- No, ba. Kurewsko dobrze by było opatrzeć, ale warta to warta. Zresztą ty masz jeszcze lepiej, zostawić pociąg? Hardkor. - rzucił nieco zmartwiony - Mam nadzieję, że cokolwiek to było, nie było jakoś jadowite, czy chore. Pamiętam kolesia z jednego oddziału, co to nie zgłosił się jak go gruzł jakiś myszak, a po tygodniu urżnęli mu rękę. Czaisz? Że niby zamartwica jakaś mu weszła. Chłopaki co wtedy leżeli w lekarskim opowiadali że strzasznie wrzeszczał. -
W związku z tym, jak tylko bedzie mógł, pośpieszy do ambulatorium. No chyba że nie wytrzyma, no bo ile można czekać?
__________________ Cogito ergo argh...! |