Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2014, 22:13   #133
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Zdzich trochę dziwnie czuł się w tej karetce. Pachniało w niej czymś nieprzyjemnym, czymś martwym. Tyle się mówiło o tym jak tego typu pojazdu zabierały kogoś z ulicy i ten ktoś już nigdy nie wracał. Nikt nigdy go nie widział. Podobno nawet istniał specjalny instytut bardzo podobny do szpitali, ale zamieniający konających w karmę dla psów. To mogło tak właśnie być. W środku było sporo dziwnego sprzętu... to znaczy, może nie dziwnego. Normalnego jak na ambulans, ale dziwnego jak na codzienne życie kogoś takiego jak ty. Jedynym nie pasującym przedmiotem był klucz francuski leżący na podłodze bliżej łóżka domorosłego karateki. Sanitariusz wciąż był zajęty rozmową.

Wiesław w tym czasie ocknął się. Duch najwyraźniej zmienił wizerunek. Teraz wyglądał jakby był jakimś lekarzem. Siwy, nie łysięjący i bez zarostu. Poznałeś, że lekarz, bo miał na sobie kitl i stetoskop przewieszony przez szyję jakby to była jakaś smycz. Cośtam powiedział do ciebie, ale niczego nie zrozumiałeś. Rozejrzałeś się trochę. Tym razem w swych podróżach w czasie trafiłeś na salę szpitalnianą, na której było jeszcze ze trzech pacjentów. Łóżek siedem. To pewnie jakaś symbolika. A podobno służba zdrowia cienko przędnie.
- To jak się dziś czujemy? - w końcu zapytał ten cwaniaczek Duch. Dobrze wie jak się czujesz, bo dobrze wie co ostatnio przeżywałeś. Tego szpitala jednak zupełnie nie pamiętasz. Może to przeszłość kogo innego?

Zenon, Bimbromanta i Złomokleta siedzieli na tyłkach na mecie tego ostatniego. Biurko, trzy kanapy (z których wszystkie wyglądają jakby je ze śmietnika zabrał). Ten ostatni procent to dość długo wchodził. Tak długo, że nie można było o suchym pysku siedzieć. Skoczyliście po alkomat i wypieprzyliście go w trymiga. Na lekkim rauszu rozmowa bardziej kleiła się. Poszliście po więcej. Bimbromanta ze zdziwieniem stwierdził, że jeszcze mu zostało sporo kasy. Przyda się do sprawy. A to zdziwienie to już bez jaj. Najpierw jakiegoś akwizytora opieprzyliście, a teraz w tym całym wydziale to aż mi oddawali kasę. W każdym razie w końcu zakoczyło się wyszukiwanie. Wasze punkty haustowe lub, mówiąc językiem naukowym: "Oleum poszło do głowy i naoliwiło wszelkie punkty w ciele pacjenta włącznie z naprawą umysłu". Cośtam, cośtam. No dobra, ale wracając do tych danych z kompjutera zboka.

Znalazła się lista 7 nazwisk. Złomokleta dbając o stronę techniczną tego przedwsięwzięcia sprawdził co to za jedni. Trzech nie żyło, dwóch było za granicą... i pozostało dwóch podejrzanych. To już będzie proste, nie? Jednym z nich jest Wiesław Wielczyński, a drugim Tomasz Wał. No Vela to znacie i możecie go wykluczyć. Z wersji Zenona wynika, że morderca był na piętrze, gdy Vel był na dole. Złomokleta znalazł więcej informacji o tym indywiduum. Zbok, od którego mieliście laptop zapisał sobie, że Tomasz Wał to pedofil, z którym nie można uprawiać seksu, bo jest chory na wiele chorób w tym choroby skóry. W innym pliku - takim z adresami T. Wał pojawia się i jego adres podany jest pasaż na Belkowej.
 
Anonim jest offline