Czasami mam po prostu wrażenie, że ludzie histerycznie zwalczający wymyśloną przemoc (w dowolnej formie i sposobie przekazu, bo to nieprawda, że przy książkach, filmach, grach komputerowych nie było tego samego, tylko nikogo już te stare wrzaski nie obchodzą, tu mamy świeże ujęcie) sami miewają mroczne fantazje i przestraszywszy się samych siebie zamykają swoje instynkty pod grubą warstwą niepamięci i pogardy dla siebie samych. A potem po prostu nienawidzą, gdy cokolwiek im o tym przypomina.
Tłumaczenie śmierdzi tanią spychologią i emopoetyką, ale moze jest w tym ćwierć prawdy.
Czyli ogólnie kłamstwo, ale całkiem gładkie.
__________________ Cogito ergo argh...! |