- Strzelajcie! - Yorn wydarł się na całe gardło nabierając wody w usta. Pędził przed siebie kraulem czując głodną bestię za sobą. Był jednak zbyt blisko by sobie darować. Zręcznie wywinął się skręcając w lewo w kierunku wystającego z wody kamienia, zrobił salto i odbił się nogami od głazu nabierając rozpędu. Wygramolił się na ląd łapczywie łykając każdy kolejny haust powietrza.
Brodacz chwilę poleżał. Była to zaledwie chwila, a przyniosła niesamowitą ulgę. Chwilę później w tym miejscu pozostała już tylko mokra plama. Yorn podreptał do swojego ekwipunku. Resztki wody spływały na ziemię, włosy i broda lepiły się, zarost napęczniał i Yorn musiał go pospiesznie wycisnąć. Szybko narzucił na siebie przeszywanicę i kolczugę, założył hełm i chwycił za tarczę.
- Dawać go tu, teraz możemy pogadać - powiedział w kierunku stwora stając obok Borysa. |