Robert
- O żeż ty...- warknał z trudem utrzymując równowagę na lodzie. pomysły "OberSzefa" Lucyfera nigdy go specjalnie nie bawiły.
Co porządny diabeł robi na lodzie ? Klął w głebi swej piekielnej duszy. Wkoło walały się różne śmieci nie wiadomo skad ściągnięte, jego bystre oko nie wyłowiło jedna nigdzie błysku szkła.
Zaczął mozolnie posuwać się w stronę Charliego i Abraela by i dla siebie zmajstrować coś, co pozwoliłoby mu poruszać się lepiej po lodzie. Pech lub też złośliwosć losu postawiła mu na drodze kaczuszkę. Zwykłą, żółtą, gumową kaczuszkę, używaną przez dzieci w kąpieli. Niebacznie postawienie na niej racicy zaowocowało długim ślizgiem pełnym zda się niemożliwych do wykonania wygibasów, a zakończył efektowną kolizją w kolejności z :
zadem Charliego
stosem nie wiadomo czego
głośnym zderzeniem z Abraelem
Cały ten kram rozpadł się na części w widowiskowej fontannie okruchów lodu. Robert solidnie trzepnał tyłkiem o boisko, ale gdy oprzytomniał w ręce trzymał cos kolorowego, coś czego chyba szukał Charlie
Przyjrzał się temu uważnie. |