- Mądry człek jesteś, muszę przyznać. Cieszy mnie to, bo lepiej duszeniem zmuszać mądrego niż głąba do czegoś...- powiedział Ragnar, a uścisk łańcuchów na gardle księdza stał się już prawie nieodczuwalny. - Jeśli podróż do portu jest złym rozwiązaniem, to doradź mi coś innego w tej sytuacji. Mówiąc krótko, miałem iść pod topór, ale niejaki Reinfrid de Remaucort z więzienia nakazał mnie wypuścić i tutaj, na krucjatę do świętej ziemi posłać. Dostałem się jednak pod ręce kogoś, kogo oprawcą nazwać to mało- sadysty, mordercy, istna Sodoma i Gomora, powiadam Ci!- przerwał, chyba wymacał coś pod ubraniem kleryka- O, bukłaczek! Nie będziesz miał mi za złe, jak łykne sobie winka?- odparł i, nie wiadomo jakim cudem z tak wielkimi kajdanami, wziął "manierkę" i wypił z niej parę łyków - Niezłe, mszalne? Mniejsza. Cóż mogłem robić, jak ten sadysta pewnie do dupska dobrać mi się chciał? Nogę dałem! I, jak mniemam, powiadomił on jakieś władze, kozojebca, niech cała jego rodzina spłonie, a dzieci zarżnięte będą! Tak czy inaczej muszę teraz albo się ulotnić z miasta, co pomysłem jest głupim, albo jakoś dotrzeć do jedynej osoby, która może mi tu być przychylna. Przychylna pod warunkiem, że dojdę tam sam, nie wleczony po ziemi przez strażników...- urwał, wcisnął się jeszcze głębiej między paczki- Jakiś pomysł?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |