Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2014, 22:20   #54
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Góry Himalaya

Góry Himalaya


[ Mistrz ]
Minęło nieco czasu od kiedy wpłynęliście rzeką w Góry Himalaya. W zasadzie dużo czasu. Obładowane wojskiem, sprzętem i zapasami barki rzeczne płynące pod prąd wcale nie są takie szybkie, jakie mogły by być.

Wreszcie jednak dopłynęliście do wyższego, masywniejszego łańcucha górskiego, noszącego nazwę od jego szczytu - Kailasa, celu waszej ekspedycji.

U źródeł rzeki Sarayti zmuszeni byliście opuścić barki i brnąć przez kolejny dzień poprzez górskie szlaki aż do położonego na północ jeziora Manasa. Na jego drugim brzegu stoi warowne miasto Indów, Alaka.

Oblężone miasto. Siły służące pod sztandarem Akhbara Subadara prowadzą blokadę. Siły znacznie tęższe niźli ta banda niedobitków spod Kausambi. Subadar dosłownie z powietrza wytrzasnął kilkuset dodatkowych żołnierzy.

Oraz niewielką armię z Ogrzych Królestw, służącą pod sztandarem swego własnego Tyrana. Czyżby sojusz?

[ Njambe NGoma ]
Patrzę na Rzezitasaka i z powrotem na ogrzą armię.

- Twoi? Oni mówić z nami? I przejść na nasza strona?

To pytanie kieruję również do Schwartza.

[ Mistrz ]
- Nie moja plemię. Można sem pogadoć, alibo wpierdol tasakiem spuścić. Głodnym, a Ogry zawsze majom f chuj żarcia.

- Ogry to potężni przeciwnicy, szczególnie ci z Gór Płaczu. Wolałbym mieć ich po swojej stronie, albo żeby chociaż odpuścili.

- Oni niem odpuszczom. Widzę żech ja znaki na ichnich sztandarach. Są na Wielkim Polowaniu. Grabiom, żrom, plądrujom, palom i biorom ludzi na mięso.

- Jedzą ludzi?

- A cożech myślał?

[ Njambe NGoma ]
Kiwam głową

- To tak jak na południu. Ludy o białych barwach zjadają inne plemiona. Ndiya. To dawać im siłę. Tak jak ja zjeść serce żaby. Mówmy z nimi. Jeśli oni są tak silni jak on - wskazuję dlugim palcem na Rzezitasaka - to my mieć kłopota i dłużej walczyć.

[ Ragni ]
-Hmmm... kurde.. przydałoby się na nich jakąś lawinę spuścić czy coś.
Patrzę na oblężenie ze skrzyżowanymi na piersi łapskami.
-Albo zgarnąć naprawdę dobrą broń miotającą. Nie wiemy też czy obrońcy się zdecydują uderzyć im na plecy, jak my zaatakujemy.

[ Mistrz ]
Schwarz wysłał zwiadowców, którzy wkrótce wrócili z raportem o liczebności i rodzajach wrogich wojsk. Zaraz potem Schwarz zdecydował się na wysłanie negocjatorów do sił Ogrów.

Ogry ich zabiły i zjadły. Na widoku, na drugim brzegu jeziora. To rozsierdziło waszego staroświeckiego kapitana. Za pomocą pocztowych gołębi porozumieliście się z obrońcami. W przypadku jakbyście dali radę przeprawić się przez jezioro i uderzyć na wrogów, oni zorganizują wycieczkę.

[ Njambe NGoma ]
- Złe te ogry. Zabijemy. Ja proponować zasadzka. Po cichu je w nocy zabić. Na polu walki my umierać szybko.

[ Ragni ]
Pokiwałem głową.
-Ngoma ma rację. Tutaj w otwartym polu zostaniemy zjedzeni, po prostu zjedzeni. Jeżeli uda nam się zrobić sabotaż czy coś bardziej namieszamy niż tłukąc się do ostatka.

[ Mistrz ]
- Macie jakiś pomysł jak przeprowadzić taką zasadzkę?

[ Njambe NGoma ]
Kiwam głową. Wskazuję na siebie, Kmixa, Ragniego i Asurów.

- My tam wejść i zanieść dużo czarny proszek. Dużo ognia i dymu, a my uciec. Wy wtedy atakować. Źle?

[ Ragni ]
-Powiem tak.. ich strażnikami są Gnoblary. My mamy najlepszego gnoblarskiego łowcę. Jeżeli wykończymy im czujki po cichu możemy ogrom zatruć żarcie, tylko czymś w cholerę mocnym, albo zabić im tyrana, wbijając mu dwuraka w tętnicę czy coś. Można też podpalić im magazyny, ewentualnie spalić im całe żarcie, wtedy wyżerać będą ludziom, co szybko sposoduje zerwanie sojuszu i wzajemną wyżynkę.

[ Mistrz ]
- Hm... można zastosować wszystkie wasze pomysły. Będziemy do tego potrzebowali podziału pracy i określenia, kiedy co ma się wydarzyć. Słucham propozycji.

[ Ragni ]
- Ngoma... znasz się na jakiś bardzo mocnych trutkach? Ewentualnie możesz im żarcie spalić swoim gorejącym wzrokiem. Na pewno mają tam masę alkoholu. Rozlejesz im na żarci i podpalisz. Ja albo ktoś równie silny możemy spróbować podkraść się do ich herszta i wbić mu w potylicę jakiś dziadowski szpikulec. Kmix mógłby pomóc nam wykończyć tamtych... no i nasi zwiadowcy mogliby też spróbować powyżynać po cichu ilu się tylko ich da lub spalić legowiska jak tylko zakończymy te najważniejsze części planu.

[ Njambe NGoma ]
Kiwam głową

- Mogę się zajmować zielonymi. Przejdę przez świat przodków i nikt mnie nie zobaczy. Elfy też mogą strzelać. Im więcej strażników upadnie tym lepiej. Potem zamordujemy ogry we śnie. Ndiya.

[ Ragni ]
-Gdybyśmy jeszcze mogli im podrzucić coś co by nastawiło ich wrogo do armi Subadara...

[ Njambe NGoma ]
- Martwi dużo mu nie zrobią.

[ Ragni ]
-Ale nie ma pewności że wszystkich wybijemy

[ Njambe NGoma ]
- Kilku nie zrobi różnicy. Boję się giganta.

[ Ragni ]
Pokiwałem głową.

-Nasi Zabójcy Trolli, jak już zjadają trolle na śniadanie to próbują mierzyć się z gigantami. Powiem tyle. Jeżeli gigant śpi, możemy mu spróbować wyłupać oczy dwuręcznym mieczem. To wystarczy aby go rozwścieczyć i wtedy rozniesie cały obóz.

[ Njambe NGoma ]
- Jak on śpi, mogę zabrać jego dusza.

[ Mistrz ]
- Więc działajcie. Zbiorę odpowiednich ludzi. Gomog i Halldor zostają. Kiedy dacie znak, poprowadzą na drugą stronę kolejne drużyny siepaczy którzy opadną na obozowisko Ogrów.

NGoma, korzystając z pomocy tubylców, zdobył spore garści tutejszych ziół które w nadmiarze robią problemy w żywym ustroju albo powodują gnicie jedzenia tudzież kwaśnienie wody. W sam raz na mały sabotaż.

Na skręconych naprędce tratwach przeprawiliście się pochmurnej nocy na drugą stronę. Z wami większość Asurów, kilkunastu ludzi z Indu i Starego Świata oraz Kmix. Teraz decyzją jest, co robicie najpierw i co kto robi - bo czasu na wszystko po kolei nie starczy.

[ Njambe NGoma ]
Kładę dłoń na ramieniu Ragniego.

- Będziesz musiał mówić wszystkim co mają robić. Najpierw wartownicy. Zabić i szybko wejść do obóz. Ja już tam będę. Ja zabić co niektórych zielonych.

[ Ragni ]
-Pamiętaj aby zająć się ich żarciem.
Skinąłem mu. Spojrzałem na Kmixa i asurów.
-Jesteście najlepsi jeżeli chodzi o podchody więc zajmiecie się zdejmowaniem strażników. Po cichu i nie narażajcie swojego życia. Kiedy pozbędziecie się strażników dacie znać i wtedy wchodzi reszta.
Wskazuję obóz.
-Jak będziecie zabierać się do likwidowania kolejnych ogrów musicie robić to absolutnie pewnie. Jeżeli któryś zdoła wrzasnąć obudzi cały obóz i będzie po nas, więc do zażynania niech biorą się najsilniejsi z najlepszą bronią.
Pogładziłem się po brodzie.
-Starajcie się trzymać z dala od zagród. Bestie mogą nas wywęszyć. Asurowie. Jeżeli zdłacie naszpikujcie ich łby strzałami. Na koniec oślepimy olbrzyma, a potem wycofamy się. Przy odrobinie szczęścia sam się wypierdzieli o coś a może nawet o obóz Subadara.

-I najważniejsze. Jeżeli coś pójdzie nie tak wycofujemy się. Nie jesteśmy armią z Karak Kadrin aby ich wszystkich wykociąć w otwartej walce.

Zastanowiłem się chwila.

-I będę potrzebować pomocy przy ubiciu herszta. Kto na ochotnika? - patrzę po zebranych

[ Njambe NGoma ]
Zaczynam odprawiać rytuał protekcji duchów [Dobre Voodoo]. Ich wsparcie to absolutna konieczność. A potem uśmiecha się do wszystkich i znikam w Umbrze. Kieruję się w stronę obozu. Nie zamierzam działać pochopnie. Najpierw spróbuję podpatrzeć kto stoi na warcie i jak gęsto są ustawieni strażnicy. Kto się kręci po obozie itp. Dopiero potem będę działać.

[ Mistrz ]
NGomie udało się bez większego problemu wzmocnić się mocą dobrych duchów i wejść w Umbrę. Z jego pomocą, wartownicy Gnoblarów zostali odosobnieni i zadźgani w prawie absolutnej ciszy.

Udało wam się zakraść do obozu, zatruć zapasy jedzenia oraz wody zielem spreparowanym przez szamana oraz zadźgać Mistrza Rzezi, głównego "kucharza" i kapłana Wielkiej Paszczy.

Niestety, zwietrzył was patrol Gnoblarów i Ogrów. Podniesiono alarm, mimo waszych starań. Starliście się w śmiertelnej walce z owym patrolem.

[ Njambe NGoma ]
Uśmiecham się podle i wzywam duchy bólu by rzuciły się na oba ogry. Następnie robię głęboki zamach i posyłam włócznię w jednego z łuczników gnoblarskich (nr 2). Siłą wymachu, aż przykucam i obserwuję efekt.

[ Ragni ]
-Kurwa - warknałem
Wycofanie się w takiej chwili nie wchodziło w grę, więc trzeba przynajmniej ubić patrol, aby nie było komu nas gonić.
Ewentualnie poczekać aż kapitan wleci tutaj z pozostałymi.
Wymierzyłem dwa ciosy w pierwszego z ogrów.

[ Mistrz ]
Ragni, Twoje ciosy opadły na łeb i lewą nogę Ogra z tarczą i tasakiem (7, 7), mimo jego prób parowania. Zaraz potem na obu Ogrów opadły Duchy Bólu (10, 7). Pierwszy ogr zapluł się juchą i padł krytycznie ranny. Nadmiar mocy magicznej przejawił się Aurą Wiedźmy, psując żarcie i trunki które Ogry niosą ze sobą.

Włócznia ugodziła Gnoblarskiego łucznika solidnie (5). Zaraz potem do akcji wszedł Kmix, posyłając dwie strzały ze swego łuku. Jedna chybiła sromotnie, ale druga ugodziła rannego w rękę (7), kończąc jego żywot.

Wrogi łucznik wypuścił strzałę w swego "zdradzieckiego" pobratymca, trafiając go (2).

Traperzy spróbowali zarzucić na was swe sieci, jednakże uniknęliście ich z łatwością. Wojownicy cisnęli w was włóczniami, równie mizernie. Ogr rzucił się szarżą na Ragniego, wymachując wielką maczugą. Krasnolud ledwo uniknął potężnego ciosu, który wstrząsnął ziemią.

[ Njambe NGoma ]
Szczerzę zęby w uśmiechu i sięgam po Sztandar. Następnie posyłam ogień zemsty na jednego z gnoblarskich traperów. To za te sieci.

[ Ragni ]
Wykonałem odskok w bok i rzuciłem się na ogra z kolejnym podwójnym atakiem.

[ Mistrz ]
NGoma, Twoja "próba" rzucenia czaru poskutkowała jedynie paroma kolorowymi iskrami z oczu.

Ragni zgrzmocił swoim buzdyganem nogi Ogra (6, 13). To wystarczyło, by zakończyć i jego życie.

Kmix ostrzelał kolejnego łucznika dwoma strzałami, wbijając je idealnie w oba oczodoły (4, 6).

Na polu bitwy przez nieudolność szamana i zły los pojawił się Demoniczny Posłaniec wprost z Eteru - Demoniczny Chochlik.

Dołączyli do was inni żołnierze z łodzi. Siły Gomoga i Halldora atakują obóz, korzystając w pełni z zamieszania. Obaj bohaterowie dołączyli do was.

Niestety, nachlany Gigant kieruje się właśnie w waszą stronę...

[ Njambe NGoma ]
Potrząsam głową zaskoczony nagłym orbotem sytuacji. Uderzam sztandarem w chochlika, a następnie poprawiam ogniem zemsty. Duchy mnie nie opuściły i to udowodnię!

[ Ragni ]
Gigant... Gigant...
Tylko kurde...

Chwyciłem w lewą dłoń Prawodawcę. Prawicą odpiąłem manierkę z piwem Bugmena, odtrąciłem, pociagnałem łyk, po czym zakorkowałem z powrotem i założyłem z powrotem na swoje miejsce. Chwyciłem buławę i ruszyłem w dalszy bój z narastającym przeświadczeniem zwycięstwa. Moim celem stał się najbliższy gnoblar.
Rozgrzewka przed olbrzymem.

[ Mistrz ]
NGoma dosłownie zgrzmocił nowo objawionego demona (10, 9) i natychmiast odesłał go wrzeszczącego z powrotem do Domeny Chaosu.

Ragni zmiótł jednego z Gnoblarskich wojowników (8). Halldor zaszarżował na drugiego, tnąc toporem (8). Kolejny z przeciwników został wyłączony z akcji. Gomog rzucił się na jednego z traperów, lecz jego cios jeno ugodził ziemię. Kmix ugodził Gnoblara kolejną parą strzał w oczy (6, 11). Traper próbował ciąć waszego Ogra, daremnie.

Olbrzym wbił się potężną szarżą między was, rycząc wściekle i waląc alkoholem jak wieloletni pijak. Jego cios o mało co nie zmiótł Gomoga.

[ Ragni ]
-Gomog! Walnij go w jaja! Tylko ty dosięgniesz! -ryknąłem entuzjastycznie.
Przepełniony euforią walki i tym że właśnie zmiotłem jednym ciosem zielonoskórego podbiegłem do olbrzyma i wraziłem mu ciosa.

[ Njambe NGoma ]
- I nie wracaj póki nie powiem!

Odwracam się w stronę olbrzyma, a oczy przybierają kształt spodków.

- Duu... Duuu Duuużeeee....

Opuszczam na moment broń i uderzam dwa razy w bębenek wyśpiewując kilka słów w języku Umbry. Okładam dużego człowieka klątwą ciała.

[ Mistrz ]
Klątwa szamana okazała się skuteczna. Na jakiś czas zdolności bojowe giganta zostały znacznie obniżone, zwiększając wasze szanse przeżycia niepomiernie. Zaraz potem zaszarżował Ragni, bijąc wekierą w kostkę olbrzyma (8).

Kmix ostrzelał ponownie dwoma strzałami. Trafiła tylko jedna w ostatniego Gnoblara, ale wystarczyła, by go ubić (8).

Gomog i Halldor, rycząc wściekle pospołu, rzucili się szarżą na nogi wielkiego stwora (9). Jedynie wielki tasak Ogra coś zdziałał, brodaty topór Norsa nie przebił grubej skóry skurwiela.

Ten, rozsierdzony nie na żarty, rozdaje razy po równo, lecz klątwa uratowała wam życie. Kmix pakuje kolejne strzały, które odbijają się bez efektu. Halldor rąbie w zapamiętaniu (6, 9), podobnie jak Gomog (2).

[ Njambe NGoma ]
Uśmiecham się i postępuję krok do tyłu... potem jeszcze kolejny. Jak olbrzym upadnie, nie chcę się znaleźć pod nim. A następnie nasyłam na niego duchy bólu.

- AAAAAAAAAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII - wyję monotonnie ze wzniesionym ku górze tasakiem - AAAAAAAAAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!

Wybijam rytm bólu na skórze antylopy.

[ Ragni ]
-NA CHWAŁĘ KARAK ANKOR!!
Jeb.
-ZA MOJĄ STARĄ I MOJEGO STARSZEGO!
Jeb.

[ Mistrz ]
Jeden z ciosów Olbrzym sparował, ale inne, w tym magiczne, ugodziły go boleśnie (1, 9). Halldor ciął potężnie toporem pod kolano potwora (8). Olbrzym ryknął i padł na bok, zgniatając pod sobą kilku Gnoblarów i jakiegoś Ogra. Norsmen podbiegł do niego i wbił swój brodaty topór w jego czaszkę oburącz, rycząc wściekle (7). Łeb stwora został zmasakrowany, a Norsmen obryzgany krwią i mózgiem ofiary. Topór został w ranie, wyszczerbiony, spękany i nadłamany.

Nadeszła wkrótce reszta armii pod wodzą Schwarza. Z Alaka wypadła wycieczka, uniemożliwiając ogrom ucieczkę ani wsparcie ze strony subadarczyków. Wkrótce, za cenę wielu ludzi, zarąbano bestie Gorger, Yhetee, Szablokły oraz wszystkich Gnoblarów. Wkrótce potem, zniszczono Miotacz Śmieci oraz zakłuto potężnego Rhinoxa (który, rozjuszony sam przejechał się po Ograch, zabijając kilku, w tym Rzeźnika i Łowcę).

Subadar skierował na pomoc siły z plemion Lashkari, Gakhari i Turkoman, po czym przypuścił z drugiej strony szturm na miasto Alaka.

[ Ragni ]
-Świetna robota panowie. Ale mieliśmy zająć się jeszcze hersztem ogrów. Nie wiem w końcu kurde czy nasi go ubili czy nie. Mogliśmy chociaż użyć tego miotacza śmieci przeciw ludziom Subadara.
Rozglądam się po pobojowisku.

[ Njambe NGoma ]
Dziękuję duchom za pomoc i ściskam mocniej Sztandar.

- Papa Legba cały dzień będzie szyć kukiełkę z dużego człowieka! Cały dzień!

Ruszam w stronę pozostałych ogrów śmiejąc się potępieńczo. Niechaj poznają szaleństwo tego, który chadza po świecie martwych. Są duże ciałem, ale małe duchem. Ndiya!

- DUSZE DLA PAPA LEGBY!

[ Ragni ]
- BUAHAHAHAHAHA!

Ruszyłem za szamanem aby nie zostawiać go samego.

- ZBIERZEMY DZISIAJ CAŁE MNÓSTWO PAMIĄTEK!

[ Mistrz ]
Uderzyliście pełną siłą na wrogów, okrążając ich. Pożeracze Ludzi, zaprawieni najmici oraz działonowi ostrzelali was, zbierając krwawe żniwo. Potem poszły w ruch maczugi i tasaki. Wielu zginęło, ale wrogowie nie mieli zbytnich szans i padli jeden po drugim, razem z Bykami, Żelaznobrzuchami i Tyranem. Stosunkowo "tanim" kosztem wybiliście całe plemię z Ogrzych Królestw.

Zaraz potem, wasze siły wsparły wojska Alaka i rozbiły plemiennych którzy próbowali wesprzeć przedtem Ogrów. Wkrótce później przypuściliście atak z flanki na siły Subadara. Indowie starli się z Khureshianami, tarczownicy Bharat z siłami Jat i Pashtun, Kshatriya wpadli prosto na wrogą elitę - toporników Ghazi i gwardię emira-khana. W boju padli dwaj osobiści Szampierze Subadara, ratując życie swego wodza, oraz jego dwaj główni Oficerowie ze sztabu. Sami ubiliście przynajmniej trzech elitarnych Żołnierzy, dwóch Weteranów i jednego Sierżanta z sił zaprawionych w boju wojowników Ghazi.

Bitwa trwała prawie cały dzień na całej szerokości i długości doliny, w mieście, na jego murach, w obozach wroga i na jeziorze. Ponieśliście wielkie straty, ale wroga armia została złamana. Żaden Arab, Pashtun, Lashkar, Jat czy Khureshian nie uszedł z życiem. Większość Ghazi również padła, ale reszta, fanatycznie oddana sprawie Jihadu i swemu mistrzowi, odpuściła na jego rozkaz i wycofała się na północ, w stronę szczytu Kailasa.

Następne chwile przeznaczyliście na odpoczynek i świętowanie w Akala. Tutejszy maharaja nie szczędził wam nagród, zapasów i akomodacji. Wkrótce jednak, wasza armia ruszyła dalej na północ, ku szczytowi Kailasa - by tam wypełnić cel waszej ekspedycji i prawdopodobnie zwieńczyć tym całą Trzecią Wyprawę.

Od czasu bitwy pod Alaka minęło nieco czasu. Wasza ekspedycja spędziła go na lizaniu ran, a później na dalszej żmudnej wędrówce w mroźne górskie szczyty.

Nigdy w życiu nie spodziewaliście się, że ujrzycie tak wysokie, tak strome góry. Niektóre szczyty sięgają ponad chmury, jak te w Norsce, jednakże łańcuch Gór Kailasa jest dużo bardziej masywny. Nawet na wysoko położonych skalnych półkach i traktach widać niekończące się pasma skał wchodzące w poczet Gór Płaczu. Gór, gdzie istniało państwo Olbrzymów. Gór, gdzie rządzą Ogrze Królestwa. Gór niebezpiecznych a bogatych, o których powstało wiele legend.

Wasz korowód brnie przez wąskie przełęcze i pasterskie ścieżki, wychodzone przez tutejszych górali. Aż dziw, że żyją tutaj ludzie - nawet jeśli to twardzi Indowie którzy od przynajmniej dziesięcioleci zaznajomili się z tymi terenami. Teraz Schwarz zwerbował kilku z nich w charakterze przewodników i tłumaczy góralskiej gwary.

[ Ragni ]
Kolejna bitwa. Kolejny warkocz. Po powrocie do domu będę wyglądał jak weteran.

Zakutłany w swoje ciepłe odzienie zaznajamiam się z tymi nowymi górami. Wielkie jak ja pierdolę, potężne, masywne, groźne.
Tak. Czuję się prawie jak w domu.

-Nie zimno ci Njambe?

[ Njambe NGoma ]
- Tu być piękna pułapka - wskazuję szerokim zamachem góry - Te przejścia. Skały. Wszystko to można wziąć i nas ubić. Idziemy w paszczę lwa ubrani w liście sałaty.

Poprawiam pierścień na palcu przyglądając się jak pięknie błyszczy.

- Nie... tu być ciepło - uderzam się w pierś - W Umbrze o wiele zimniej. Ndiya.

[ Ragni ]
-Aha... heh...

Poprawiam swój szalik którym obwiązałem sobie szyję.

-Pomimo wszystko dobrze by było abyś założył coś na siebie jak dotrzemy do wyższych partii. Tam będzie śnieg i lód. Widziałeś kiedyś śnieg?

[ Njambe NGoma ]
Kręcę głową.

- Co mam założyć? Skóry? Założę jak będzie zimno. Teraz ciepło - wzruszam ramionami jakby to było oczywiste - Tobie nie ciepło?

Kraina dużych ludzi napawna mnie niepokojem. Dużych ludzi ciężko zabić i mają głupie dusze. Mimo wszystko idę za przewodnikami.

[ Ragni ]
Wzruszam ramionami.

-Dla mnie nie jest to męczący marsz więc nie jestem zgarzany tak jak spora część karawany. Urodziłem się w górach i ich duch jest we mnie. Chociaż przyznam się że Góry Szare nie są tak okazałe jak te.

[ Mistrz ]
Chwile, godziny i dni mijają w znoju górskiej podróży. Straciliście paru ludzi w zdradliwych pułapkach natury. Niektórzy spadli w przepaść pod zarwanym lub obsuniętym podłożem. Innych przygwoździła lawina skał, lodu i śniegu. Jeszcze inni padli, gdyż nie byli dość wytrzymali na coraz niższą temperaturę i coraz gorsze powietrze.

Wreszcie, widzicie swój cel. Górale mówią, że potężny szczyt ginący pośród chmur to Kailasa. Góra, która skrywa w sobie świątynię Vishvakarmana. Schwarz jest podekscytowany. Najwidoczniej wierzy, że wewnątrz otrzymacie nagrodę wieńczącą całą tą ekspedycję.

Jak się jednakoż szybko okazało, ten rejon nie jest wcale taki opuszczony. Prócz żyjących tutaj górali i zwierząt tropiciele odnaleźli ślady wielkiej ciżby ludzi, niszczącej wszystko na swej drodze. Pozostałości armii.

Podarte szmaty które zostawili za sobą oraz garść innych śmieci spędzają wam sen z powiek. To resztki armii emira-khana. Subadar chce czegoś od szczytu Kailasa. Czyżby chce splądrować świątynię?

Prócz tego, odnaleziono ślady dużo paskudniejszych istot - zielonoskórych. Migrujące plemię które trafiło tutaj całkiem niedawno, zwabione okazją mordu i łupu.

[ Njambe NGoma ]
- Zieloni... jak gnoblary. Jak Kmix. Twoi? - rzucam pytanie do Kmixa

Jednak odpowiedź nie jest taka ważna. Staram się rozpoznać atmosferę tego miejsca. Aurę. Powinowactwo z Umbrą. Jak wiele duchów krąży nad nami.

[ Ragni ]
Splunąłem na wieść o zielonych.
-No to pięknie. Ważne abyśmy się na nich nie natknęli. Ewentualnie może puścimy im na łby jakąś lawinę.
Zmarszczyłem czoło w zamyśleniu.
-Pomimo wszystko bardziej mnie niepokoją resztki armii tego skurwysyna. Jest ich znacznie mniej, co znaczy też że szybciej się przemieszczają. Gdyby udało nam się skrzyknąć kilku górali, abyśmy zrobili na nich zasadzkę.
 
Stalowy jest offline