofnąć do biblioteki. Nie chciałbym zostać tu zamknięty. Ruszę z powrotem do wielkiego holu i sprawdzę czy nie pojawił się tam Iras. Sprawdzę też te większe wrota. To ostatnie miejsce, jakie nam zostało do sprawdzenia wewnątrz stanicy. Helvgrim. Chodź ze mną. Poruszanie się po krasnoludzkiej twierdzy bez krasnoludzkiego przewodnika to kiepski pomysł. Youviel, Lotar. Również chodźcie. Laura niech zostanie przy Siobanie i Galvinie.

- To raczej nie jest najlepszy pomysł, Wolfie. - Lotar pokręcił głową. - Klątwa działa chyba przede wszystkim na ludzi. Czy tam wpływ ducha, nie wiem.

- Zostawcie mnie samego. Dajcie mi tylko źródło światła, albo przynieście jakieś z góry bo to jedyna nasza pochodnia chyba, aye? No i wypadałoby też zrobić coś z trupami.
- rzekł krasnolud, po czym wyjął zza pasa sztylet.
Klęknął przy piedestale i na podłodze zaczął zadrapywać kamień tworząc krasnoludzkie runy. Żadnymi mistycznym kowalem to on nie był. Ba… nie znał nawet jednego kowala run, jednak symbole Bogów Przodków były czymś co dla każdego krasnoluda stanowiło talizman. Wydrapał runy Grungniego, Valayi i Grimnira oraz Gazula jak i Hrungnora. Nie był do końca taki pewien czy wpływ tego miejsca nie zadziała także na niego, jednak jeżeli już tak by się stało, symbole miały mu przypomnieć o jego obowiązku i uchronić go przed pełnym otępieniem.

Wolf zawiesił na Galvinie jedyne oko i po chwili kiwnął głową.

Lotar sięgnął do plecaka i wyciągnął kolejną pochodnię, ostatnią już. Odpalił ją od poprzedniej.
- Coś się nie wykazaliśmy przezornością - powiedział. - Moja ostatnia - dodał.
Poczekał, aż Galvin skończy wydrapywać swoje kreseczki, po czym podał krasnoludowi świeżo zapaloną pochodnię.

Nie tracąc czasu Galvin przyjął pochodnię i zagłębił się w lekturze.

Wolf tymczasem wziął od jednego z drużynników linę i podszedł do Siobana celem związania mu rąk. W odpowiedzi na jego niezadowoloną minę, jedynie pokręcił głową. Następnie wraz z drużynnikami którzy za nim pójdą skierował się do wielkiego holu, by zgodnie ze swoją deklaracją, spróbować otworzyć ostatnie wrota.
 
Asderuki jest offline  
Stary 29-03-2014, 15:14   #405
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Wieści o tym że spisano wersy o zdrajcy khazadów bardzo poruszyły Helvgrima. Gorsze jeszcze w tym to że jakiś człek tego dokonał w ludzkim piśmie i teraz ta wiedza mogła obiec cały świat. Przeklęci umgi i ich wścibskość. Jednak los odnalazł dociekliwego i nieposłusznego człeczynę, bo leżał on niczym zaschły wiór pod stołem stolarza... martwy od wielu lat, nawet teraz, po śmierci, widać było że uciekał on bedąc rannym. W sumie nic nowego, Sverrisson po synach i córkach Sigmara nie spodziewał się niczego innego.

Później była księga. Choć nikomu się nie chwalił tym syn Svergrima, to czytać ni pisać nie potrafił, zatem do księgi jak uczony się nie zabrał. Jednak gdy zobaczył kunsztowne wykonanie obwoluty, pięknie nakreślone znaki na stronnicach, złoty kruszec poświęcony na wzbogacenie dzieła, od razu wiadomym było że to najważniejsza księga Dwóch Szczytów. Jedno tylko roiło się w myślach Helva.

~ Niechaj tylko który chciwiec wyciągnie po nią ręke i zabrać zechce. To będzie miał o rękę mniej. ~ Było jasnym że co khazadzkie to należy do khazadów i tych prastarych tuneli. Do nikogo więcej.

Wtedy też Galvin począł odczytywać znaki z księgi, a Helv badał pomieszczenie wzdłuż ścian, szukał wyjścia, być może kolejnych drzwi. Bywało normalną praktyką by ukrywać tejemne komnaty w tajemnych komnatach. Rabusie i grabieżcy po odnalezieniu pierwszej sali nie szukali zwyczajnie dalej, a skarby prawdziwe mogły być w kolejnej komnacie. Tak robiono często w skarbcach królewskich, gdzie pięczęci były runiczne. Helv zatem rozglądał się uważnie na boki i słuchał co mówił i czytał Galvin.

~ Chociaż tyle dobrego że może chciwcy wystraszą się klątwy na księgę rzuconej. ~ Pomyślał Sverrisson i po następnych słowach piwowara spojrzał na niego gniewnie i rzucił w khazalidzie.

- Ah. Dobrze nie robisz że tym człeczynom i elfowi przeklętemu nasze sekrety zdradzasz. Co nasze to nasze. Teraz rozniosą to niczym zarazę po świecie. Co się stało to się nie odstanie jednak. - Wtedy też Sioban rzucił się na Galvina. Helv na ten czas krążył pod ścianami i gdy zerknął by ogarnąć sytuację Sioban leżał już dupą na zimnym kamieniu. Właściwie nic się nie stało wedle norm Helvgrima... może złoto kórym ozdobiono księge tak podziałało na szlachcica. To mogło być możliwe ale Sverrisson w to wątpił.

Znów to samo, Galvin począł mówić wszystko co dla uszu poza khazadzkimi nie było przeznaczone, jednak tym razem Helvgrim tylko machnął ręką i powiedział sobie w myślach. ~ Powiedz im wszystko. Teraz to bez różnicy i tak... nikt żywy ze strażnicy nie wyjdzie pewnie i tak.

Sverrisson podszedł do Siobana przy którym klęczała Laura i także się nachylił, złapał go za podbródek i spojrzał głęboko w oczy, wtedy szlachcic wspomniał o wrotach na górze. Helv puścił Siobana i wyjął flaszkę z gorzałką po czym podął ją rannemu człekowi.

- Masz. Pij! - Helvgrim wyprostował się i spojrzał na Galvina mówiąc w reikspielu. - Mówiłem że Wrota z Brązu kryją odpowiedź. Tam coś musi być. - Krasnolud odwrócił się i spojrzał na Laurę. - Duchy przodków przemawiają przez niego. Dajcie mu robić co uważa za słuszne. Nikt nikogo od przyszłości nie uchroni. - Khazad mówił o Siobanie rzecz jasna.

***

- Zgoda. Jeno dajcie mi chwilę krótką - Odpowiedział Helvgrim Wolfowi na propozycję zbadania Wrót z Brązu.

Sverrisson rozłożył swój koc, zaciągnął nań zasuszone jak pergamin ciało ludzkiego kronikarza. Podeszwą ciężkiego buciora zmiażdżył mu czaszkę. Zawinął zwłoki dokładnie w koc i zostawił je na krótką chwilę. Podszedł do Księgi Prawa i dotknął jej czołem po czym przytknął do niej usta symbolizując pocałunek.

Kilka uderzeń serca później zdjął toporem głowy martwych khazadów i ułożył je obok siebie. Źle by było gdyby wrócili martwi ale żywi po śmierci. Na koniec podszedł do koca w którym było ciało kronikarza i zarzucił je na plecy.

- On tu zostać nie może. - Helv kiwnął głową na worek z koca który miał na plecach. - Bywaj bracie. Pilnuj się i niechaj Hrungnor strzeże twej krwi. Gdy już wszyscy ruszyli a on szedł tym razem ostatni, odwrócił się jeszcze na schodach i przemówił do Galvina w khazalidzie.

- Kuzynie. Wiesz że nikt poza nami dwoma nie może żywy opuścić Strażnicy Dwóch Szczytów? - Z tą myślą zostawił Migmarsona. Z tą myślą Helvgrim wspinał się na schody i ciążyła mu ona bardziej niż ciało niesione w kocu, niż rany jakich doznał, nawet bardziej niż tęskonota za domem. To co miało się wydarzyć miało być straszne.
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 01-04-2014 o 22:22.
VIX jest offline  
Stary 30-03-2014, 22:26   #406
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Galvin

Towarzysze krasnoluda w końcu udali się na górę, pozostawiając samotnego Khazada z Księgą. Ten ówcześnie narysował runy Grungniego, Valayi i Grimnira oraz Gazula jak i Hrungnora licząc, że będą go chronić. Gdy był przekonany że jest gotów, Galvin począł czytać. Księga był gruba, bardzo gruba i musiał liczyć na szczęście że trafi na coś przydatnego. Długi czas czytał o historii tej twierdzy, lecz szczegóły jakie napotykał nie mówiły mu nic konkretnego o tym miejscu. Przydatność informacji była żadna. Oczy zaczynały go powoli boleć od rozszyfrowywania kolejnych zapisanych stronić, aż postanowił wrócić do tej strony, gdzie napotkał pierwsze wzmianki o Thazzoku. Przewrócił parę kartek do tyłu i zaczął czytać

“Nasz Pan i władca Thorzor Skalfsund postanowił, że Strażnica Dwóch Szczytów nie upadnie i choćby sam, to stawi czoła nadciągającej fali zielonoskórych. Widząc męstwo naszego wodza, wielu naszych braci postanowiło towarzyszyć mu w tej nadchodzącej bitwie. Kuźnie pracowały dzień i noc, kowale w pocie czoła kuli broń a płatnerze przygotowywali zbroje. Nikt w Strażnicy nie stał obojętnie. Kilka dni jakie mieliśmy na przygotowanie się musiały wystarczyć. Ochotnicy, kowale, górnicy, kupcy wszyscy odkryli w sobie ducha bojowego za sprawą naszego przywódcy. Jego słowa, postawa natchnęły dziesiątki setek z nas byśmy nie poddali się. Thorzor w tym czasie, zamknął się w swojej siedzibie wraz z czterema innymi krasnoludami, których doświadczenie bojowe przewyższało doświadczenie reszty i naradzali się. W tym czasie wydawał rozkazy, lecz garstka tylko z nas wiedziała czym były. To miało wyjść na jaw w samej bitwie.
W końcu Urgon Czarny, bo tak zwał się orczy przywódca, dotarł pod nasze bramy. Czterokrotna przewaga, wspomagana przez gobliński lud liczący trzy razy tyle co nasze siły zjawiła się jako widmo zagłady. Strach, trwoga prawie wkradła się w nasze serca lecz nasz władca dobrze spożytkował czas jaki dał mu dany. Nim pierwsza fala dotarła do naszych bram, połowa z nich była martwa lub umierała w agonii. Thorzor nakazał wykopać wilcze doły w odległości stu staj. I tak biegnące zielonoskóre ścierwa wpadały w niej, nabijając się na grube pale. To nie powstrzymało Urgona przed wysłaniem kolejnych sił, lecz kolejna połowa z nich padła. Tym razem za sprawą….


Glavin czytał opis tej bitwy i nie mógł odmówić odwagi i sprytu Thorzunowi. Przelatywał pobieżnie opis całej bitwy, którą to opisano z wielkimi detalami, by dotrzeć do kolejnego ciekawego fragmentu.

“Urgon zmuszony był do odwrotu. Jego armia, potęga została rozbita w proch a on sam stracił oko i rękę walcząc z naszym władcą. Ten, choć wielu się temu sprzeciwiało, postanowił ruszyć za wrogiem i dobić go, by nie dać mu okazji do wywarcia zemsty. Wziął trzy setki tarczowników i ruszył w pogoń. Mijały dni i noce a władca nie wracał. Szeptało się, że zginął i że już nigdy nie wróci i gdy zaczęto myśleć o wybraniu nowego władcy...wrócił. Wrócił odmieniony. Jeszcze bardziej pewny siebie, buńczuczny lecz z wizją. Wizją jak uczynić z Twierdzy Szczytów miejsce potężne i prosperujące. Urgon został zabity, lecz tylko nasz władca przeżył. Ciężko rannego, wręcz na granicy śmierci Bogowie uratowali. Wszystko za sprawą jakiegoś uzdrowiciela, który pomógł mu dojść do siebie. Thorzun opowiedział mi o tym co go spotkało i faktycznie, tylko dzięki temu Uzdrowicielowi żył. Ów człowiek opowiedział mu o innych krasnoludzkich twierdzach, o tym jak tam to wygląda i dał mu na pożegnienie złotą koronę z dwoma czerwonymi kryształami, by jego rządy były prawe i obfite. Gdy rada czterech [czterech generałów] zgodziła się, by Thorzun objął całkowitą władzę nad Twierdzą, ten zaczął wprowadzać swój plan w życie lecz jak się okazało to był początek i koniec bowiem…

Dalszą część historii Galvin już zdążył poznać. Poczuł lekkie znużenie i postanowił napić się oraz nakarmić żołądek. Czas przestawał mieć znaczenie, bowiem w podziemiu łatwo traciło się rachubę czasu. Oczy powoli zaczęły boleć i piec krasnoluda i ten przycupnął sobie przy filarze. Musiał zebrać myśli. Czuł, że w tej księdze może znaleźć inne odpowiedzi. Coś czego potrzebuje by… Słowo. Zapomniał je. Musiał je sobie przypomnieć. Zaczął myśleć o tym słowie coraz bardziej. Skupił się na nim by wydobyć je z zakamarków swej pamięci. W końcu miał je..

Pozostali

Grupa ruszyła na górę kierując się ku wielkim wrotom. Szli powoli bowiem jeden z nich szedł niczym pies na łańcuchu. Sioban, bo o nim mowa. Musiał schować swoją dumę i szlachectwo głęboko do kieszeni, bowiem inaczej mógł stracić o wiele więcej niż dumę.
Wrota, potężne i wielkie zostały pchnięte przez Bohaterów i pod naporem ich siły otwarły się. Towarzyszyło temu skrzypienie aż w końcu wszyscy zebrani mogli wkroczyć poza ich próg.
Kolejna komnata ukazała się ich oczom. Długi zniszczony dywan prowadził do podwyższenia. Po kilkunastu schodach można było dotrzeć do tronu, na którym niegdyś zasiadał władca tego miejsca. Potężne kolumny podtrzymywały to miejsce i sufit, chroniąc przed zapaleniem. Sześć kolumn a na każdej z nich, niegdyś paliły się pochodnie. Teraz jednak już były one bezużyteczne. Samo pomieszczenie było duże, wysokie i przestronne. Na lewo, patrząc w kierunku tronu, były dwa boczne wejścia prowadzące w nieznane. Drzwi dawno zostały już wyłamane lecz wąskie korytarze powiewały mrokiem i ciemnością.
Na prawo było tylko jedno wejście lecz tam drzwi stały na swoim miejscu, choć było na nich widać ząb czasu.
Na tyłach podniesieniach było również jeszcze jedno wejście, ale tam drzwi wyglądały najsolidniej.



Za samym tronie na ścianie wyrzeźbiona została podobizna Grundiego. Choć minęły zapewne setki lat od jej stworzenia, rzeźba wygląda solidnie i praktycznie nie tknięta upływem czasu. Sam tron również wyglądałby na nowy, gdyby nie spora warstwa kurzu i pajęczyn. Helvgrim od razu poznał, że miejsce to było wykonane z myślą o krasnoludzie by podkreślić jego rangę i znaczenie w tym miejscu. Do stworzenia tronu użyto marmuru, którego podłokietniki wykuto na kształt głowy wilka. Na zagłówku wyryto krasnoludzkie symbole przedstawiające wierność, męstwo i prawość. Na bokach tronu napisano coś w Khazalidzie, ale tylko Galvin umiałby odczytać te słowa.



Gdy tak oglądaliście sobie komnatę poczuliście że jest w niej zimno i chłodno. Ciarki przeszły was po plecach lecz trzeba było obrać kierunek, w którym będzie podążać.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 28-07-2014 o 13:43.
valtharys jest offline  
Stary 31-03-2014, 14:22   #407
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Prowadzony na postronku, niczym jakiś wiezień, Sioban z wolna zdążał ku swemu przeznaczeniu.

Na dół.. na dole jest prawda. Tak...podążaj na dół...W ziemi...ukryto prawdę...Nie walcz... Poddaj się temu... Przecież chcesz być znów wielki? Prawda ? Niech i inni zobaczę prawdę.. Niech prawda oświetli ich ciemne umysły

Szept, przeradzający się w głos, głos szumiący w głowie. Coraz donioślejszy i coraz głośniejszy, z wolna tłumiący dyskusje czy wątpliwości.

W końcu wymamrotał w pustkę:

-W podziemiach....jest prawda...
 
vanadu jest offline  
Stary 03-04-2014, 01:03   #408
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Azkarhańczyk szedł i zastanawiał się nad szalonymi, a może i wieszczymi, słowami Siobana. W podziemiach miała kryć się prawda. To by miało sens, ale krasnolud wiedział ze w przypadku dzieci Grungniego to nie znaczyło wiele, bo życie, tajemnice i skarby khazadów zawsze były, są i być miały pod ziemią ukryte. Dlatego Helvgrim pokręcił głową jedynie i poprawił na plecach tobół zrobiony z koca w którym znajdowały się szczątki ludzkiego kronikarza.

- Nie myśl tyle szlachetny panie. - Słowa kierowane były do von Duof'a. Sverrisson zaśmiał się cicho ze swego żartu i upuścił koc na posadzkę, po czym wyciągnął butlekę z winem i wypił kilka solidnych łyków, resztę oddał Siobanowi. Przystawił flaszkę do ust szlachciury i pozwolił mu wypić ferment do dna. Później krasnolud uśmiechnął się nieszczerze i odstawił butelkę na podłogę. Zza pasa wyciągnął pas solonej, suszonej wieprzowiny i rozerwał go na dwie połowy, pierwszą z nich wcisnął do ust Siobana a drugą w swoje. Mając pełne usta przemówił ponownie do związanego towarzysza podróży.

- Zjedz to człeczyno. Potrzebujesz sił tak na ciele jak i umyśle. - Po tych słowach nachylił się i powąchał ranę na nodze Siobana. Jeśli rana by ropiała lub gniła powinna śmierdziecć już trupem, ale tak nie było. Zdawało się że biedny szaleniec miał więcej szczęścia niż rozumu. Helv wyprostował się i skinął Siobanowi choć tylko Vallaya w całej swej wiedzy i dobroci wiedzieć mogła czy słowa i gesty krasnoluda docierają do opętanego umysłu człeka. Helvgrim poklepał von Duof'a po plecach i wziął od niego ciążącą mu pewnie torbę podróżną.

- Poniosę to za ciebie chwile, co byś plecy wyprostował odrobinę. - Za lekkimi słowami kryło się ciężkie spojrzenie i żal w oczach khazada z północy. Helvgrim zaczynał współczuć Siobanowi choć sam jeszcze o tym nie wiedział.

Poprawił torbę na ramieniu, prawie pusty plecak na plecach i zwój liny przewieszony przez pierś... podszedł do koca w którym znajdowało się ciało i ponownie zarzucił go na plecy. Ranny, zmęczony, mocno wkurwiony i z dziurą zamiast lewego ucha... Helvgrim ruszył dalej.

***

W jednym z kilku korytarzy jakie mijała grupa, Helv zostawił ciało kronikarza, umiejscowił je pod ścianą i obiecał sobie że jeśli bogowie zachowają go przy życiu to wróci i zabierze przeklętego człeczynę poza progi strażnicy. Zamiarował złożyć go w płytkim grobie, gdzieś na zboczach zamarzniętych siostrzanych szczytów... czyli tam gdzie miejsce dla takiego wiarołomcy jakim był za życia ów kronikarz. Takiego grobu nie było pośród katakumb Dwóch Szczytów i pośród ciał znamienitych khazadów by wścibski człek mógł szukać tam okupienia i spokoju po śmierci. Zapomnienie w górach - tak, to zdawało się być należytą nauczką.

Sverrisson wytrzepał koc i złożył go, obwiązał rzemieniem i przypiął do plecaka. W dłonie trafił zaś ciężki, w całości wykonany ze stali młot kowalski. Pod skórą syn Svergrima czuł że nadchodzi chwila w której wspomniany młot mógł odnaleźć dla siebie zajęcie. Chwilę później grupa trafiła już do sali tronowej. Tak, było tam co podziwiać.

***

- Niechaj duchy przodków mają to miejsce w swej pieczy. Cześć i chwała budowniczym. Cześć i chwała krwi władców tego miejsca. Błogosławione filary pamięci. - Helv mówił na głos, nie zważał na zdziwione spojrzenia towarzyszy... wiedział że są oni jedynie czymś doczesnym, niczym piach na wietrze... a khazadzkie tradycje trwały od tysięcy lat. Na długo przed linią krwi Torvala z której wywodził się Sverrisson, syn Kraki Azkarh i na długo po tym jak Sigmar zostanie zapomniany, błogosławieństwa Pani Łez i honor należny krasnoludom będzie trwał. Ojciec Helvgrima tego go uczył i ta nauka nie poszła w zapomnienie. Krasnolud podszedł do każdego z sześciu filarów i przyłożył do nich czoło.

- H'azgar na' Rikaz. Patrzcie jak żyli i żyją khazadzi. Oczy ludzi i elfów rzadziej spoglądały na takie wspaniałe sale niż oczy krasnoludów na miasta ludzi i osady elgi. Cieszcie zatem swe ślepia. Kto wie, może to ostatnia krasnoludzka stanica jaką w życiu widzicie. - Sverrisson wcale nie przejmował się upadkiem Strażnicy Dwóch Szczytów, tym że legła w gruzach i zapomnieniu... wiedział że była ona jedynie jedną z wielu takich stanic w całym górskim łańcuchu. Dla tego posterunku nadejść miały jeszcze dni chwały, to było jedynie kwestią czasu.

Krasnolud padł na kolana gdy był już przy schodach. Odmówił krótką modlitwę po której ruszył bardzo ostrożnie pod górę. Gdy był już przy tronie coś, gdzieś głęboko w jego umyśle kazało mu usiąść na tronie. Szepty słyszalne gdzieś na granicy pojmowania, jakaś szpetna myśl kłębiaca się z tyłu głowy. Sverrisson jak zahipnotyzowany wpatrywał się w tron. Trochę trwało nim sie otrząsnął. Uderzył się pięścią w świeżą ranę na głowie, tam gdzie kiedyś było lewe ucho i potrząsnał głową, syknął z bólu. To jednak zrobiło swoje i choc krew pociekła z naruszonej rany to zdrowe myśli wróciły do Helvgrima. Krasnolud ruszył za tron i spojrzał na płaskorzeźbę... dotknął jej z wielkim namaszczeniem.

- Wspaniałe. - Szepnął w khazalidzie do siebie. Kilka chwil później zszedł na dół i począł sprawdzać drzwi... tam gdzie ich nie było zaś, wchodził na dwa kroki i węszył starając się poznać kierunki w których prowadziły tunele i to czy opadają czy raczej ku górze się kierują. Gdzie wiało wilgocią, a skąd dochodziło suche powietrze? Uważnie zbadał też portal pod podwyższeniem tronowym. Te drzwi właśnie chciałby Helvgrim sforsować lub odnaleźć do nich klucz, to właśnie było przejście którym być może nie ruszyło zło... to mógł być wreszcie tunel prowadzący do krasnoludzkich tajemnic i skarbów. Jedyne miejsce gdzie Helvgrim chciałby się własnie znaleźć i jedyne gdzie nie miał zamiaru się kierować. Za nic w świecie nie miał zamiaru prowadzić obcych do świętych miejsc potomków Vallayi i Grungniego. Jeśli zaś przeznaczenie miało ich tam skierować to trudno, widać bogowie tak zamiarowali. W khazadzkiej kulturze jednak, bogowie przodkowie wzywani byli w potrzebie a krasnoludy szły z pomocą swym bogom gdy ci tego potrzebowali... zatem zgodnie z dogmą Sverrisson nie miał zamiaru pomagać tym razem swym bogom.

- Pójdźmy tymi po prawej. Mogę spróbować je otworzyć. Co myślicie? - Helvgrim wskazał na zamkniete drzwi i zważył w dłoniach swój stalowy młot. Sam doskonale wiedział gdzie ma iść ale nie miał zamiaru nikomu o tym wspominać. Spojrzał ponownie na tron i... mógłby przysiąć że był to tron który widział w swym krwawym śnie ostatniej nocy. Przełknął ślinę i po raz pierwszy poczuł strach w tym miejscu. Czyżby ktoś przeklął to miesce i ono starało się zawładnąć umysłami grupy najemnych, tak jak zrobiło to z poprzednią grupą? Oby tylko Galvin był bezpieczny. Niechaj Hrungnor go strzeże, a jeśli zawiedzie to lepiej by Helvgrim nie spotkał go w zaświatach.
 
VIX jest offline  
Stary 03-04-2014, 09:21   #409
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
To było... nienormalne. Po prostu chore.
Łazili po tej przeklętej budowli jakby nie mieli nic lepszego do roboty.
Nie da się ukryć, że wnętrza były piękne, dowodzące tego, że sława krasnoludów jako budowniczych były uzasadnione. I co z tego?
Lotar słyszał o ludziach, którzy z nudów włóczyli się po świecie, oglądając takie czy inne budowle, ale do tego trzeba mieć mnóstwo czasu i złota, a Lotar być może znalazłby to pierwsze, ale drugiego - zdecydowanie nie.
No i nie był krasnoludem, by wpadać aż w taki zachwyt na widok najwspanialszych choćby kolumn.
I czemu niby miałaby to być ostatnia krasnoludzka strażnica widziana w życiu? Czyżby Helvgrimowi też zaczął szwankować umysł, że opowiada takie rzeczy?

Lotar zdecydowanie miał dosyć takiego łażenia w poszukiwaniu nie wiadomo czego, a owa ukryta w podziemiach prawda nie wydawała mu się zbyt atrakcyjna.
Ciekawość zdecydowanie przegrywała z rozsądkiem.

- Pięknie tu wygląda - powiedział - ale niedługo skończy się nam światło. A bez pochodni nie ma co tutaj łazić. Ja w każdym razie w ciemnościach źle widzę - powiedział. - Chodźmy na górę, zrobimy kilka pochodni i można będzie wrócić.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-04-2014, 21:13   #410
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf był po raz kolejny pod wrażeniem kunsztu budowlanego krasnoludów. Rozglądał się przez dłuższy czas oniemiały - tak jak tylko może być oniemiały człowiek przyzwyczajony do ludzkich chat i kamienic. Niespecjalnie się też zdziwił gdy Helvgrim począł przemawiać i odczyniać swój rytuał. Zbrojny zostawiał to co khazadzkie, khazadom.

W całym swoim podziwie nie zapomniał jednak po co tu są i co się do tej pory wydarzyło. Był uczulony na niebezpieczeństwa i ewentualne niespodzianki, jakie mogłyby zajść ich od tyłu. Gdy krasnolud zaproponował dalszą wędrówkę w lewo, nie mógł nie przyznać tym razem człowiekowi racji - Bez światła daleko nie zajdą.

- Lepiej będzie jak znajdziemy tu jakiś skład. Nie sądzę żeby w tej twierdzy zawsze biegano na górę, gdy tylko jakaś pochodnia się wypaliła - rzekł wpatrując się w khazadzkiego towarzysza - Masz rozeznanie gdzie tu może być jakikolwiek składzik?

W chwili gdy krasnolud sprawdzał przejścia pozbawione drzwi, Wolf wpierw sprawdził drzwi na prawo i to co się za nimi znajduje, a następnie jeśli nic nie przykuło jego uwagi, sprawdził drzwi za tronem. Nie omieszkał też obejrzeć dokładnie tronu w poszukiwaniu ewentualnych dźwigni lub ruchomych kafli i elementów ozdób, które mogłyby otworzyć ukryte przejście - biorąc pod uwagę że takowe tu jest. Jednak po wydarzeniach z mapą i kulą, był skłonny uwierzyć że właśnie tak jest.
 
Jaracz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172