Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2014, 11:42   #35
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Meble zjeżdżały po schodach z hukiem, a karabiny strzelały. Sąsiedzi mieli prawo się pogniewać. Może nawet ktoś tam się rzeczywiście obruszył, bo pokojowi pokojowcy, którzy woleli wylegiwać się na wyrach zamiast pomóc kolegom w zabawie dostali teraz po głowie. Należało się.

Rust zacisnął zęby i ze spokojem zaczął stepowanie po schodach ku rozstrzygnięciu rozróby. Większość napastników leżała sałatkowo rozsiekana, a szef podjazdu miotał się przy kontuarze, anatomicznie niekompletny.

DeGroat zbliżył się do toczącego pianę goliata, wycelował kuszę w bebechy i palnął. Olbrzym wył jak zwierzak i miotał się dziko, ale szybko stracił rezon. Żył oczywiście, trafienie celowo było niecelne, szatkowało śledzionę i inne takie, ale drogę do śmierci ledwie uchylało. Zostawiało bezsilną ofiarę na pastwę przydługiej agonii.

- "Uff..." - Rust westchnął zadowolony i usadził się na ławie z widokiem na sikającego juchą zbójnika. - "Sobie żeśmy postrzelali, co?"

Kusznik zrzucił zasłaniającą rany szatę i zawołał karczmarza, albo inną, nadająca się do obsługi klienteli postać. Ktokolwiek tam się ostał. Celem przyniesienia wrzątku, bandaży, alkoholi i innych takich.

Spacery chwilowo Rustowi nie służyły, więc kwestię biegowych wyczynów pozostawił reszcie drużyny. Złapią to złapią, nie złapią to nie. On zasłużył na chwileczkę relaksu i zamierzył przeznaczyć ją na przynoszący katharsis seans agonii lokalnego króla zbirów.
 
Panicz jest offline