Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2014, 22:26   #406
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Galvin

Towarzysze krasnoluda w końcu udali się na górę, pozostawiając samotnego Khazada z Księgą. Ten ówcześnie narysował runy Grungniego, Valayi i Grimnira oraz Gazula jak i Hrungnora licząc, że będą go chronić. Gdy był przekonany że jest gotów, Galvin począł czytać. Księga był gruba, bardzo gruba i musiał liczyć na szczęście że trafi na coś przydatnego. Długi czas czytał o historii tej twierdzy, lecz szczegóły jakie napotykał nie mówiły mu nic konkretnego o tym miejscu. Przydatność informacji była żadna. Oczy zaczynały go powoli boleć od rozszyfrowywania kolejnych zapisanych stronić, aż postanowił wrócić do tej strony, gdzie napotkał pierwsze wzmianki o Thazzoku. Przewrócił parę kartek do tyłu i zaczął czytać

“Nasz Pan i władca Thorzor Skalfsund postanowił, że Strażnica Dwóch Szczytów nie upadnie i choćby sam, to stawi czoła nadciągającej fali zielonoskórych. Widząc męstwo naszego wodza, wielu naszych braci postanowiło towarzyszyć mu w tej nadchodzącej bitwie. Kuźnie pracowały dzień i noc, kowale w pocie czoła kuli broń a płatnerze przygotowywali zbroje. Nikt w Strażnicy nie stał obojętnie. Kilka dni jakie mieliśmy na przygotowanie się musiały wystarczyć. Ochotnicy, kowale, górnicy, kupcy wszyscy odkryli w sobie ducha bojowego za sprawą naszego przywódcy. Jego słowa, postawa natchnęły dziesiątki setek z nas byśmy nie poddali się. Thorzor w tym czasie, zamknął się w swojej siedzibie wraz z czterema innymi krasnoludami, których doświadczenie bojowe przewyższało doświadczenie reszty i naradzali się. W tym czasie wydawał rozkazy, lecz garstka tylko z nas wiedziała czym były. To miało wyjść na jaw w samej bitwie.
W końcu Urgon Czarny, bo tak zwał się orczy przywódca, dotarł pod nasze bramy. Czterokrotna przewaga, wspomagana przez gobliński lud liczący trzy razy tyle co nasze siły zjawiła się jako widmo zagłady. Strach, trwoga prawie wkradła się w nasze serca lecz nasz władca dobrze spożytkował czas jaki dał mu dany. Nim pierwsza fala dotarła do naszych bram, połowa z nich była martwa lub umierała w agonii. Thorzor nakazał wykopać wilcze doły w odległości stu staj. I tak biegnące zielonoskóre ścierwa wpadały w niej, nabijając się na grube pale. To nie powstrzymało Urgona przed wysłaniem kolejnych sił, lecz kolejna połowa z nich padła. Tym razem za sprawą….


Glavin czytał opis tej bitwy i nie mógł odmówić odwagi i sprytu Thorzunowi. Przelatywał pobieżnie opis całej bitwy, którą to opisano z wielkimi detalami, by dotrzeć do kolejnego ciekawego fragmentu.

“Urgon zmuszony był do odwrotu. Jego armia, potęga została rozbita w proch a on sam stracił oko i rękę walcząc z naszym władcą. Ten, choć wielu się temu sprzeciwiało, postanowił ruszyć za wrogiem i dobić go, by nie dać mu okazji do wywarcia zemsty. Wziął trzy setki tarczowników i ruszył w pogoń. Mijały dni i noce a władca nie wracał. Szeptało się, że zginął i że już nigdy nie wróci i gdy zaczęto myśleć o wybraniu nowego władcy...wrócił. Wrócił odmieniony. Jeszcze bardziej pewny siebie, buńczuczny lecz z wizją. Wizją jak uczynić z Twierdzy Szczytów miejsce potężne i prosperujące. Urgon został zabity, lecz tylko nasz władca przeżył. Ciężko rannego, wręcz na granicy śmierci Bogowie uratowali. Wszystko za sprawą jakiegoś uzdrowiciela, który pomógł mu dojść do siebie. Thorzun opowiedział mi o tym co go spotkało i faktycznie, tylko dzięki temu Uzdrowicielowi żył. Ów człowiek opowiedział mu o innych krasnoludzkich twierdzach, o tym jak tam to wygląda i dał mu na pożegnienie złotą koronę z dwoma czerwonymi kryształami, by jego rządy były prawe i obfite. Gdy rada czterech [czterech generałów] zgodziła się, by Thorzun objął całkowitą władzę nad Twierdzą, ten zaczął wprowadzać swój plan w życie lecz jak się okazało to był początek i koniec bowiem…

Dalszą część historii Galvin już zdążył poznać. Poczuł lekkie znużenie i postanowił napić się oraz nakarmić żołądek. Czas przestawał mieć znaczenie, bowiem w podziemiu łatwo traciło się rachubę czasu. Oczy powoli zaczęły boleć i piec krasnoluda i ten przycupnął sobie przy filarze. Musiał zebrać myśli. Czuł, że w tej księdze może znaleźć inne odpowiedzi. Coś czego potrzebuje by… Słowo. Zapomniał je. Musiał je sobie przypomnieć. Zaczął myśleć o tym słowie coraz bardziej. Skupił się na nim by wydobyć je z zakamarków swej pamięci. W końcu miał je..

Pozostali

Grupa ruszyła na górę kierując się ku wielkim wrotom. Szli powoli bowiem jeden z nich szedł niczym pies na łańcuchu. Sioban, bo o nim mowa. Musiał schować swoją dumę i szlachectwo głęboko do kieszeni, bowiem inaczej mógł stracić o wiele więcej niż dumę.
Wrota, potężne i wielkie zostały pchnięte przez Bohaterów i pod naporem ich siły otwarły się. Towarzyszyło temu skrzypienie aż w końcu wszyscy zebrani mogli wkroczyć poza ich próg.
Kolejna komnata ukazała się ich oczom. Długi zniszczony dywan prowadził do podwyższenia. Po kilkunastu schodach można było dotrzeć do tronu, na którym niegdyś zasiadał władca tego miejsca. Potężne kolumny podtrzymywały to miejsce i sufit, chroniąc przed zapaleniem. Sześć kolumn a na każdej z nich, niegdyś paliły się pochodnie. Teraz jednak już były one bezużyteczne. Samo pomieszczenie było duże, wysokie i przestronne. Na lewo, patrząc w kierunku tronu, były dwa boczne wejścia prowadzące w nieznane. Drzwi dawno zostały już wyłamane lecz wąskie korytarze powiewały mrokiem i ciemnością.
Na prawo było tylko jedno wejście lecz tam drzwi stały na swoim miejscu, choć było na nich widać ząb czasu.
Na tyłach podniesieniach było również jeszcze jedno wejście, ale tam drzwi wyglądały najsolidniej.



Za samym tronie na ścianie wyrzeźbiona została podobizna Grundiego. Choć minęły zapewne setki lat od jej stworzenia, rzeźba wygląda solidnie i praktycznie nie tknięta upływem czasu. Sam tron również wyglądałby na nowy, gdyby nie spora warstwa kurzu i pajęczyn. Helvgrim od razu poznał, że miejsce to było wykonane z myślą o krasnoludzie by podkreślić jego rangę i znaczenie w tym miejscu. Do stworzenia tronu użyto marmuru, którego podłokietniki wykuto na kształt głowy wilka. Na zagłówku wyryto krasnoludzkie symbole przedstawiające wierność, męstwo i prawość. Na bokach tronu napisano coś w Khazalidzie, ale tylko Galvin umiałby odczytać te słowa.



Gdy tak oglądaliście sobie komnatę poczuliście że jest w niej zimno i chłodno. Ciarki przeszły was po plecach lecz trzeba było obrać kierunek, w którym będzie podążać.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 28-07-2014 o 13:43.
valtharys jest offline