Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2014, 01:33   #67
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Michael chyba tylko cudem nie zgubił się w labiryncie korytarzy. Adrenalina dodawała mu sił, więc pędził szybciej niż kiedykolwiek w życiu. Kiedy myślał, że oddalił się na bezpieczną odległość od stada upiornych gryzoni, wpadł do poczekalni. Drzwi po drugiej stronie pomieszczenia kusiły obietnicą wolności, a przynajmniej mogły zagwarantować możliwość kontynuowania ucieczki, jednakże pomiędzy nimi a magikiem stała przeszkoda.
Bestia przed Montblankiem nie była ani szczurem, ani psem – raczej czymś pośrednim, sformowanym przez okrutny żart lub pomyłkę natury. Masywne cielsko, mocne nogi, brak wyraźnie zarysowanej szyi upodobniały ją do buldoga, jednak długi pysk, osadzone po bokach głowy czerwone ślepia i charakterystyczne szczurze wąsy nie pozostawiały wątpliwości, że ma w sobie dużo z gryzonia. Stwór, mimo wyraźnie szczurzej proweniencji, nie był tak szybki ani zwinny jak jego mniejsi pobratymcy, nadrabiał za to wielkością i masą mięśni. Długością pazurów i ociekających śliną zębów również. Michael porwał z podłogi krzesło i wyciągnął je przed siebie jak broń, gotowy do walki z bestią. Nie mógł grać na zwłokę ani koncentrować się tylko na obronie, bo na plecach czuł smrodliwy oddech goniącego go stada. Był w potrzasku, miał minutę, może kilka minut, zanim sfora go otoczy i upoluje. O ile wcześniej nie zostanie rozdarty na strzępy.

Bestia skoczyła zwinnie na iluzjonistę, ten umknął w bok, jednocześnie odbijając prowizoryczną bronią szponiastą łapę. Stwór natychmiast zaatakował ponownie, tym razem nisko, obierając za cel nogi. Dźgnięcie krzesłem we włochaty łeb uratowało Montblanca przed ugryzieniem w kolano, jednak nie przyniosło żadnych wymiernych rezultatów – szczur nawet nie pisnął z bólu. Chwycił natomiast jedną z nóg zębami, unieruchamiając ją w miażdżącym uścisku swoich szczęk, a następnie wierzgnął łbem. Dał się słyszeć trzask łamanego drewna, kiedy broń Michaela rozpadła się na dwa kawałki. Po kolejnym ataku magik mógł być bezbronny. Uprzedzając wypadki zamarkował kolejne dźgnięcie w pysk a następnie rzucił pozostałości mebla w łeb potwora. Dało mu to cenną sekundę, którą wykorzystał na zerwanie ze ściany masywnej, choć nieco przerdzewiałej gaśnicy. Wyglądała na stary model, zaprojektowany ciężką ręką i ciężką głową. Iluzjonista podejrzewał, że nie była najporęczniejsza nawet w czasach świetności, ale dobrze było mieć pod ręką solidny kawał metalu. Kiedy gigantyczny szczur ponownie rzucił się by zagryźć ofiarę, Montblanc był gotów. Wziął zamach i pomieszczenie wypełnił ogłuszający pisk bólu, kiedy gaśnica głucho uderzyła w łeb stwora. Po tej akcji, zwierzę stało się ostrożniejsze. Nie atakowało a zarazem trzymało Michaela w rogu z dala od drzwi wyjściowych. Czekało, a czas grał wyraźnie na niekorzyść ofiary. Magik obrócił w dłoniach broń i uderzył nią w podłogę, aby zwolnić zawór i wypuścić strugę chemicznej piany. Zamiast spodziewanego efektu ze środka wyleciały z sykiem jedynie sprężone gazy. Gaśnica była za stara i wymaganie od niej aby działała poprawnie, było błędem. Szczur skoczył ponownie, o włos chybiając zębami gardło Michaela, trafiając jednak łapami w kalkę piersiową. Ostre jak brzytwa pazury rozcięły drogi garnitur, skórę i mięśnie. Fala piekącego bólu targnęła Montblankiem odbierając na chwilę oddech. Mimo ziejących ran i plam krwi, które przy każdym ruchu pozostawiał na podłodze, iluzjonista nie zamierzał skapitulować.

„Trik!” – magik niespodziewanie wpadł na pomysł – „Ostatnia deska ratunku. Jeżeli jest to gryzoń, to pewnie boi się otwartego ognia. Może nie mam od ręką pochodni, ale jej namiastka się znajdzie.” Michael wypracowanym podczas tysięcy prób ruchem strzepnął ręką, pozwalając aby ukryty w rękawie papier błyskowy znalazł się na jego dłoni. Zazwyczaj w oślepiającym płomieniu, jaki pojawiał się, gdy przytykał nasączoną chemikaliami kartkę do ukrytego w pierścieniu żarnika, pojawiał kwiaty, monety, karty czy gołębie. Dziś jednak ta odwracająca uwagę sztuczka miała uratować mu życie. Gigantyczny szczur cofnął się kręcąc łbem i mrużąc przywykłe do ciemności ślepia. Michael zaatakował biorąc szeroki zamach i skrętem bioder amplifikując siłę uderzenia. Trafiona tuż za uchem bestia padła na pokrytą spękanymi kafelkami podłogę. Iluzjonista poprawił w żebra i w kręgosłup. Na więcej ciosów nie miał czasu –goniąca go sfora się zbliżała. Musiał uciekać i znaleźć jakiegoś lekarza zanim się wykrwawi.
 

Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 29-03-2014 o 01:36.
Azrael1022 jest offline