Arina uśmiechnęła się do niego:
- Myślisz, ze masz jakąś szansę w pojedynku z wiedźminem? - Zapytała żartobliwie powoli zdejmując z siebie ubranie. Gdy była już całkiem naga wzięła od towarzysza patyk i weszła do zimnej wody:
- Wygrywa ten, którego pierwsza ryba będzie większa.
Bez krępacji także się rozbierał. Skończył mniej więcej tak jak i ona.
- W zdobywaniu pożywiania jestem lepszy niż w biciu potworów - wskoczył do wody i otrząsnął się z zimna. - Kobiety, zawsze chcą większego!
- Obawiam się że ta zimna woda ci w tym nie pomoże. - Dziewczyna roześmiała się spoglądając wymownie na jego przyrodzenie. Odwróciła się do niego tyłem i kręcąc wymownie pośladkami pochyliła się wypatrując odpowiedniej zdobyczy.
Jednak to Mark pierwszy dostrzegł swoją zdobycz. Ostrożnie zamierzył się bronią i pewnym ruchem wycelował w wijący się w wodzie ciemny kształt.
Arina także w końcu wypatrzyła coś ciekawego. Uderzyła szybko, ale podnosząc w górę nadzianą na ostrze kolację, z rozczarowaniem spostrzegła to co udało się złapać wojownikami. Jego ryba była zdecydowanie większa. Alez z triumfalna miną podał wiedźmince swój patyk.
W sumie oprawianie ryby było mniejszym problemem niż wydobywanie przydatnych substancji z ghula, więc Arina, choć nie przyznała się do tego, bo nie chciała mężczyźnie zepsuć zabawy, poradziła z tym sobie szybko i bez większego problemu.
Po chwili obie, owinięte w liście łopianu piekły się na płaskim, gorącym kamieniu ułożonym pośrodku ogniska.
W tym czasie dziewczyna zabrała się za czyszczenie swoich ubrań:
- Może powinieneś pomyśleć o tej wyprawie na drugi koniec gór? - Powiedziała do Aleza z uśmiechem. - Jak myślisz czy tam też potrzebują wiedźminów?
Ostatnio edytowane przez Eleanor : 31-03-2014 o 22:48.
|