Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2014, 02:50   #26
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Jhaele zachichotała słysząc krótką opowieść gnoma o zupie pieprzowej. - Sądzę, że to by ich jeszcze bardziej rozzłościło. - odparła z perlistym uśmiechem na twarzy. - Kąpiel i drobna kolacja będzie dla was przygotowana, o to się nie martwcie. - Dziewczyna odebrała opłatę za pokoje, po czym wręczyła każdemu z osobna po małym żelaznym kluczyku. Na pytanie Merrema o złodziei bydła tylko wzruszyła ramiona. - Niestety, ale muszę Cię zawieść mój mały przyjacielu; wiem ledwie tyle, że dręczą oni starego Beregona od niemalże dwóch lat. Wasze pokoje znajdują się na pierwszym piętrze, życzę miłej nocy. - Jhaele skłoniła się najgrzeczniej jak potrafiła i ze zmęczonym wyrazem twarzy udała się w stronę szynkwasu gdzie czekały za nią tłumy pijanych klientów.


***


Garnath:
Wymknąłeś się z karczmy Starej Czaszki bez poinformowania reszty towarzyszy. Na zewnątrz wesołe tłumy bawiły się w świetle dziesiątek pochodni podrzucanych wysoko w powietrze przez doświadczonych cyrkowców, którzy przybyli w to miejsce wraz z karawaną kupiecką. Noc była orzeźwiająco chłodna co było miłą odmianą od panującego wewnątrz karczmy gorąca. Przemykając wzdłuż cieni przedostałeś się niezauważony na drugi koniec ulicy i pomknąłeś bezszelestnie w stronę chaty Jambla. Jego dom znajdował się na niewielkim wzgórzu jakieś dwadzieścia metrów od karczmy, lecz nikogo w środku nie było. Siedząc w ukryciu obserwowałeś skromną posiadłość Jambla przez blisko dwie godziny, chciałeś już udać się na spoczynek kiedy nagle zauważyłeś wskazanego przez Pfinstera mężczyznę zataczającego się w stronę swojej chaty. Przez kilka dłużących się w nieskończoność minut mężczyzna męczył się z zamkiem w drzwiach, aż miałeś ochotę wstać i mu przy tym pomóc, ale w końcu udało mu się dostać do środka. Jamble w swym pijaństwie nie zadbał o to by zaryglować za sobą drzwi, był więc to idealny moment by pokusić się na mały rekonesans.





Noc spędziliście w wygodnych pokojach na poddaszu Starej Czaszki. Jhaele wywiązała się obietnicy i kąpiel wraz z drobną kolacją zostały dostarczone jeszcze przed północą. O świcie część z podróżnych siedziała już przy stołach zajadając się ciepłym śniadaniem kiedy wy powłócząc nogami ze zmęczenia schodziliście na dół. Znaleźliście wolny stolik tuż przy kominku, gdzie poprzedniego wieczora balowali na wygodnych fotelach przedstawiciele brodatego ludu. Zdumiewające było jak szybko obsłudze udało się ogarnąć cały bałagan pozostawiony tu zeszłej nocy - karczma lśniła jak nowa. Spędziliście kilka bezproduktywnych minut starając się dojść do siebie po nieco nieprzespanej nocy - przez kilka godzin niepozwalały wam zasnąć tłumy rozwrzeszczonych pijaczków, których nogi niosły we wszystkich kierunkach. Nieco później kelnerki przyniosły świeży chleb, mleko i ciepłą zupę o gęstej szarej barwie, która pomimo nieco odpychającego wyglądu smakowała nad wyraz dobrze. Po pewnym czasie do karczmy wszedł kapitan straży miejskiej znany lokalnej społeczności jako Jason Thurbal. - Dawaj Ognistą… - Warknął w stronę Jhaele. - ...nie, nie musisz szukać kieliszków, daj całą. - Dodał widząc jak kobieta nerwowo przeszukuje szuflady w poszukiwaniu czystego szkła. Mężczyzna wydawał się być czymś mocno wstrząśnięty.
- Jason, co się stało? - odparła zaniepokojona barmanka podając mu butelkę Ognistobrzuchej Whisky. Kapitan odkorkował naczynię i pociągnął solidny łyk, aż wykrzywiło mu twarz w niesmaku.
- Znaleziono zmasakrowane zwłoki jakiegoś farmera w dziko rosnących krzewach nieopodal traktu kupieckiego prowadzącego w stronę Cormyru. - Odpowiedział po pewnym czasie. - Niewiele z niego zostało, ino strzępy mięsa i kości. Nie jesteśmy w stanie zidentyfikować ofiary, będziemy musieli przepytać mieszkańców lub po prostu poczekać, aż ktoś zgłosi zaginięcie.
- Na Lathandera! Przecież tam się często bawią małe dzieci! Poślę dziewczyny by zaalarmowały resztę mieszkańców.
Kapitan Thurbal machnął ręką. - Już to zrobiliśmy, ale dzięki za troskę. Klnę się na bogów, że dorwę sprawcę tej haniebnej zbrodni i przeciągnę końmi przez wioskę ku przestrodze innych. Będziesz miała wspaniałe trofeum przed karczmą. - Na potwierdzenie swych słów uderzył butelką o stół wylewając nieco alkoholu, który szybko został przetarty szmatką przez zręczną dłoń Jhaele.
- To by raczej odstraszyło potencjalnych klientów. - Odparła po uporaniu się z rozlanym płynem, po czym chwyciła za butelkę whisky i wyrwała go z rąk mężczyzny. - Jason, jesteś na służbie… nie możesz.
Kapitan Thurbal chciał zaprotestować, ale z ust wydarło się ledwie ciche westchnięcie. Wzruszył ramionami, odepchnął się od szynkwasu i udał się ku wyjściu z karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 31-03-2014 o 14:19.
Warlock jest offline