Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2014, 22:02   #110
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
MUZYKA


Fabien Dante

Spokój i harmonia, jaka panowała w tym miejscu, była wprost nie do opisania. A im bardziej zbliżał się do budynku, tym bardziej to uczucie potęgowało się. Tu było jak w raju. Tu chciało się zostać na zawsze. Bo było tu tak idealnie.
Jednak niewielki ciężar, jakim było wątłe ciało szczenięcia, nie pozwalało zapomnieć Teurgowi, po co tu przybył. Jego ćmi przyjaciel również miał w tym swój udział ponaglając go ciągle. I to dzięki ćmie młody Garou tak sprawnie pokonywał opustoszałe korytarze szpitala.
Poza ową harmonią i spokojem pustka jeszcze była tym, co tu uderzało. Poza budynkami i roślinami, jeżeli tak to można określić w tym duchowym świecie, nie było “żywej duszy”. Nic. Zupełnie nic.
Patrzący w Gwiazdy ostrożnie i powoli wkroczył do budynku, który już taki idealny nie był. To znaczy jego stan idealny był. Świeżo pomalowane ściany. Czyste podłogi. Wręcz zapach świeżości unosił się w powietrzu. Ale to był nadal szpital i to specyficzny. Tutaj, a przynajmniej w rzeczywistym budynku, przebywali ludzie o bardzo chorych umysłach i duszach. I to także czuło się tutaj. Chociaż nie tak intensywnie, jak by się mogło wydawać, że powinno być.

Szli jasno oświetlonymi korzytarzami. I chociaż łańcuch plątał się tam, znikał pod jednymi drzwiami i wypływał z następnych. Krzyżował ze sobą kilkukrotnie, to ćma prowadziła prosto do niczym nie wyróżniających się drzwi, za którymi ginęła ta świetlista lina trzymająca na uwięzi zaginione szczenię.
Ćma była pewna, że to tu jest koniec łańcucha. Wystarczy tylko sforsować te drzwi i już.



John Kaewe i Ryozo Sakamoto

Wstąpili w światłość. Oblała ich. Pochłonęła. Zupełnie oślepiła. Światłość, światłość, światłość. Aż oczy piekły od jej nadmiaru.
A gdy postąpili o krok, gdy minęli tę magiczną zadawałoby się barierę, weszli do zwykłego pokoju. Ich oczom trochę zajęło przyzwyczajenie się do mniejszego natężenia światła. Gdy to już nastąpiło, zorientowali się, że wrócili do pokoju, z którego niedawno wyszli.
Owszem. Tutaj znajdował się jeden z końców owego dziwnego łańcucha, ale nie ten, którego szukali.
- Oszukał nas! - Warknął Sonny.
I w tym samym momencie usłyszeli jak z trzaskiem zamykają się za nimi drzwi.
Gwałtowny borut w tył, jaki wykonali, upewnił ich tylko w tym, że właśnie zatrzasnęły się za nimi drzwi.
Hokorii szarpnął za klamkę, ale ta dosłownie rozsypała mu się w dłoni. Wszyscy trzej widzieli jakby w zwolnionym tempie jak Sonny przechyla swoją dłoń, a rdzawy pył spada powoli na podłogę i znika w niej.
Gdzieś zza drzwi dobiegł ich jakiś dźwięk. Z początku niewyraźny. A potem już zupełnie nabrali przekonania, ze ktoś się zbliża.
Że ktoś stanął przed drzwiami.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline